powieść historyczna
Czy istnieje ciekawszy, bardziej zaskakujący i wciągający temat literacki niż życie człowieka? Zwłaszcza, jeśli zostanie ono ukazane w całej rozciągłości, z perspektywy upływających dziesięcioleci, w ciągu których zmienia się nie tylko wiek bohatera, ale też jego pozycja społeczna, sytuacja rodzinna, poglądy. Właśnie w taki sposób Trygve Gulbranssen opowiada o norweskiej rodzinie z dalekiej Północy, mieszkańcach Björndal, będących – według legendy – potomkami królewskiego rodu.
Akcja książek Gulbranssena tworzących sagę (A lasy wiecznie śpiewają oraz Dziedzictwo na Björndal), rozgrywa się na przełomie XVIII i XIX wieku. Być może właśnie dlatego nie ma tu ani odrobiny współczesnej skrótowości i pośpiechu? Wszystko toczy się powoli, a choć kolejne pokolenia Dagów przemijają, autor pozwala każdemu z nich zakosztować potęgi okolicznych lasów i gór, zmierzyć się z siłami przyrody, by pośród nich szukać odpowiedzi na kluczowe, egzystencjalne pytania. Jest tu też, oczywiście, miejsce na małżeństwa i narodziny, na trudną, bo opartą na niedomówieniach, a przy tym dumną i pozbawioną namiętności miłość, na boleśnie samotną codzienność; można nawet usłyszeć echa wydarzeń z wielkiego świata. Jednak kobiety, które przybywają do położonego na dalekiej północy chłopskiego dworu – najpierw Teresa i jej siostra Dorota, później Adelajda, żona młodego Daga – choć przynoszą ze sobą pewien powiew świeżości, wkrótce podporządkowują się odwiecznym tradycjom, nie zmieniają istniejącego porządku. Jak gdyby bohaterowie – choć zdobywają i zasiedlają nowe tereny, wycinając coraz więcej drzew – dołączali się do odwiecznej pieśni lasu.
|