Ex-torrenty.org
Muzyka / Rock
CREAM - FRESH CREAM (1966/1997) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2021-08-22 14:11:00
Rozmiar: 95.58 MB
Ostat. aktualizacja:
2021-08-22 14:10:58
Seedów: 3
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


John Symon Asher Bruce (*14.05.1943) miał okazję grać z jednym z największych nowatorów w historii rocka jako muzyk The Graham Bond ORGANisation. Przez pewien czas był nawet prawą ręką Bonda; jego karierę w tym zespole zakończył ostry konflikt z jego perkusistą. Peter Baker (*19.08.1939) miał wyjątkowo gwałtowny charakter, Bruce był niewiele spokojniejszy i w efekcie basista i perkusista z byle powodu skakali sobie do oczu albo manipulowali przy instrumentach i nagłośnieniu, by ten drugi wypadł jak najgorzej. Gdy Bruce został w końcu usunięty z ORGANisation (on i Baker zostali zaproszeni przez Marvina Gaye’a do zespołu akompaniującego na trasę po USA, ale Bruce odmówił z uwagi na zbliżający się ślub z Janet Godfrey; Baker się wściekł i panowie się w końcu pobili na scenie), po prostu nie przyjął tego do wiadomości i dalej przyjeżdżał na koncerty, aż w końcu Baker przystawił mu do gardła nóż i kazał się więcej nie pokazywać. Bruce (wtedy już Jack) wylądował na pewien czas u Mayalla w Bluesbreakers i w okazjonalnym kombo Powerhouse. W obu tych zespołach miał okazję poznać się z pewnym gitarzystą.

Eric Clapton (*30.03.1945) porzucił Yardbirdsów w niezbyt dobrym momencie, przysłowiowe pięć minut przed tym, jak „For Your Love” stało się sporym przebojem po obu stronach Atlantyku. W zespole Mayalla wyrobił sobie markę najlepszego bluesowego gitarzysty na Wyspach; ambitnemu gitarzyście to jednak nie wystarczało, a ściśle bluesowe brzmienie Bluesbreakers szybko zaczęło go ograniczać. Clapton coraz bardziej nosił się z pomysłem założenia własnego zespołu. Po jednym z koncertów Eric przyjął ofertę zabrania się do Londynu z jednym ze swoich zaprzysięgłych fanów w jego samochodzie, zwłaszcza że jego umiejętności jako perkusisty bardzo cenił… Gdy do tego ów fan – Peter (czy raczej Ginger) Baker – zaczął mówić o pomyśle założenia własnego zespołu (jako że Graham Bond z pomocą heroiny właśnie wszedł w wyjątkowo pokręcony, mistyczno-okultystyczny okres działalności artystycznej i współpraca z nim robiła się coraz trudniejsza), klamka zapadła. Na tego trzeciego Clapton, nieświadomy gorących relacji między Bakerem a Bruce’em, zaproponował właśnie Jacka, co ponoć omal nie skończyło się lądowaniem na przydrożnym drzewie. Tym niemniej, panowie na jakiś czas zakopali topór wojenny i aktualny basista grupy Manfreda Manna uzupełnił skład nowego zespołu – jak to jeden z panów stwierdził, skoro są śmietanką brytyjskiego blues-rocka, to nazwa może być tylko jedna – Śmietanka. Cream.

Oficjalnie panowie zadebiutowali na scenie w Windsorze 1 sierpnia 1966, podczas festiwalu bluesowo-jazzowego. Oficjalnie, bo tak naprawdę Baker, Bruce i Clapton jako Cream wyszli na scenę po raz pierwszy w klubie Twisted Wheel w Manchesterze 29 lipca 1966. Choć na scenie grywali wtedy głównie bluesowe standardy, spotkali się z bardzo gorącym przyjęciem. Zresztą standardy stopniowo ustępowały miejsca autorskim kompozycjom, do tego panowie z czasem coraz lepiej zgrywali się ze sobą, co owocowało długimi, swobodnymi improwizacjami.

Już w lipcu 1966 panowie zaczęli pracę w studio. Z rejestrowanych w przerwach między koncertami nagrań zestawiono debiutancki album, który trafił na rynek brytyjski już 9 grudnia. Zestawiono co nieco dyskusyjnie – o ile taki „The Coffee Song” faktycznie niczym wyjątkowym się nie wyróżniał i jego zesłanie na wydany jedynie w Szwecji singel z „Wrapping Paper” (zresztą pierwotnie panowie nie chcieli w ogóle wydawać „The Coffee Song”, ale firma zadecydowała) jak najbardziej można zrozumieć, tak pominięcie jazzującego „Wrapping Paper”, eksponującego tą bardziej melodyjną, nastrojową stronę Cream i ciekawie nawiązującego do muzyki kabaretowej okresu międzywojennego, mogło już nieco dziwić (choć z drugiej strony, ani Clapton, ani zwłaszcza Baker nie znosili tego utworu). Jeszcze bardziej zaskakiwało pominięcie jednego z najlepszych i najbardziej popularnych (w UK) singli Cream, psychodelicznego „I Feel Free”. Amerykanie w swojej edycji dostali co prawda „I Feel Free”, ale na zasadzie machniom – w zamian wytwórnia usunęła „Spoonful”, przywrócone dopiero w kolejnych amerykańskich wydaniach.

„Fresh Cream” rzuca do dziś długi cień – bo pierwsza rockowa supergrupa, bo pierwsze power trio, bo to z tej płyty będą garściami czerpać już niedługo muzycy hardrockowi, psychodeliczni i metalowi. Z jednej strony jest w tym nieco przesady (w określeniu płyty mianem wielkiego rockowego monumentu na pewno – zwłaszcza że panowie już wkrótce nagrają lepsze płyty), z drugiej – na pewno jest to ważna płyta. Z jednej strony jest mocno osadzona w bluesie, ale nie jest to taki ortodoksyjny, konserwatywny blues-rock, jaki był wtedy popularny – sekcja rytmiczna Baker-Bruce chętnie nadaje całości luźny, jazzowy feeling, co słychać zwłaszcza w centralnym fragmencie płyty, odjazdowo rozimprowizowanym „Spoonful” Williego Dixona. Choć w tym numerze błyszczy też Clapton – jego zakręcone, sfuzzowane, rozimprowizowane partie były niewątpliwie punktem wyjścia dla odlotowców spod znaku psychodelicznego rocka. Właśnie – to jest trio w pełnym tego słowa znaczeniu, nie tak jak wcześniej w rocku bywało, gdzie sekcja rytmiczna z reguły trzymała rytm, tutaj basista i perkusista szaleją na równi z gitarzystą, co słychać choćby w czadowej przeróbce „Cat’s Squirrel”. Zresztą w utworze finałowym – przeróbce własnej kompozycji „Camels And Elephants” – główną rolę odgrywa kompozytor: Ginger Baker posłużył się napisaną przez siebie wcześniej i trochę przerobioną melodią, traktując ją jako punkt wyjścia i kodę dla rozbudowanej solówki perkusyjnej, bodaj pierwszej w historii rocka utrwalonej na płycie studyjnej.

Baker podpisał jeszcze jeden utwór – „Sweet Wine”, ciekawy i zakręcony (zwrotka jest zadziorna, a refren ciepły i melodyjny), za resztę autorskich utworów odpowiadał Bruce. I zaprezentował się jako wyjątkowo wszechstronny kompozytor – z jednej strony rockowe, zadziorne „N.S.U.”, z drugiej ciężkie, powolne, blues-rockowe „Sleepy Time Time”, na którym z pewnością wychował się niejeden hardrockowy zespół z przełomu lat 60. i 70., z kolejnej „Dreaming” – łagodny, delikatny, psychodelizujący walczyk… Zresztą takie stylistyczne rozbujanie będzie już znakiem rozpoznawczym studyjnych płyt Cream. Jedynie Clapton niezbyt uaktywnił się jeszcze jako kompozytor: zaproponował jedynie melodyjne, lekko oscylujące w stronę popu odczytanie „Four Until Late” Roberta Johnsona, trochę jakby zapowiadające już solowe albumy Erica z lat 70. Jedynie w tym utworze także stanął przed mikrofonem; wszystkie pozostałe utwory zaśpiewał Jack Bruce.

„Fresh Cream” przyniósł sporo utworów, które już na stałe zapiszą się w koncertowym repertuarze Bruce’a i spółki („N.S.U.”, „Sleepy Time Time”, „Spoonful” i kolejna energiczna blues-rockowa adaptacja, „I’m So Glad” Skipa Jamesa). Został też ciepło przyjęty przez publiczność (6. miejsce na Wyspach i 39. po drugiej stronie Kałuży). Szybko znalazł też swoje miejsce w historii rocka, a z perspektywy prawie pół wieku ciągle jawi się jako bardzo udany, efektowny debiut trójki muzyków, która łamała kanony i ograniczenia jak nikt wcześniej i niewielu później. Osiem gwiazdek, bo panowie już wkrótce nagrali parę jeszcze ciekawszych i jeszcze lepszych płyt.

Piotr 'Strzyż' Strzyżowski

Cream to pierwsza w historii muzyki rockowej supergrupa. Do tamtej pory efemeryczne składy w gwiazdorskiej obsadzie były przede wszystkim domeną jazzu, rzadziej bluesa. Rock działał na nieco innych zasadach: zespoły były zakładane przez grupkę dobrych znajomych, zwykle nie mających żadnego profesjonalnego doświadczenia. Inicjatorem powstania Cream był Eric Clapton - prawdopodobnie najbardziej wówczas ceniony europejski gitarzysta. Sławę przyniosła mu już gra z zespołem The Yardbirds (znanym głównie z tego, że karierę zaczynał w nim nie tylko Clapton, ale też dwóch innych słynnych gitarzystów: Jeff Beck i Jimmy Page). Właśnie w tamtym czasie na brytyjskich murach zaczęły pojawiać się hasła w rodzaju Clapton is God. Gitarzysta odszedł jednak z kapeli, gdy pozostali muzycy postanowili oddalić się od bluesowych korzeni na rzecz bardziej komercyjnego grania. Clapton dołączył wówczas do zespołu Johna Mayalla, z którym nagrał album "Blues Breakers" - niezwykle przełomowe dzieło, definiujące stylistykę blues rocka.

Gdy w lipcu 1966 roku longplay trafił do sklepów, drogi Claptona i Mayalla zdążyły się już rozejść. Gitarzysta miał większe ambicje, niż granie w cudzym zespole. Stworzył więc własną grupę o wszystko mówiącej nazwie Eric Clapton and the Powerhouse. Składu dopełnili wokalista Steve Winwood (później w Traffic i Blind Faith), basista Jack Bruce (który też przewinął się przez grupę Mayalla), perkusista Pete York, pianista Ben Palmer oraz grający na harmonijce Paul Jones. Zespół nie istniał długo, bo wkrótce lider zmienił swoją koncepcję. Stało się to podczas koncertu amerykańskiego bluesmana Buddy'ego Guya. Muzyk, z przyczyn finansowych, przyleciał jedynie z dwoma innymi instrumentalistami. Clapton był pod wrażeniem, że w tak małym składzie można zabrzmieć tak dobrze. Postanowił stworzyć własne trio. Wiedział jednak, że musi zebrać muzyków z najwyższej półki. Jack Bruce idealnie się nadawał - był prawdziwym wirtuozem gitary basowej, używającym jej nie tylko jako instrumentu rytmicznego, ale także melodycznego i solowego. Ponadto był zdolnym kompozytorem. Zaproszenie do składu otrzymał też Ginger Baker - prawdopodobnie najlepszy brytyjski perkusista tamtych czasów, zafascynowany jazzem i muzyką afrykańską. Baker bardzo chciał grać z Claptonem, choć niekoniecznie z Bruce'em - obaj występowali już wcześniej w łączącym jazz i rhythm and bluesa The Graham Bond Organisation i szczerze się nienawidzili. Obaj jednak zdawali sobie sprawę, że obecność tego drugiego jest niezbędna do powstania wybitnej grupy.

Trio przyjęło nazwę Cream, ponieważ tworzący je muzycy byli prawdziwą śmietanką ówczesnej brytyjskiej sceny muzycznej. Instrumentaliści bardzo szybko się dogadali - przynajmniej pod względem muzycznym (personalne spięcia między Bruce'em i Bakerem wciąż dawały o sobie znać). Było jasne, że rola sekcji rytmicznej w takim zespole nie może się ograniczać do akompaniamentu dla gitary. Zespół wypracował zupełnie oryginalny - w kontekście rocka - styl, w którym każdy instrument odgrywał tak samo istotną rolę. Bardzo pomogły tu bluesowe i jazzowe doświadczenia całej trójki. Dzięki nim wnieśli muzykę rockową na zupełnie nowy poziom, wprowadzając niespotykaną w niej wcześniej wirtuozerię, interakcję między muzykami, a także kreatywne improwizacje. Pozostawał jednak pewien problem. Członkowie zespołu byli wybitnymi instrumentalistami, ale żaden z nich nie umiał śpiewać. Postanowili podzielić się obowiązkami wokalnymi, choć ostatecznie najczęściej śpiewał Bruce, pomimo niezbyt ciekawej barwy głosu i niewielkich umiejętności. Nie przeszkodziło to jednak zespołowi w odnoszeniu wielkich sukcesów komercyjnych. Z dzisiejszej perspektywy ważniejsze jest jednak to, że trio odegrało ogromną rolę w rozwoju muzyki rockowej, z jednej strony zwiększając jej ambicje, a z drugiej - przyczyniając się do powstania jej cięższych odmian.

Już w lipcu 1966 roku trio zadebiutowało na scenie. Od sierpnia pracowało zaś w studiu. Dopiero w październiku ukazał się pierwszy singiel. Wybrano kompozycję Jacka Bruce'a (z tekstem Pete'a Browna, zaproszonego do współpracy przez Bakera), "Wrapping Paper". Ta lekka piosenka, w klimacie staroświeckiego popu, zupełnie nie zapowiadała przyszłych dokonań Cream. Nieco bliżej było na kolejnym singlu, sporym przeboju "I Feel Free" (autorstwa tego samego duetu). Melodycznie znów jest dość staroświecko i popowo, ale zwraca uwagę bardziej energetyczna i cięższa gra zespołu, a także lekko psychodeliczny klimat. Debiutancki album, zatytułowany "Fresh Cream" ukazał się 9 grudnia 1966 roku. Na brytyjskiej wersji nie powtórzono kawałków singlowych (w Stanach dodano "I Feel Free" zamiast "Spoonful"). I dobrze, bo zupełnie by nie pasowały do całości, a wręcz obniżały jej poziom. Longplay pokazuje inne, bardziej surowe, niemal czysto bluesrockowe oblicze grupy. Repertuar w połowie składa się z przeróbek bluesowych standardów, a w połowie z autorskich kompozycji Bruce'a ("N.S.U.", "Sleepy Time Time", "Dreaming") i Bakera ("Sweet Wine", "Toad"), częściowo z tekstami ówczesnej żony basisty, Janet Godfrey ("Sleepy Time Time", "Sweet Wine").

Pierwsze cztery kawałki to właściwie proste, melodyjne piosenki rockowe z domieszką bluesa i śladowymi ilościami psychodelicznego klimatu. Choć już w nich uwagę zwracają ostre solówki Claptona i wyrazista gra sekcji rytmicznej. Partie Bruce'a i Bakera robią wrażenie przede wszystkim w zwartym miksie monofonicznym. Stereofoniczny miks wykonano w typowy dla tamtego okresu sposób - perkusja i bas w jednym kanale, gitara w drugim, wokal pośrodku - przez co muzyka tria straciła swoje potężne brzmienie. Muzycznie robi się ciekawej od kończącego pierwszą stronę winylowego wydania "Spoonful" - przeróbce bluesowego klasyka, napisanego przez Williego Dixona dla Howlin' Wolfa. To sześć i pół minuty nieskrępowanego grania, z potężną grą sekcji rytmicznej, a także swobodnymi, bluesowymi solówkami na gitarze i harmonijce (w wykonaniu Bruce'a). Fantastycznie wypadają też instrumental "Cat's Squirrel" Charlesa Rossa oraz "Rollin' and Tumblin'" Muddy'ego Watersa, w których trio gra w jeszcze bardziej nieskrępowany sposób, powalając energią i sporym, jak na tamte czasy, ciężarem. Szkoda tylko, że pierwszym z nich następuje wyciszenie po ledwie trzech minutach. Bardziej piosenkowy charakter mają aranżacje "Four Until Late" Roberta Johnsona (jedyny tutaj kawałek ze śpiewem Claptona, który w roli wokalisty sprawdził się lepiej od Bruce'a) i "I'm So Glad" Skipa Jamesa (tutaj pojawia się też świetna część instrumentalna). Potężne granie wraca w finałowym "Toad", zbudowanym według jazzowego schematu temat-improwizacje-temat. Przy czym środkowa część to przede wszystkim fantastyczne solo Bakera (zdecydowanie najbardziej kreatywnego spośród rockowych bębniarzy). To pierwowzór "Moby Dick" Led Zeppelin, "Rat Salad" Black Sabbath i wielu innych kawałków, zbudowanych dokładnie na tej samej zasadzie, ale nigdy tak porywających.

"Fresh Cream" to album, który faktycznie odświeżył muzykę rockową. Jego wpływ jest nie do przecenienia. Z jednej strony twórczość zespołu przyczyniła się do przeistoczenia blues rocka w hard rock, wyprzedzając o kilka lat Led Zeppelin i ledwie o włos Jimiego Hendrixa. A z drugiej - i to według mnie ważniejsze - zwiększyła rolę sekcji rytmicznej w zespole rockowym oraz wprowadziła do tego gatunku improwizacje, wcześniej zarezerwowane dla jazzu (choć ten element znalazł zastosowanie przede wszystkim na koncertach grupy), tym samym czyniąc ją bardziej ambitną i wyrafinowaną. "Fresh Cream" był jednym z kilku wydanych w 1966 roku albumów - obok "Blues Breakers" Johna Mayalla, "East-West" The Butterfield Blues Band, "Fifth Dimension" The Byrds, "Revolver" Beatlesów, "Aftermath" Stonesów, "Freak Out!" The Mothers of Invention i debiutu The 13th Floor Elevators - które przyczyniły się do zmiany rocka na lepsze.

PS. Ale wersji stereo odjąłbym jeden punkt od oceny. Jedynie w mono naprawdę słychać, jak ważny to album. Również wersji amerykańskiej nie oceniłbym tak wysoko - zamiana "Spoonful" na "I Feel Free" była naprawdę fatalnym pomysłem.

Paweł Pałasz


1. I Feel Free (Written-By – Jack Bruce, Pete Brown) 2:53
2. N.S.U. (Written-By – Jack Bruce) 2:47
3. Sleepy Time Time (Written-By – Jack Bruce, Janet Godfrey) 4:22
4. Dreaming (Written-By – Jack Bruce) 2:01
5. Sweet Wine (Written-By – Ginger Baker, Janet Godfrey) 3:20
6. Spoonful (Written-By – Willie Dixon) 6:33
7. Cat's Squirrel (Arranged By – S. Splurge, Written-By – Traditional)
3:05
8. Four Until Late (Arranged By – Eric Clapton, Written-By – Robert Johnson) 2:10
9. Rollin' And Tumblin' (Written-By – Muddy Waters) 4:43
10. I'm So Glad (Written-By – Skip James) 3:59
11. Toad (Written-By – Ginger Baker) 5:09


Bass, Harmonica, Vocals – Jack Bruce
Drums, Vocals – Ginger Baker
Guitar, Vocals – Eric Clapton


https://www.youtube.com/watch?v=JEl0ZhKm-lo

NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU!

INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!

START WIECZOREM... 100% Antifascist

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org