Ex-torrenty.org
Muzyka / Metal
Fates Warning - Parallels (1991)


Dodał: Uploader
Data dodania:
2021-03-25 18:10:21
Rozmiar: 64.95 MB
Ostat. aktualizacja:
2021-03-26 16:23:14
Seedów: 0
Peerów: 4


Komentarze: 0

...( Opis )...
Ilekroć przychodzi mi recenzować płytę genialną, zawsze mam obawy, czy uda mi się znaleźć odpowiednie słowa, by tę genialność wyrazić. Do takich genialnych płyt niewątpliwie należy Parallels, szósty album w dyskografii grupy Fates Warning. Zachwycić się tu można dosłownie wszystkim - doskonałymi melodiami, wspaniałą produkcją, niebanalnymi aranżacjami, a nawet ogólnym klimatem krążka.

Gatunkowo jest to rock progresywny, spomiędzy którego tu i ówdzie wyłaniają się hard rockowe struktury. Moim zdaniem to wydawnictwo można śmiało postawić obok płyt Queensrÿche i Dream Theater z czasów ich największej chwały. Oczywiście poza wyżej wymienionymi doszukamy się pewnych podobieństw również do innych klasyków gatunku, takich jak Rush czy Marillion, momentami nawet do zespołów poruszających się w nieco innej stylistyce, jak np. Sanctuary. W podobny sposób budowane jest napięcie, podobnie wygląda budowa poszczególnych kompozycji, chociaż zdarzają się takie motywy, że byłbym skłonny zaryzykować twierdzenie, że pod pewnymi względami Fates Warning wypada lepiej od swoich pierwotnych wzorców. Już Leave The Past Behind zwiastuje rewelacyjną płytę. Zaczyna się wolno, nieco tajemniczo, może nawet groźnie, czuć swoistą niepewność. Wolne zwrotki, oparte głównie na partiach gitar nieprzesterowanych oraz ostrzejsze i szybsze refreny po prostu muszą się kojarzyć z dokonaniami Queensrÿche na Operation: Mindcrime czy tym bardziej z hitami z Empire. Zwłaszcza wokalnie trudno nie oprzeć się wrażeniu, jak by śpiewał sam Geoff Tate. Do tego dochodzą jeszcze te typowe smaczki wplecione gdzieniegdzie, niby mimowolnie, ale zarazem gustownie - prawdziwy kunszt, na jaki potrafią zdobyć się tylko naprawdę nieliczne grupy. Mnie tutaj powalają na kolana gitarowe solówki, zarówno ta dłuższa w środku utworu, ale też i ta króciutka zaserwowana we wstępie do piosenki. Dodajmy jeszcze harmonijne połączenia partii gitar przesterowanych z czystymi, co dodaje kompozycji przestrzeni i od razu robi się cieplej przy sercu. Life In Still Water utrzymuje wysoki poziom narzucony przez poprzedniczkę. Tutaj zupełnie rozbraja mnie łatwość, z jaką muzykom udało się połączyć odpowiednie akordy z brzmieniem gitar, po raz kolejny klasa sama w sobie i wzór godny naśladowania. Niesamowity jest też sposób przejścia z przedrefrenu w refren, notabene genialna melodia i genialne aranżacje. Dalej rozbrzmiewa promowane teledyskiem Eye To Eye, kolejny rewelacyjny utwór. Najbardziej przemawia do mojej wyobraźni refren, gdzie Ray Alder wyciąga dłuższe dźwięki, co wcale nie jest w śpiewie rzeczą taką łatwą, wymaga bowiem odpowiedniej koordynacji wdechu i wydechu, toteż w muzyce innej niż artystyczna nie jest to maniera aż tak często spotykana. Tradycyjnie momentów doskonałych jest tu więcej, nawet w samej zwrotce. Niewątpliwie w tym kawałku prym wiedzie wokalista. The Eleventh Hour to jedna z moich najbardziej ulubionych kompozycji na tym krążku. Zaczyna się wprawdzie w sposób dość rozciągły, jednak jest to zwłoka, którą warto odczekać. Z jednej strony można by pomyśleć, że jest to wstęp niepotrzebny, z drugiej jednak osiągnięto pewne napięcie, po którym pojawia się moment muzycznej ekstazy. Partie poszczególnych instrumentów nie grają tej samej melodii, a mimo to po raz kolejny harmonijnie ze sobą współbrzmią. Bardzo ciekawie zabrzmiała tu partia gitary basowej, kiedy to raz takty wygrywane są rytmicznie ćwierćnutami, zupełnie jak w wielu utworach hard rockowych, by później galopować dynamicznie w charakterystycznym stylu Steve'a Harrisa z Iron Maiden (wpływy tego zespołu dyskretnie pojawiają się chyba na każdej płycie Fatesów). Czas na Point Of View, kompozycję nieodparcie przywodzącą na myśl dokonania mistrzów z Queensrÿche. Następny genialny kawałek, ale to chyba już nikogo nie zdziwi, bo takie słowa jak "genialny", "rewelacyjny", "wspaniały" czy "doskonały" po prostu muszą się pojawić w recenzji tej płyty. Poza tradycyjnie dobrymi zwrotkami i refrenami na uwagę zasługuje tu gitarowa solówka wraz z całą aranżacją w podkładzie oraz bardzo kunsztownie dobrane słowa. We Only Say Goodbye to dość nietypowa piosenka jak na ten album. Kiedy jej słucham, na myśl przychodzi mi polski zespół Wilki, może to ze względu na charakterystyczny sposób śpiewania Raya w tym konkretnie numerze, który stylistycznie kojarzy mi się z Robertem Gawlińskim. Same melodie nasuwają z kolei skojarzenia z tymi odgrywanymi gdzieś na starych potańcówkach, co nie oznacza, że jest to utwór słaby, wręcz przeciwnie, trzyma wysoki poziom płyty, tyle tylko, że jest po prostu stylowo inny. Do standardowej stylistyki albumu będzie powrót wraz z Don't Follow Me. Wygląda na to, że Fates Warning znalazło sobie pewnego rodzaju szablon na pisanie doskonałych kompozycji. W tej konkretnie najbardziej urzeka mnie solówka zagrana nieco w stylu Dream Theater z epoki płyty Images And Words, co oczywiście idzie grupie na plus. Album zamyka nastrojowa piosenka The Road Goes On Forever, umieszczona tutaj chyba na zasadzie, że na każdym wydawnictwie rockowym musi pojawić się jakaś ballada. W porównaniu z resztą setu wypada nieco gorzej, niestety, choć wciąż jest to bardzo silny utwór. Z drugiej strony, można potraktować go jako uspokajające zamknięcie krążka, swego rodzaju wyciszenie po takiej liczbie intelektualnych wrażeń.

Co sprawia, że tę płytę trzeba koniecznie mieć w swojej kolekcji? Przede wszystkim jest to regularne wydawnictwo, ale słucha się go jak albumu "greatest hits". W zestawie 8 kompozycji aż 7 to utwory genialne i jeden tylko nieco pozostający w tyle za owymi. Dodałbym tutaj jeszcze po dwa lub trzy numery z płyt Perfect Symmetry i Inside Out i spokojnie taką składankę można by opatrzyć tytułem "The Best Of Fates Warning". Patrząc na krążek z perspektywy czasu bezsprzecznie można go zaliczyć do kanonu klasyki rocka progresywnego i muzyki rockowej w ogóle. Jest to płyta, która sama obroni się w dowolnym czasie.

źródło opisu: https://www.hard-rock.pl/recenzje/fates-warning-parallels

...( TrackList )...
1.
Leave the Past Behind 06:14
2.
Life in Still Water 05:44
3.
Eye to Eye 04:06
4.
The Eleventh Hour 08:12
5.
Point of View 05:07
6.
We Only Say Goodbye 04:56
7.
Dont Follow Me 04:41
8.
The Road Goes on Forever 06:31

...( Obsada )...
Jim Matheos Guitars
Ray Alder Vocals
Mark Zonder Drums
Frank Aresti Guitars
Joe DiBiase Bass

...( Dane Techniczne )...
MP3-190kbps

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org