Ex-torrenty.org
Muzyka / Metal
CHAINSWORD - BLIGHTMARCH (2021) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2021-06-27 12:49:48
Rozmiar: 106.63 MB
Ostat. aktualizacja:
2021-06-27 12:49:48
Seedów: 0
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


Są takie gatunki muzyczne, które od lat nie przechodziły rewolucji. Ewolucji zresztą też nie. Stoją w miejscu, a zespoły stare oraz zespoły młode korzystają z identycznej puli patentów. Nie zapowiada to niczego dobrego, ale w praktyce wychodzi różnie, niekoniecznie na minus.

Weźmy death metal, gdzie niezmiennie dominują składowe typu blasty, rozpędzone riffy plus trochę zwolnień. Trudno jakkolwiek je przeobrazić, ale sedno leży w tym, by te wszystkie składniki obdarzyć odpowiednim ładunkiem energii - wtedy wszystko kliknie jak należy. Tej zasady trzyma się warszawski Chainsword i widać, że przychodzi im to z dużą swobodą.

Widać po Chainsword gatunkowe obycie i zespołową chemię. Takie hasła są wyświechtane i brzmią dosyć banalnie, ale w przypadku "Blightmarch" zyskują na znaczeniu, bo kiedy słucham nagrań młodszych deathmetalowych kapel, nie szukam wynalazków, a po prostu chociaż odrobiny własnej tożsamości wrzuconej w całą tę układankę. Warszawska załoga nie ma z tym problemu, mimo oczywistych inspiracji Bolt Thrower, które momentami popadają wręcz w plagiat, nie czuję u nich usilnego przywiązania do brytyjskiej legendy. Nie wymyślili sobie, że zabrzmią dokładnie tak, jak twórcy "The IVth Crusade", zamiast tego znaleźli w ich muzyce coś, co po podprowadzeniu byli w stanie udoskonalić i przetłumaczyć na język naszych czasów.

Przykłady w dużych ilościach nasuwają się od samego początku albumu, ale im dalej w las, tym ciekawiej. Wystarczy uważnie wsłuchać się chociażby w "Exterminatus" - znajdziecie tutaj grobową swadę w tworzeniu pozbawionych udziwnień riffów, które spinają się z sekcją rytmiczną rzemieślniczo dotrzymującą tempa motoryce gitar. Podobnie sytuacja wygląda w "Daemonculaba", gdzie mimo piłującego riffu, zadbano o rozbujany, niepozwalający na zaszufladkowanie jako deathmetalowy klon groove. Takie podejście najbardziej do mnie przemawia przy przesłuchiwaniu "Blightmarch" - te wszystkie drobne smaczki i aranżacyjne triki, które od razu wyróżniają ten album z grona całej masy epigońskich odpadów innych śmierćmetalowych debiutantów.

Jeśli nie wierzycie, warto cofnąć się do drugiego w kolejności "Spinehammer", gdzie szybki riff w klasycznie deathmetalowym sznycie ścięto bliższą hardcore punkowi pracą perkusji. O takie elementy właśnie chodzi. Muzycy Chainsword mają na siebie pomysł, a tajemnica sukcesu tkwi w tym, że po prostu niespecjalnie nad tym pomysłem rozmyślają i grają tak, jak akurat sobie im pasuje. Jeśli ma być Bolt Thrower, to będzie, a jeśli zapragną trochę tę konwencję urozmaicić, to ją urozmaicą. Zero stresu i napinki, tylko czysta przyjemność.

Debiut Chainsword to jedna z najbardziej urzekających deathmetalowych premier tego roku. Mam dużą słabość do kapel potrafiących zawrzeć cząstkę siebie w stylistyce, która specjalnie rozwojowa nie jest, a warszawiakom ta sztuka wychodzi bardzo dobrze. Następca "Blightmarch" powoli się wykluwa, więc słuchajcie i wypatrujcie, bo przy zalewie masy podobnych polskich kapel paradoksalnie trudno o takie perełki.

Soundrive

Ostatnią z lutowych propozycji Godz Ov War Productions jest debiutancka płyta warszawskiego Chainsword, nosząca tytuł Blightmarch. Jest to mój pierwszy kontakt z tym zespołem, gdyż nie miałem okazji wcześniej odsłuchać żadnego z ich singli z 2018 roku. Moim pierwszym wrażeniem było zaskoczenie, gdy po przesłuchaniu krążka okazało się, iż jest to zespół pochodzący z Polski. Muzyka uprawiana przez krajan jakoś nie pasuje mi do profilu naszej sceny, aczkolwiek pasuje do nieświętej hordy kapel objętych opieką Godz Ov War.

Na Blightmarch spotykamy się ze sztuką death metalu (a jakże!), ale tym razem nie jest to odmiana spod znaku unholy czy satanic. Kilkukrotne przesłuchanie materiału daje obraz zespołu zapatrzonego w scenę lat 90. i kapel takich jak Bolt Thrower i Obituary. Większość kompozycji utrzymuje średnie tempa, konkretny groove i ciągnie maszynę bojową do przodu. Materiał zmiksowano w Satanic Audio i tym razem Haldor udowodnił, że potrafi uzyskać nieco inne brzmienie niż to, do którego do tej pory nas przyzwyczaił. Chainsword brzmi ciężko, brudno, ale i klarownie. Brutalność często ustępuje zapamiętywalnym melodiom lub podbijanym na stopach walcom (Exterminatus), daje to obraz dosyć urozmaiconej płyty, która zawiera w sobie bardzo dużo pomysłów. Można napisać, iż kompozycje są upchane motywami po samo wieko, dzięki czemu aranże nie zamykają się w standardowym „wstęp, zwrotka – refren, zwrotka- refren, zakończenie”. Do moich ulubionych kawałków należą te, w których wyraźnie słychać nawiązania do Brytoli z Bolt Thrower, czyli na przykład Dreadquake Mortar czy Exterminatus. Może kieruję się nostalgią, ale mam wrażenie, że zespół po prostu wypada wtedy najnaturalniej i najciekawiej.

Żeby nie było tak super pięknie i kolorowo, nadmienię, że mam jedno „ale” do Blightmarch. Jedna rzecz, która delikatnie psuje mi obraz całości to wokale, a dokładnie ich za duża ilość. Utwory o takiej nośności i mimo wszystko przejrzystej budowie w moim uznaniu nie potrzebują wszędobylskich nakładek, chórków, pogłosów. Z wokalami wbitymi w sposób podbijający riffy i z nakładkami użytymi tylko jako podbicie kilku motywów, kompozycje niszczyłyby znacznie skuteczniej, a tak, czasami mam wrażenie, że nadmierny bałagan psuje kompozycje.

Podsumowując, Blightmarch to bardzo dobry debiut. Styl Chainsword jak na taki staż wydaje się wyraźny, a kierunek ciekawy i pożądany przez maniaków ekstremy. Nie należę do specjalnie ufnych ludzi, więc swoje osądy spisałem po odpowiednim przewałkowaniu matexu, który z każdym odsłuchem pokazywał, że jest znacznie bardziej słuchalny niż poprzednio. Mój mały minus nie jest wadą skreślającą album w żadnym stopniu i polecam płytę z czystym sumieniem.

Brzeźnicki

After a couple of singles three years ago Polish death metalheads Chainsword joined the forces with local extreme label Godz ov War Productions to release their first ever album “Blightmarch”, paying tribute to War, like their own personal goddess. These brutal guys take inspiration in old school death metal, preferring the Swedish scene without any hints on mdm gentleness. They play this straightforward and ballsy death metal with a war-like fascination.

Death metal scene is swarming with action, so many bands try to rival with real legends, and not many are successful in this arduous race. Chainsword has all the potential to stay afloat in this harsh business due to crazy devotion and insatiable drive to create the destructive explosion of classical death metal. “Blightmarch” is an eerie demise of sounds and noises, the real death metal without compromises, with a nostalgic glance back when this kind of extreme music was in its prime. Of course, every band contributes even to such static genres something personal or original, and Chainsword are fond of technical prowess and a bit of death’n’roll’s cheerful temper (like “Daemonculaba”, “Blightmarch” or “Dreadquake Mortar”).

Progressive elements are the strongest through the solo parts of their guitarists Sarin Spreizer and Herr Hornad; these are long and skilful with a huge respect to traditional metal roots. But through them also peek melodic lines, not too sweet or overwhelming, but these harmonic passages smooth away the constant brutality, and show that even the war is able to possess some soft spots. Some of the songs have very expressive slowdowns, implying at doom/death metal design (“Spinehammer” or “Ost Front 1942: Moskau”), but at the same time death metal is often mingled with classical speedy thrash metal. The drummer hastens to conquer the noisy brutality with rapid blast beats during the most thrashy passages, while the bassist echoes his tough whipping with a primal vigour. But the singer Herr Feldgrau completes this rough soundtrack with juicy and low growling.

The blasting energy of the band is really contagious, and despite that first impression that their music can be a bit chaotic, this feeling soon dies out. Everything on “Blightmarch” is in its proper place, the military discipline and harsh bluntness harmonizes this album with strict precision (even the cover art shows how every bloody detail is functional and pertinent). So, no further questions, these Polish deathsters are exactly on their way, taking over the death metal scene.

Ilona Adhlactha


1. Ost Front 1943: Stalingrad
2. Spinehammer
3. Horus, the Chosen Son
4. Ost Front 1942: Moskau
5. Dead Hand Call
6. Exterminatus
7. Daemonculaba
8. Blightmarch
9. Dreadquake Mortar
10. 06.08 09:15


Herr Brummbär – wokal
Sarin Spreizer – gitara
Herr Hornad – gitara
Wutender Ente – bass
Herr Feldgrau – perkusja, wokal

https://www.youtube.com/watch?v=_ONOaZ_r5fY

NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU!

INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!

START JAK BĘDĄ CHĘTNI... 100% Antifascist

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org