Ex-torrenty.org
Muzyka / Metal
CYNIC - KINDLY BENT TO FREE US (2014) [WMA] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2021-06-25 18:32:13
Rozmiar: 270.84 MB
Ostat. aktualizacja:
2021-06-26 19:21:10
Seedów: 1
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


Prace nad trzecim dużym albumem Cynic trwały około pół roku. Ten czas został dobrze spożytkowany, bo album zatytułowany "Kindly Bent To Free Us" stanowi jeden z najmocniejszych punktów w dyskografii zespołu.

nna sprawa, że twórczość Cynic dotąd nie obfitowała w dużą liczbę wydawnictw. Można odnieść wrażenie, że wieloletnia kariera formacji - poddawana przecież częstym, licznym i długotrwałym perturbacjom - nie ułożyła się w sposób jaki można było oczekiwać od Paula Masvidala, Seana Reinerta i w mniejszym zakresie Seana Malone. W każdym razie, od 2006 roku kapela znalazła się na fali wznoszącej, czego dowodzi zawartość "Kindly Bent To Free Us". Masvidal i Reinert zapowiadali, że ten krążek to nowa przestrzeń dla Cynic. Zestaw utworów, które naprawdę żyją. I coś w tych wypowiedziach jest na rzeczy, bo trzecia płyta Amerykanów to dzieło ze wszech miar intrygujące. Wymykające się, tak po prostu, standardom współczesnego rocka i metalu czyli… zarejestrowane w konwencji właściwej wielkiemu potencjałowi Masvidala i Reinerta.

O pomysłach tego duetu świadczą recenzje ostatniego wydawnictwa Cynic, EPki "Carbon-Based Anatomy" z 2011 roku. Sam zastanawiałem się wtedy, czy kolejny duży album zespołu zatrzęsie całym światem. Te domysły straciły trochę w konfrontacji z "Kindly Bent To Free Us", ale bynajmniej nie z powodu obniżenia jakości twórczości Cynic. Zespół bowiem ugruntował swoją pozycję w przestrzeni, w której nie ma miejsca na przebojowość i szczególnie nośne kompozycje. Jeśli jeszcze przed trzema laty, Masvidal i Reinert trochę w postmodernistycznym stylu romansowali z pospolitymi rockowymi patentami to na "Kindly Bent To Free Us" zarejestrowali pomysły dedykowane słuchaczom wrażliwym na technikę, precyzję oraz wyszukane formy dźwięku i przekazu. Cynic tegorocznym nagraniem będzie trafiał do wymagającego i niewdzięcznego audytorium. Do ludzi, którzy muzykę w każdym drobiazgu wolą bardziej eksplorować niż machać do niej kończynami.

To jednak wciąż krążek rozpościerający się pomiędzy rockiem a metalem progresywnym. Nie brakuje też właściwych Masvidalowi i Reinertowi ukłonów w kierunku jazz fusion. O "Kindly Bent To Free Us" nie sposób wszak rozprawiać inaczej niż przez pryzmat tej dwójki muzyków. To dzieło, tak jak poprzednie nagrania Cynic, w chirurgiczny wręcz sposób ilustruje niezwykłą muzyczną symbiozę pomiędzy tym duetem. Obaj muzycy w ramach ośmiu kompozycji, trwających mniej więcej od czterech do sześciu minut, wspólnie zaprezentowali szeroką paletę możliwości. Przykłady można mnożyć. Tam, gdzie swoje przejmujące wokale serwuje Masvidal, niemal natychmiast wyłaniają się wpisane w ten klimat partie klawiszy Reinerta. Album ma w sobie coś deszczowego i ponurego, co perfekcyjnie wyeksponowali wiodący twórcy Cynic. To również kilka niepozornych riffów Masvidala, które niespiesznie urastają do poziomu monstrum o mackach złożonych ze ścieżek perkusji Reinerta, czego można doświadczyć w utworach o klimacie emocjonalnym przypominającym utratę poczucia rzeczywistości człowieka dotkniętego schizofrenią.

Wspominane fragmenty klimatu ceącego "Kindly Bent To Free Us" oddają tylko część osobliwych wrażeń towarzyszących odsłuchowi trzeciego albumu Cynic. Oczywiście niekwestionowaną rolę odegrał tu również Sean Malone, który zaprezentował swoje umiejętności na bezprogowym basie i Chapman Sticku. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że "Kindly Bent To Free Us" stanowi formę ukoronowania nie tyle wielkich talentów Masvidala i Reinerta, co sposobu w jaki ci muzycy się ze sobą komunikują. Prawdopodobnie płyta zostanie odrzucona przez tych, którzy nie przepadają za przeintelektualizowaną i opartą na znakomitej technice muzyką. Co w przypadku słuchaczy, którzy właśnie tego oczekują od Cynic? Dla nich "Kindly Bent To Free Us" ma szansę stać się albumem legendarnym.

Konrad Sebastian Morawski

Powróciła legenda matematycznego, jazzującego metalu. Po przeszło 20 latach od założenia amerykańska formacja Cynic prezentuje swój trzeci album. Dopiero trzeci, ponieważ zespół doświadczył licznych perturbacji składu: oprócz stałych członków, czyli Paula Masvidala i Seana Reinerta przez grupę przewinęło się aż trzynastu muzyków. Dodatkowo zespół nie istniał oficjalnie przez przeszło… dekadę (1994-2006). Cóż, swego czasu Cynic pozamiatał doskonałym, wydanym po reaktywacji „Traced In Air”. Jak jest tym razem?

Otóż jest inaczej. Najnowszy, wydany na początku 2014 roku album „Kindly Bent to Free Us” zdecydowanie różni się od poprzednich wydawnictw. Debiutancki „Focus” był przełomem dla całego światka technicznego metalu. Cynic dał się poznać jako odkrywcze zjawisko, uzależnione od łamania rytmów i nieszablonowego grania. Momentami można było odnieść wrażenie, że muzyka się wręcz rozjeżdża. Zespół z powodzeniem przemycił jazzowe synkopy do metalu, ubierając wszystko w matematyczne połamańce rytmiczne, psychodeliczne riffy, kosmiczne partie basu i mieszane partie różnych stylów wokalnych (w tym najczęściej growlu). Album odniósł wymierny sukces dzięki czemu Cynic mógł „zwiedzić” praktycznie cały świat z intensywną trasą koncertową. Niestety po debiucie grupa się rozpadła i do końca nie wiadomo z jakich powodów. Oficjalnie były to różnice personalne i muzyczne między członkami zespołu.

Na ponowne zejście się członków grupy czekać przyszło ponad dziesięć lat. Na szczęście reaktywacja nie wiązała się z pisaniem „na kolanie” nowego albumu, tak byle szybciej. Zespół przystąpił do tworzenia w pełni przygotowany i ograny ze sobą. Dodatkowo świadom tego, że przez dziesięć lat niebytu Cynic zyskał na całym świecie szerokie grono fanów, a album „Focus” nadal gdzieś krążył między słuchaczami i w Internecie. Dzięki temu wydany w 2008 roku „Traced In Air” okazał się wspaniałym albumem, moim zdaniem jeszcze lepszym niż debiut, nawiązującym bezdyskusyjnie do stylu sprzed lat, ale też wplatający mnóstwo nowości i świeżości w muzykę Cynic. Jedną z takich innowacji jest bardzo duża ilość czystych melodyjnych wokali, pomieszanych z agresywnym growlem. No i swobodna budowa kompozycji, nieco szalona, nietuzinkowa i zwariowana. Ale to akurat wyróżniało zespół już od samego początku. Jaki więc jest „Kindly Bent to Free Us”? Zupełnie inny od debiutu i w połowie taki jak „Traced In Air”. Już tłumaczę dlaczego tylko w połowie…

Cynic na najnowszym krążku całkowicie odszedł od growlu. Pozostały już tylko melodyjne wokale znane z drugiego krążka. Muzycznie natomiast nowy album nawiązuje do najlepszych z poprzednika utworów takich jak „The Space for This”, „Evolutionary Sleeper” czy „The Unknown Guest”. Niestety troszeczkę brakuje mi tutaj szaleństwa, za które tak polubiłem niegdyś Cynic. Jest melodyjność, połamańce, te wszystkie smaczki, które tak niesamowicie mi smakowały i nadal je łykam. Ale brak zaskoczenia – całego „Kindly Bent to Free Us” przesłuchałem z przyjemnością, ale bez tego wielkiego „WOW!„, które towarzyszyło przesłuchaniom poprzednich dwóch wydawcnitw grupy.

Oczywiście nie twierdzę, że ten album jest zły. Jest dobry, a może i ma pewną cechę, której nie posiadały wcześniejsze płyty. Taką cechą jest przystępność! Mogę chyba śmiało stwierdzić, że rozpoczynanie swojej przygody z Cynic właśnie od „Kindly Bent to Free Us” to najlepsze rozwiązanie żeby się do zespołu nie zrazić. Mamy tutaj świetne melodyjne, stonowane kompozycje jak „Infinite Shapes” lub „Holy Fallout”, ale mamy też i nieco ostrzejszego grania, nawiązującego do „Focus”. Taką propozycją jest na przykład „Gitanjali” napędzane świetnym basem (jak zawsze w Cynic zresztą!), z mocnym riffem, galopującą i maszerującą na przemian perkusją. Dynamiki nie brakuje też w otwierającym album „The Lions Roar”. Najciekawiej jednak prezentuje się otwierający „True Hallucination Speak” ozdobiony refrenem tak wpadającym w ucho jak jeszcze chyba żadna kompozycja Cynic dotychczas.

Czy więc warto sięgnąć po „Kindly Bent to Free Us”? Jeśli nie znacie jeszcze Cynic i chcecie doświadczyć czegoś nowego – oczywiście! Jeśli jesteście fanami starego Cynic – to również, ale tutaj myślę, że znajdzie się spore grono „marudów”. Cóż, mi się album bardzo podoba, chociaż mógłby on buty czyścić niedoścignionemu „Traced In Air”. Panowie Masvidal i Reinert oraz spółka serwują nam na „Kindly Bent to Free Us” trochę swojego szaleństwa, ale w bardzo ograniczonej dawce. Myślę, że dosyć bezpiecznej by zaczynać przygodę z Cynic, ale na pewno niewystarczającej by docenić wcześniejsze albumy. Ale kiedy dawka przestaje nas zadowalać – sięgamy po więcej, prawda? Dlatego myślę, że po przesłuchaniu „Kindly Bent to Free Us” każdy, kto choć po trochu takie granie polubi, sięgnie też po „Focus” oraz „Traces In Air”.

Pandino


1. True Hallucination Speak
2. The Lions Roar
3. Kindly Bent to Free Us
4. Infinite Shapes
5. Moon Heart Sun Head
6. Gitanjali
7. Holy Fallout
8. Endlessly Bountiful

https://www.youtube.com/watch?v=9AHtlz2fduw

NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU!

INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!

START WIECZOREM... 100% Antifascist

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org