Ex-torrenty.org
Muzyka / Metal
RUNNING WILD - DEATH OR GLORY (1989/2017 DELUXE EDITION) [WMA] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2020-07-18 12:42:42
Rozmiar: 638.94 MB
Ostat. aktualizacja:
2024-04-18 20:17:42
Seedów: 0
Peerów: 3


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...



[Gdy obojętność jest przyzwoleniem, a przyzwolenie jest akceptacją, gdy akceptacja jest tłumaczeniem że sytuacja jest wyższa racją...]




Bez wątpienia jest to najlepszy album niemieckich prekursorów tzw. Pirate Metalu, spierać się nie ma sensu bo to arcydzieło nie tylko, nowo powstałego wtedy „gatunku”, ale po prostu ogólnie pojętego heavy metalu. Album wypełniony jest po brzegi niesamowitymi riffami, masą wspaniałych, zapadających w pamięć melodii i świetnych tekstów.

W swoim czasie było to niewątpliwie oryginalne i wyróżniające się granie. Klimat jaki tworzą „Evilution”, „Running Blood” i „Battle of Waterloo” (konkurować z nim może tylko „Treasure Island” z płyty „Pile of Skulls”) to kolejna cecha na plus. Jest podniosły, majestatyczny, a jednocześnie pełen mocy. Pamiętam jak kiedyś wracając skądś pks-em słuchałem tej płyty, a za oknem zachodziło słońce, niebo skąpane było w czerwonej poświacie, powoli nastawał mrok. Soundtrackiem do tego zjawiska było intro do „Evilution”. Wciąż gdy słyszę ten utwór mam przed oczami ten obraz, coś niesamowitego. Kompozycje takie jak nieśmiertelny, koncertowy hymn „Riding the Storm”, „Marooned”, „Tortuga Bay” czy „Bad to the Bone” to już konkretne, szybkie i melodyjne galopady w których nie sposób nie śpiewać razem z zespołem, klasyka w ich dorobku. Album pomimo tylu już lat od nagrania nie starzeje się ani trochę.

Rok w którym ukazał się „Death or Glory” to szczyt popularności Running Wild i najlepszy skład, którym dysponował Rolf, na basie był wciąż Jens Becker (obecnie od dawna w Grave Digger), na drugiej gitarze Majk Moti, a za garami Iain Finlay. Wtedy też dawali najlepsze koncerty. Drobną tego namiastką jest nagranie jednego z występów w niemieckim klubie, które był niejako rozgrzewką przed pełną trasą. Materiał ten ukazał się na kasecie VHS („Death or Glory Tour”), a w chwili obecnej krąży też na dvd jako bootleg. Dziwi mnie bardzo, że pomimo swojej popularności na przełomie lat 80-tych i 90-tych nigdy nie koncertowali poza Europą. Płyta „Death or Glory” nie tylko ponowiła sukces „Port Royal”, ale przerosła go dwukrotnie osiągając 100 tys. sprzedanych egzemplarzy albumu w samych Niemczech stając się running-wildowym bestsellerem. Szkoda tylko, że niedługo po wydaniu płyty szeregi zespołu opuścili kolejno Ian Finlay oraz Majk Moti. Niestety mimo sukcesu, było to czas w którym grupa przechodziła szereg problemów personalnych i nie dało się obyć bez strat.

Jak sami widzicie, wyrażam się o tej płycie w samych superlatywach. Inaczej być nie może, bo po prostu uwielbiam ten album, nie powiem i nie dam powiedzieć o nim złego słowa. Młodym słuchaczom, którzy dopiero przymierzają się do Running Wild polecam zacząć właśnie tutaj, „Under Jolly Roger”, chociaż przełomowy i udany, zostawcie sobie na potem.

Przemysław Bukowski




Płyty "Under Jolly Roger", a zwłaszcza "Port Royal" wywindowały Running Wild na szczyty popularności heavy metalu. Zaledwie rok trzeba było czekać na następcę wspomnianego "Port Royal". Wielkiej rewolucji nie było, a Rolf Kasparek poszedł po prostu za ciosem.
Koniec końców okazało się, że "Death Or Glory" jest jednak płytą nieco odmienną od poprzedniczek. Z jednej strony mamy wciąż do czynienia z żywiołowym, świetnym technicznie heavy metalem - riffy są bardziej skomplikowane, praca sekcji trochę bardziej urozmaicona (czego dowodem niech będzie rewelacyjny "Highland Glory" z kapitalną partią basu). Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że muzyka zespołu jakby okrzepła. Zabrakło tutaj tego dynamity znanego z "Port Royal" - utwory są dynamiczne, ale nie porywające swoją rytmiką i melodiami w taki stopniu jak niektórzy mogliby oczekiwać.

Running Wild stworzyło bardzo przemyślany i dopracowany zestaw utworów. W tym przypadku naturalnym wydaje się wiec fakt, że "Death Or Glory" stracił trochę na muzycznym animuszu. W zamian dostaliśmy ciekawsze partie instrumentalne oraz muzykę, która daleka jest od banału.

Harlequin



Wiele już było prób określenia przynależności gatunkowej dla niemieckiego zespołu Running Wild. Z racji muzyki, jaką grali na swej pierwszej płycie Gates To Purgatory, określono ich jako black metal. Ale nie był to taki black metal, jakim to mianem określa się dziś kapele z wymalowanymi twarzami i z maczugami w rękach. W owych czasach mianem tym określano zespoły heavy metalowe, które w tekstach swoich kompozycji poruszały tematy "diabelskie". Grupę próbowano też określać właśnie jako heavy metalową, power metalową, czy nawet thrash metalową. Tak czy inaczej, muzyka ta powinna spodobać się fanom wszystkich tych gatunków, bo jest wypadkową pomiędzy formacjami takimi jak Sword czy Grave Digger. Przede wszystkim brygada Rolfa Kasparka posiada własny rozpoznawalny styl i równie oryginalny image. W warstwie tekstowej i wizualnej pełno jest nawiązań do dawnych morskich piratów...

Death Or Glory to szósta płyta w dorobku Running Wild i moim zdaniem płyta najlepsza. Słychać, że muzycy podnieśli swoje muzyczne kwalifikacje, a kompozycje stał się bardziej wyszukane. Gitary grają tu ostrzej niż na poprzednich wydawnictwach, ale osobiście uważam to za plus. Nadal teksty dotyczą piratów, korsarzy, flibustierów i innych rozbójników morskich. Większość utworów utrzymana jest w tempach szybkich, co widać już w otwierającym krążek Riding The Storm. Ten kawałek ma zresztą szczególne znaczenie, bo choć formalnie mówi o piratach. Można doszukać się tu głębszego życiowego przesłania. "Z twarzą na wiatr przemierzymy sztorm i zachowamy nasz kurs, cokolwiek się nie stanie..." - dobra piosenka na leczenie skłonności depresyjnych, dodaje nadziei i energii. Innymi szybkimi numerami godnymi odnotowania są Tortuga Bay, Bad To The Bone (całkiem fajny teledysk - wizja z koncertu, fonia studyjna) i tytułowe Death Or Glory. Zasadniczo nie ma na wydawnictwie kompozycji słabych, każda z nich to potencjalny przebój. Na krążku zamieszczono jeden utwór instrumentalny, Highland Glory (The Eternal Fight). Zastosowano w nim kilka ciekawych rozwiązań melodycznych, a na uwagę zasługuje w pierwszej kolejności partia gitary basowej. W owych czasach basiści nie mieli zbyt wiele do powiedzenia w zespole i na tym tle gra Jensa Beckera staje się więc czymś bardzo charakterystycznym. Płyta nie jest monotonna, wbrew pozorom nie zawiera podobnych do siebie kawałków. Dla przykładu taki Renegade więcej ma wspólnego z hard rockiem niż metalem. Bazuje na rasowym hard rockowym riffie, bardzo rytmicznym, a i wokalista spisuje się tu znakomicie. Wolniejszą kompozycją jest Evilution, co nie znaczy, że gorszą. Wręcz przeciwnie, to jeden z najlepszych numerów na płycie, podobnie jak March On, bonus track w wersji kompaktowej. Bardzo lubię ten utwór i nie wyobrażam sobie, jak w ogóle mogłoby go nie być w zestawie. Skoro już o dodatkowych kawałkach mowa, to japońska publiczność została jeszcze uraczona trzema innymi numerami, które w 1999 roku wytwórnia Noise Records wydała jeszcze na reedycji płyty i dorzuciła utwór Chains & Leather. Na polskim rynku spotkać jeszcze można inne wydanie krążka, wydane przez firmę Koch. Tej edycji zdecydowanie nie polecam, gdyż zbyt wiele egzemplarzy zawiera wady w postaci trzasków i przeskoków na ścieżkach, a w dodatku utwory Death Or Glory i The Battle Of Waterloo, które w oryginalnym wydaniu są ze sobą złączone, tutaj w paskudny sposób zostały rozdzielone.

Materiał muzyczny zaprezentowany przez Running Wild jest jak zwykle miły dla ucha. Zarazem jest to płyta bardzo dopracowana pod każdym względem, zagrana z dużą dozą energii i zacięcia. Zdecydowanie jeden z najlepszych albumów metalowych, jakie dane mi było słyszeć.

Hard Rock by Guitarrizer




CD 1:
1. Riding The Storm 6:28
2. Renegade 4:28
3. Evilution 4:42
4. Running Blood 4:29
5. Highland Glory (The Eternal Fight) 4:49
6. Marooned 5:12
7. Bad To The Bone 4:45
8. Tortuga Bay 3:16
9. Death Or Glory 3:57
10. Battle Of Waterloo 7:47
11. March On 3:57

CD 2:
1. Wild Animal 4:12
2. Tear Down The Walls 4:16
3. Störtebeker 4:05
4. Chains And Leather 5:43
5. Riding The Storm (Re-Worked Version 2003) 6:27
6. Bad To the Bone (Re-Worked Version 2003) 4:48




Drums – Iain Finlay
Guitar – Majk Moti
Vocals, Guitar – Rock 'N' Rolf
Bass – Jens Becker



https://www.youtube.com/watch?v=r8NnYi6ZSE8



!!!



INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!

START JAK BĘDĄ CHĘTNI... 100% Antifascist

Lista plików

Trackery

  • http://tracker1.itzmx.com:8080/announce
  • udp://opentrackr.org:1337/announce
  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • udp://thetracker.org:80/announce
  • udp://explodie.org:6969/announce
  • udp://open.demonii.si:1337/announce
  • udp://exodus.desync.com:6969/announce
  • udp://tracker.tiny-vps.com:6969/announce
  • udp://tracker.filemail.com:6969/announce
  • udp://tracker.torrent.eu.org:451/announce
  • udp://denis.stalker.upeer.me:6969/announce
  • udp://retracker.lanta-net.ru:2710/announce
  • udp://tracker.open-internet.nl:6969/announce
  • udp://tracker.internetwarriors.net:1337/announce
  • udp://tracker.leechers-paradise.org:6969/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org