Ex-torrenty.org
Muzyka / Rock
LEPROUS - COAL (2013) [WMA] [FALLEN ANGEL]

Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2021-07-07 06:27:47
Rozmiar: 411.22 MB
Ostat. aktualizacja:
2023-12-07 09:30:15
Seedów: 0
Peerów: 1


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


Wiosną 2013 roku zespół Leprous wydał swój trzeci album długogrający, który został zatytułowany "Coal". Po tym, jak usłyszałem jego zwiastun w postaci "The Cloak" (do którego nakręcono klip), podchodziłem do tej płyty jak pies do jeża. Wrażenie, że zespół który dotychczas powalał swą witalnością i rozbrykaniem, postarzał się w dwa lata o dekadę, nie chciało się odczepić.

Z tą muzyką jest jak z chodzeniem po jaskini czy zapomnianej kopalni. Wleziesz tam, chociaż wiesz, jak łatwo stracić orientację: katoryj cias, wo ich bin. Jest na tym albumie mnóstwo miejsc, gdzie Leprous tak grają, że jak się człowiek skupia na danym fragmencie, to traci perspektywę całego utworu. Numer "The Valley" niech będzie przykładem. Ciekawym jest, jak zmyślnie Norwegowie wywijają się z konwencji rockowej piosenki. Posłuchajcie utworu "Chronic". Leprous najpierw jadą motorycznie, ale Einar śpiewa zajebiaszczo - ubolewaszczo. Tam, gdzie teoretycznie powinien być drugi refren, wchodzi riff, w którym gitary brzmią jak wiolonczele na sterydach i zaczyna się statku kosmicznego start... ożeż , są zakłócenia, uwaga uwaga... toniemy czy unosimy się, bo grawitacja przestała działać? Kto tak gra? No kto? Rozpatrywanie tej muzy w kontekście tzw. sceny nie ma sensu. Gdy "Węgiel" sypie się z głośników, znikają z pola słyszenia wszystkie te progmetalowe ekipy djentem zakażone albo jakieś mniej lub bardziej nijakie wnuki triasowych Genesis itp.

Często gęsto jest tak, że słuchamy jakiejś muzyki i nawet jeśli jej ogólny nastrój nam średnio podchodzi, to wokal może zachwycić albo słuchanie partii jakiegoś instrumentu sprawia przyjemność. Na płycie "Coal" są tego zaledwie promile. Co prawda Einar głosem drze przestrzeń jak szary papier, reszta składu masakruje tu i ówdzie, ale nic to, bo kluczowym jest to, iż całokształt tej muzyki i jej atmosfera przejmuje i wchłania. Ten album może być przecudem albo megaporażką - zależy, czy twoja dusza złapie "coalowe" częstotliwości. Trzeba posłuchać całości, bo zwiastujący "The Cloak" to tylko część, która akurat trwa na tyle krótko i jest na tyle lekkostrawna, że można ją puścić na antenie albo obrazek do niej nakręcić.

Będę się czepiał, ale ostatni kawałek, pt. "Contaminate Me" (są tu: gościnny wokal Ihsahna i skrzypce Hakona Aase), ze względu na ilość brudu powinien być oddzielony dłuższą pauzą od reszty, tak jak w spisie utworów na tyłach okładki. Skoro jesteśmy przy tym temacie, to frontowa ilustracja jest (tak jak w przypadku poprzedniego albumu) autorstwa Jeffa Jordana. Totalnie nie w stylu tego malarza, ale nie zmienia to faktu, że jest świetna. Między innymi dlatego, że bezlitośnie oddaje nastrój nowych nagrań Norwegów.

Po poprzedniej płycie Leprous - "Bilateral" - miałem nadzieję na kosmiczne podróże. "Węgiel" mi uświadomił, że tak naprawdę chciałem metalowej ilustracji dźwiękowej do kreskówki, gdzie raz będzie śmiesznie, raz strasznie, ale wszystko się dobrze skończy. A ostrzegał przecież nie tak dawno Bobby Ellsworth "...careful what you wish for, you may get it now". Wypaplałem kosmos, to mam. Zimno tu, a wszystko wokół to tylko punkciki. Już nie mam żadnej nadziei.

P.S. Dobrze, że mam w pogotowiu Led Zeppelin, ABBA, Motorhead... bo po tygodniu słuchania samego "Węgla" zwariował bym dokumentnie.

Szamrynquie

Żaden zespół nie może przewidzieć czy jego kolejny album będzie właśnie tym, do którego fani i krytycy odnosić będą jego późniejsze fonograficzne wysiłki, uznając je za daremne. Bez względu na to czy zadziała tu zwykły sentyment do tego co minione, sprzężony z drugą zasadą termodynamiki (każdy zespół samym trwaniem samoczynnie doprowadza do utraty swojej energii), w końcu po czasie zespół dowie się, że i tak skończył się na „Kill’em All”. Ja już dzisiaj chciałbym oznajmić, że Leprous wydał właśnie kolejny album z młotkiem i krwią w tle.

Jeszcze przed premierą „Coal” zamierzałem uprzedzić fakty i poINFOrmować gawiedź, iż następca wydanego w 2011 roku „Bilateral” norweskiego Leprous – podpory sesyjnej i koncertowej Ihsahn’a – nie miał prawa przebić swojego genialnego poprzednika. Zakładałem wprawdzie, że zespół ze względu na swój stosunkowo krótki staż nadal może być na fali wznoszącej (na etapie trzeciej płyty taki Dream Theater prezentował się jeszcze zacnie), jednak mimo to nie potrafiłem wyobrazić sobie w jaki sposób Leprous – twór już okrzepły w swoim stylu i formie – może udoskonalić to, co doskonałe.

A „Coal” najzwyczajniej w świecie prezentuje dojrzalsze oblicze zespołu, oparte na bardziej wysmakowanych aranżacjach i mistrzowskim wyczuciu skali eksperymentu, który nie przedkłada formy nad treść. Nieznacznie ograniczono rozbrykanie stylistyczne, koncentrując się na wewnętrznej spójności samych utworów. Zespół brzmi momentami bardziej nostalgicznie, co przełożyło się na mój odbiór ich muzyki jako bardziej świadomej, pełniejszej emocjonalnie. W teledysku do „The Cloak” nie uświadczymy już żadnej ryby – niemej bohaterki klipu do „Restless” z albumu „Bilateral”, lecz kilku przystojniaków snujących się po zaułkach kopalni (tytułowego węgla zapewne).

Myślę, że „Coal” to płyta, która poza dziewięcioma wybitnymi kompozycjami, mówi nam dzisiaj, kim chcą być muzycy Leprous. Pomimo pewnego wyważenia emocji, które może jawić się jako złagodzenie oblicza, oznakę symptomu przekwitania w kierunku undergroundowej śmierci i komercyjnego zmartwychwstania, na „Coal” nie czuć skoku na kasę, nie słychać pytania „a co jeśli spróbujemy być bardziej…?”. Leprous nadal bowiem ucieka od oczywistych rozwiązań, wciąż jest osobliwością, która będąc częścią tego natchnionego i wypieszczonego progmetalowego (?) świata, jednocześnie ogląda go już we wstecznym lusterku swojego automobilu. Czy będzie to Tesseract i Muse („The Valey”), King Crimson („Coal”) czy Opeth („Salt”) i tak Leprous zagina czasoprzestrzeń po swojemu. Lider grupy, wokalista Einar Solberg (prawdopodobnie android) dysponuje aż czterema funkcjami głosowymi: Devin Townsend Mode, Vincent Cavanagh Mode, Andi Deris Mode i Theo Hutchcraft Mode (Hurts). Sekcja rytmiczna po wchłonięciu diazepamu nagrała najmniej nudną płytę Meshuggah w historii, a materiał wyprodukował zapewne ten bardziej rozwinięty brat bliźniak Stevena Wilsona, który z brzmienia hi-hata Tobiasa Andersena uczynił mój osobisty przedmiot kultu.

Leprous ponownie przesunął granice mojego wyobrażenia o tym, jak porywająco piękny może być progmetal, jak zespół może konsekwentnie – użyję tu klerykalnego słowa – klucza – „ubogacać” swój dorobek płytowy, czyniąc swoje wcześniejsze – wydawałoby się perfekcyjne dokonania – ułomnymi.

Kuba Kolan

Norweski zespół Leprous wraca z albumem „Coal”. Ich nowa płyta ponownie – po „Bilateral” z 2011 roku – ukazuje się nakładem Inside Out Music, a za projekt okładki niezmiennie odpowiada Jeff Jordan znany ze współpracy z The Mars Volta.

Otwierający album utwór rozpoczyna się od potężnych perkusyjnych brzmień i ostrych gitarowych cięć, by następnie złagodnieć i zakończyć się anielskimi zaśpiewami przy wtórze melodyjnych dźwięków gitary. „Foe” świetnie wprowadza w nastrój płyty, która podobnie jak ten utwór, raz jest dzika i gwałtowna, raz rytmiczna i poukładana, a jeszcze innym razem delikatna. Drugi na płycie „Chronic” jest przykładem tych bardziej rytmicznych kompozycji. Trwa ponad 7 minut i sporo się w nim dzieje. Kolejny, tytułowy „Coal”, to jedna z najcięższych, najbardziej metalowych kompozycji na płycie. Szybkie partie perkusji i szalony śpiew Einara Solberga to jej cechy charakterystyczne. „The Cloak” pozwala na chwilę wytchnienia. Piękna partia wokalna i kołysząca melodia udanie przełamują metalowy charakter płyty przenosząc ją w bardziej rockowe rejony, a podniosły śpiew może kojarzyć się wręcz z kompozycjami Muse. I w temacie oddechu… to by było na tyle. „The Valley”, pierwsza z trzech 9-minutowych kompozycji, może nie należy do najostrzejszych na płycie, ale wykreowany w niej nastrój – poprzez gitarowe akcenty, a także znakomitą wokalizę na tle basowego podkładu – nie pozostawia wątpliwości, że to kulminacyjny moment tego albumu. O połowę krótszy „Salt” uspokaja trochę nastrój, ale jest to tylko cisza przed burzą, czyli mocnym, wyrazistym i pozostawiającym w niedosycie finałem. A finał ten trwa prawie 19 minut, choć tworzą go tylko dwie kompozycje. Emocjonujący i utrzymany w podniosłym klimacie „Echo” oraz miażdżący ciężarem i wręcz gwałcący uszy growlowymi zaśpiewami „Contaminate Me”.

„Coal”, trzeci już album Leprous, przynosi mieszankę szatańskich i wściekłych fragmentów z tymi łagodniejszymi, choć nie pozbawionymi emocji, w idealnych proporcjach. Na płycie znajdziemy repertuar mogący się kojarzyć z twórczością Tool i A Perfect Circle poprzez wspomniany Muse, aż po The Mars Volta, czyli wszystko to, co najciekawsze w progresywno-metalowym, post rockowym i awangardowym graniu. Mam nadzieję, że materiał z „Coal” co najmniej równie interesująco prezentuje się na żywo. A zamierzam się o tym przekonać już we wrześniu.

Rockella


Foe 5:15
Chronic 7:19
Coal 6:50
The Cloak 4:09
The Valley 8:59
Salt 4:30
Echo 9:41
Contaminate Me 9:02


Einar Solberg - wokal, syntezatory, fortepian
Tor Oddmund Suhrke - gitara
Rein Blomquist - gitara basowa
Oystein Landsverk - gitara
Tobias Ornes Andersen - instrumenty perkusyjne

https://www.youtube.com/watch?v=_9o2nVY8FZ0

NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU!

INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!

START WIECZOREM... 100% Antifascist

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2025 Ex-torrenty.org