Ex-torrenty.org
Muzyka / Rock
LEPROUS - PITFALLS (2019) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2021-06-15 20:06:09
Rozmiar: 153.97 MB
Ostat. aktualizacja:
2021-07-04 19:25:42
Seedów: 4
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


'Zerwane więzy'

Od premiery Maliny minęło nieco ponad dwa lata, więc Trędowaci dość szybko uwinęli się z przygotowaniem kolejnego wydawnictwa. W międzyczasie ukazały się dwa single grupy – Golden Prayers i Angel – które ostatecznie trafiły na Pitfalls, ale wyłącznie jako bonus tracki. Pierwszy z nich spokojnie mógłby znaleźć się The Congregation (2013); drugi zaś okazał się coverem Massive Attack, zgrabnie lawirującym między triphopowym oryginałem, a gitarowymi odjazdami Norwegów. Nikt więc nie spodziewał się większych zmian, co najwyżej kontynuacji sprawdzonych już konceptów. Nic bardziej mylnego. Tegoroczny krążek zarejestrował – tu bez zmian – David Castillo ze studia Fascination Street, ale samą obróbką materiału zajęli się Robin Schmidt oraz Adam Noble – producenci współpracujący m.in. z Placebo, Twin Wild oraz Nothing But Thieves. Nic więc dziwnego, że Pitfalls to jak dotąd najodważniejszy materiał Leprous. Ale czy najlepszy?

Ogromną śmiałość widać już w samej warstwie lirycznej wydawnictwa. Pułapki (tudzież Problemy – to chyba bardziej trafione tłumaczenie) okazały się dla Einara Solberga bardzo intymną przeprawą. Klawiszowiec i wokalista grupy w trakcie pisania materiału zmagał się z osobistymi problemami, dlatego też jego teksty (wspomagane piórem Tora Oddmunda Shurke’ego) ukazują walkę z depresją oraz głęboko zakorzenionymi lękami. Przy tak powszechnym temacie nietrudno było więc popaść w grafomaństwo, ale na szczęście muzycy potrafili utrzymać odpowiedni dystans. Jednak wśród tych ponurych rozważań można też dostrzec szczerą chęć odnalezienia spokoju, co doskonale przedstawia okładka autorstwa Elicii Edijanto. Indonezyjska artystka nie bez powodu umieściła na swojej grafice ukrytego za mgłą Buddę, któremu towarzyszy chłopiec grający na flecie. Motyw poszukiwania równowagi okazuje tu dość kluczowy, co podkreśla jednolita, oparta na szarościach kolorystyka.

Leprous na Pitfalls zrywa wszelkie gatunkowe więzy. Mniej tu rytmicznych pOPISów Baarda Kolstada (perkusja) i Simena Børvena (bas), a o wiele więcej melodycznych eksperymentów. Rozpoczynający Below – po niespiesznym, syntezatorowym wstępie – zgrabnie zestawia motywy jazzowe z popem, po drodze zahaczając też o doommetalowe pejzaże. Całość dopełnia sekcja skrzypiec Chrisa Bauma. Na tym jednak nie kończą się formalne „zjazdy” Norwegów. Następne w kolejności jest depresyjne disco (I Lose Hope); potem zaś ballada, której nie powstydziłby się Steven Wilson (Observe the Train); aż w końcu docieramy do synth-samby nawiązującej do akcentów znanych z Congregation (By My Throne). Fatalistyczne nastroje z przytupem przełamuje Alleviate – najbardziej emocjonalny strzał na płycie; progresywny, ale tylko w strukturze; na dodatek zwieńczony powalającymi (!) crescendami Einara. Równie zaskakujący okazał się At the Bottom, w którym nie brakuje synthpopowych wtrąceń, głośnych refrenów (kolejny pOPIS Solberga i Børvena), jak również subtelnych partii wiolonczeli w wykonaniu Raphaela Weinrotha-Browne’a. Po lamentacyjnym Distant Bells, wspieranym przez fortepianową sekcję i smyczki, Leprous przyspiesza tempo. Foreigner to rockowa wariacja w duchu Depeche Mode; z kolei na The Sky is Red zespół wraca do swoich korzeni. Ich jedenastominutowy epic song (dosłownie, bo uzupełniony o partie chóralne) okazał się nie tylko najbardziej psychodeliczną kompozycją na krążku, ale też pOPISem Tora Suhrke’ego oraz Robina Ognedala. Panowie nie biorą tu jeńców, a ewolucje duetu dopełnia gitarowe solo, co w muzyce Leprous jest naprawdę rzadkim zjawiskiem.

Wydawało się, że to właśnie Malina będzie szczytem artystycznych marzeń Trędowatych. Wciąż jednak był to album, który dało się jakoś skategoryzować, nawet jeśli nie trzymał się ogólnie przyjętej definicji „prog metalu”. Pitfalls, choć technicznie oszczędny, nie trzyma się już żadnych muzycznych ram. Dla wielu osób będzie to więc wydawnictwo z chorobą dwubiegunową, które co rusz zmienia osobowość. I tak na jednym końcu Pułapek znajduje się pop, na drugim zaś metal, a pomiędzy nimi osadziło się niemal wszystko. Pierwszy odsłuch krążka może być dość konfudujący – szczególnie dla sympatyków Tall Poppy Syndrome (2009) oraz Bilateral (2011) – ale z każdym kolejnym kontaktem zmieszanie w końcu ustępuje podziwowi. Leprous na swoim nowym wydawnictwie ukazuje muzykę jako coś organicznego, pozbawionego podziałów, co w dużej mierze zazębia się z fundamentalną ideą grupy. Norwedzy przez niemal dwie dekady nigdy nie stali w miejscu i ciągle rozwijali się jako grupa. Niezmienna pozostała tylko ich wizja człowieka, zmagającego się z kolejnymi upadkami, którą silnie afirmują na swoich albumach. Pitfalls jest tak naprawdę esencją „progresywności” – trudno go zaszufladkować, stawia na formalną zabawę, a na dodatek brzmi bardzo nowocześnie – ale mimo to wciąż pozostaje dziełem zaskakująco ekspresyjnym, ukierunkowanym na emocje.

Trudno zdecydować, który z dwóch ostatnich albumów Leprous okazał się ważniejszy. Malinę definiował eklektyzm, ale wciąż bliżej jej było do metalowej awangardy niż jazz-popu. Z kolei na Pitfalls grupa zupełnie inaczej urządziła sobie przestrzeń. Jedni się od niej odbiją, drudzy przyjmą ją jako kolejny krok milowy w tym nurcie – najważniejsze jednak, że sami Trędowaci czują się doskonale w nowych kątach. Ich nowe dzieło to wręcz antyteza gatunkowości – intencjonalna, ale wciąż niezwykle twórca; stworzona z potrzeby serca, a nie megalomańskich pobudek. Czyżby współczesny progres przeżył renesans? A może jesteśmy świadkami powstania post-progresu? Czas wszystko zweryfikuje.

9+/10 (Geralt)

Norweska grupa Leprous jesienią ubiegłego roku powróciła ze swoim szóstym albumem "Pitfalls". Jest on następcą dobrze przyjętej, acz budzącej kontrowersje wśród części fanów płyty "Malina" (2017). Konsternację miłośników twórczości Norwegów budziło złagodzenie nieco brzmienia i postawienie na melodie oraz wykorzystanie w większym stopniu delikatnego sposobu śpiewania jednego z liderów grupy, Einara Solberga. Niemniej nadal poruszali się w szeroko pojętych ramach progresywnego metalu. To łagodzenie jednak nie było czymś nowym, gdyż od albumu „Coal” zespół powoli kierował się ku łagodniejszym brzmieniom, nie zapominając jednak równocześnie o swych metalowych korzeniach.

Tym razem zespół poszedł krok dalej. Pierwsze przesłuchanie i szok - gdzie ten cały metal? Gdzie zadziorne riffy? Gdzie połamane rytmy zagrane na perkusji? Gdyby nie charakterystyczny śpiew Solberga można by pomyśleć, że to inny zespół.

Czy to oznacza, że na tej płycie nie ma ognia znanego z wcześniejszych dokonań grupy? Nic bardziej mylnego. Zmieniły się jedynie środki wyrazu. Ściany dźwięku gitar zostały schowane, a na pierwszy plan wysunęły się klawisze oraz wiolonczela (na której zagrał stały współpracownik grupy, Raphael Weinroth-Browne) i skrzypce (te obsługuje Chris Baum). Dużo więcej, w porównaniu z poprzednimi płytami, jest też elektroniki i loopów, często stanowiących główny podkład pod śpiew autora całej muzyki Einara Solberga (jedynie w „Distant Bells” wspomógł go basista Simen Børven). I właśnie on jest najjaśniejszym punktem albumu – absolutnie wzniósł się na wokalne wyżyny tworząc najbardziej emocjonalne partie wokalne w karierze zespołu. To plus bardzo osobiste teksty opowiadające o walce z bólem, odrzuceniem i depresją spowodowały, że nie sposób przejść obok tego wydawnictwa obojętnie. Ważny jest fakt, że Einar pisząc je faktycznie zmagał się z depresją, przez co teksty są bardzo autentyczne. Warto zauważyć, że nawet te teksty, które napisał drugi z liderów, gitarzysta Tor Oddmund Suhrke, wpasowały się w ogólny klimat płyty.

Pierwszym zwiastunem ”Pitfalls” był otwierający go „Below”. Rozpoczyna się delikatnie

„All of my stories are below

Beneath the surface

Cannot grow

Curled and naked I defer

To shaky thoughts all in a blur

Every single fear I'm hiding

Every little childhood memory I bury

Every single fear I'm hiding

Every little childhood memory I bury”,

by w refrenie uderzyć z całą mocą, a na koniec uraczyć nas piękną partią wiolonczeli. I o ile jeszcze ten utwór można jakość wpasować do „starego” Leprous, to już następny „I Lose Hope” może być szokiem. Delikatna gitara, pulsujący bas przywołujący klimaty starego disco i bardzo piosenkowy refren, choć z mało optymistycznym tekstem:

„In my mind

What I find

As I search

Every coat

I lose hope

On my own

I atone

For the plan

I once wrote

I lose hope”.

Trzeba przyznać, że trzeba było nie lada odwagi, by zespół uznawany za metalowy pokusił się o napisanie piosenki pop. A zrobił to znakomicie!

Następny na liście jest równie spokojny i równie melodyjny, choć już nie tak bujający, „Observe The Train”. Przechodzi on w nieco bardziej dynamiczny „By My Throne”. Tu w zwrotkach mamy pulsujący podkład basowy zagrany na klawiszach, a w refrenach świetny chóralny śpiew. I tak przechodzimy do kolejnego singla promującego płytę - „Alleviate”. I kolejny raz zaczyna się niezwykle spokojnie, by w refrenie przywalić pełną mocą – połączeniem gitar i instrumentów smyczkowych oraz podniosłego śpiewu:

„All I could do in the end was wait

Laying down with my fate

All I could do in the end was wait

United with my fears I'll alleviate”.

Podobny klimat ma jeden z moich faworytów na tym albumie - „At The Bottom”. Tu wreszcie trochę bardziej może wyszaleć się perkusista grupy, Baard Kolstad. Warta odnotowania jest też wspaniała partia wiolonczeli i skrzypiec w drugiej połowie utworu.

Dużo też dzieję się w następnym nagraniu „Distant Bells” - początkowo wyciszone, w finale znowu nabiera tempa kończąc się gęstymi riffami i chóralnym śpiewem.

Jeśli ktoś tęsknił za wcześniejszym brzmieniem zespołu, to takowego doczekał się w „Foreigner”, ale i tu bliżej do albumu „Malina” niż do „Coal”:

„Became a foreigner in my

In my own head

My sword is double-edged

Might have to put away my sledge

Might have to put away…”.

„Pitfalls” kończy najbardziej niespokojny utwór „The Sky Is Red”, ponownie zbliżony do wcześniejszych dokonań grupy, zakończony pięciominutową instrumentalną kodą, w której znalazło się nawet miejsce dla belgradzkiego chóru.

W wersji specjalnej otrzymujemy jeszcze dwa utwory, które wcześniej ukazały się na singlach: utrzymany w stylu wcześniejszych płyt „Golden Prayers” oraz coveru utworu „Angel” grupy Massive Attack. Szczególnie ten drugi wart jest polecenia, bo choć niezbyt odbiega od oryginału, to jednak śpiew Solberga robi tu różnicę. Z powodzeniem mógłby znaleźć się na podstawowym albumie, gdyż idealnie wpasowuje się w jego klimat, a tak tworzy wyśmienite zakończenie specjalnej edycji płyty.

Album został nagrany w składzie: Simen Daniel Lindstad Børven (bas), Baard Kolstad (perkusja), Robin Ognedal (gitary), Tor Oddmund Suhrke (gitary), Einar Solberg (wokal, klawisze). Został on wydany w kilku formatach: „zwykłym” CD jewel case, wersji deluxe CD w digibooku oraz na winylach (w różnych wariantach kolorystycznych) z dołączonym kompaktem. Okładkę zdobi mroczny i tajemniczy obraz autorstwa Elicii Edijanto, a w książeczce możemy znaleźć też polski akcent – autorem zdjęć grupy jest Dariusz Szermanowicz. Zostały one zrobione podczas kręcenia teledysku do „Below”, który został zarejestrowany w okolicach Wrocławia.

Czytałem ostatnio wywiad z Piotrem “Mitloffem” Kozieradzkim (Riverside), w którym ciepło wypowiadał się na temat Leprous, twierdząc m.in., że “potrafią grać rzeczy nieoczywiste”. I trudno się z tym nie zgodzić. Gdyby rok temu ktoś powiedział mi, że nowy album Leprous będzie jednym z moich ulubionych wydawnictw 2019 roku to byłbym mocno zdziwiony. A jednak wpadłem w te tytułowe „pułapki” po same uszy. Na szczęście tylko w kwestii zachwytu nad albumem, gdyż jest to zdecydowanie najbardziej dojrzałe dzieło norweskiego kwintetu.

Tomasz Dudkowski


I. Below 5:52
II. I Lose Hope 4:44
III. Observe The Train 5:08
IV. By My Throne 5:45
V. Alleviate 3:42
VI. At The Bottom 7:21
VII. Distant Bells 7:23
VIII. Foreigner 3:52
IX. The Sky Is Red 11:51
Choir – Biljana Jovanović, Bojan Bulatović, Katarina Radovanović, Marko Pantelić, Mihailo Otašević, Mina Gligorić, Sonja Lazović, Strahinja Tričković
Bonus Tracks:
X. Golden Prayers 4:28
XI. Angel (Massive Attack cover) 6:27


Arranged By [Choir Arrangements By] – Einar Solberg, Kaia Lia, Simen Børven
Bass – Simen Daniel Lindstad Børven
Cello – Raphael Weinroth-Browne
Contractor [Choir Recruitment By] – Vanja Kugler Trajković
Drums – Baard Kolstad
Guitar [Guitars] – Robin Ognedal, Tor Oddmund Suhrke
Violin – Chris Baum
Vocals, Keyboards [Keys] – Einar Solberg


https://www.youtube.com/watch?v=4nPwBSaJmgI

NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU!

INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!

START WIECZOREM... 100% Antifascist

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org