Ex-torrenty.org
Muzyka / Heavy Metal
SAVATAGE - EDGE OF THORNS (1993/2010) [WMA] [FALLEN ANGEL]


Dodał: Uploader
Data dodania:
2021-09-08 19:49:43
Rozmiar: 370.16 MB
Ostat. aktualizacja:
2021-09-08 20:04:31
Seedów: 1
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...



...( Opis )...

Savatage zawsze było zespołem oryginalnym. W jego muzyce łączyły się wpływy klasycznego hard rocka z elementami rocka progresywnego i o ile na poprzednich wydawnictwach więcej było tych pierwszych, o tyle na Edge Of Thorns przewagę zyskały te drugie. W mojej opinii zmiana ta wyszła tylko na plus, a kierunek, w jakim grupa podążyła, bardzo mi odpowiadał. Innym strzałem w dziesiątkę było zatrudnienie wokalisty Zachary'ego Stevensa, jego głos bardziej pasuje do twórczości formacji. Ten krążek jest też ostatnim, na którym zagrał utalentowany gitarzysta Criss Oliva. Criss zginął jeszcze tego samego roku w wypadku samochodowym spowodowanym przez pijanego kierowcę.

Edge Of Thorns to rewelacyjne wydawnictwo, chyba najlepsze w dyskografii Savatage, choć cenię je na równi z Handful Of Rain. Godne jest polecenia fanom dobrej muzyki, nie tylko tej rockowej. Płytę polecam również muzykom, gdyż tak składne kompozycje warte są naśladowania.
Tyle w temacie...




„Edge Of Thorns” to płyta przełomowa dla Savatage. Powstała w czasie kiedy Jon Oliva postanowił trochę odpocząć od grania z zespołem, a przede wszystkim czuł, że jego głos nie funkcjonuje tak jak powinien. Nie znaczy to, że odszedł, bo jest głównym autorem wszystkich piosenek, współproducentem albumu i zagrał na klawiszach, ale w trasę wieńczącą krążek nie pojechał. Musiano więc znaleźć nowego wokalistę. I wtedy właśnie pojawił się Zachary Stevens, który okazał się właściwym człowiekiem na właściwym miejscu i odmienił oblicze zespołu.

Płyta pierwotnie została wydana w 1993 roku przez Athlantic Records. Ja opisuję jednak reedycję earMUSIC z 2010 roku, w której John Oliva bardzo dokładnie przedstawia kulisy swojej chwilowej absencji oraz pozyskania do składu Zaka. W długiej historii można więc dokładnie przeczytać kto kogo spotkał, co powiedział i co sobie pomyślał, zanim zorientowano się, że jest to osoba idealnie pasująca do muzyki Savatage i potrafiąca nadać jej całkiem nowej jakości. Można też dowiedzieć się jak powstawały poszczególne utwory, które z nich Jon zalicza do swoich ulubionych i dlaczego.

A te są bardzo patetyczne. Muzyka Savatage odznacza się powagą, podniosłością i wylewną uczuciowością. Dużo w niej subtelności i delikatności, ale ma swój mocny wyraz, nawet w tych łagodniejszych fragmentach. Kompozycje tężeją i rozwijają się w znakomitych formach gitarowych i wokalnych, nabierając mocy i żelaznego charakteru. Sztandarowymi tego przykładami są smutny i rosnący w siłę „All That I Bleed” oraz „Miles Away”, ale podobnie zbudowane są „Edge Of Thorns”, „He Carves His Stone”, gdzie Zak wydobywa z siebie najostrzejsze wokale, czy „Degrees Of Sanity”. Mnóstwo tu epickości i takiej teatralnej wręcz estetyki. Muzyka jest krystalicznie czysta, upiększona partiami pianina i bogata w gitarową wirtuozerię. Za najbardziej przebojowe i elektryzujące uważam jednak porażające energicznym patosem „Follow Me” i „Conversation Piece”.

W całości ckliwe są tylko instrumentalny „Exit Music” oraz ostatni „Sleep”. W rzeczonej wersji są jeszcze „All That I Bleed” i pochodzący z poprzedniej płyty, „If I Go Away” w wersjach akustycznych. Uważam, że nie jest to dobrym pomysłem, bo powoduje smętność całej końcówki i zaciera nieco pozytywne wrażenie całości.

Cała, długa historia napisana przez Jona na potrzeby reedycji, nie kończy się na fenomenie nowego wokalisty i na procesie twórczym albumu. Dużo miejsca poświęcił w niej swojemu bratu Crissowi Olivie. To on miał być nowym liderem zespołu i pod jego grę były układane kompozycje. Temu zadaniu rzeczywiście sprostał, znakomicie wybijając się na pierwszy plan, a jego solówki i zagrania czynią „Edge Of Torns” szczytowym osiągnięciem zespołu. To miał być i był jego czas, a wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku. 17 października 1993 roku, nad ranem, wracał z żoną z rockowego festiwalu gdzie był zaproszonym gościem. Siedział na miejscu pasażera, gdy z przeciwnego pasa, uderzył w nich samochód prowadzony przez pijanego i karanego za to wielokrotnie kierowcę. Na skutek odniesionych obrażeń Criss Oliva zmarł na miejscu. Miał 30 lat.

Wujas



Pośród tysięcy albumów, które rok w rok zalewają rynek, pojawiają się albumy, które pomimo swojego geniuszu nigdy nie będą miały szans na stanie się klasykami. Savatage, nie ważne do jakiego nurtu muzycznego zaliczyć to co grają, nigdy nie był zaliczany do pierwszej ligi gatunku. Kiedy w 1993 roku ukazał się "Edge Of Thorns" krytyka była zachwycona albumem, ale pomimo to zespołowi nie udało się wedrzeć do pierwszej ligi. "Edge Of Thorns" jest pierwszym albumem z nowym wokalistą Zacharym Stevensem, który zastąpił Jona Olive. Zmiana na stanowisku frontmana znacząco wpłynęła na kompozycje, gdyż zespół potrafił stworzyć w ramach dosyć sztywnych i raczej niewyszukanych struktur cos pięknego, przejmującego, ambitnego, a zarazem porywającego.
Omawiany tutaj krążek, to prawdziwy epicki power/heavy/thrash podrasowany odrobiną progmetalu w stylu Fates Warning jak i hardrockiem w stylu Whitesnake. Album posiada bardzo poetycka formę, jest pełen przepięknych, ujmujących melodii, posiada przygnębiającą atmosferę, a mimo tego melodie są przebojowe i porywające, ale w żadnym wypadku ckliwe - same kompozycje, całkiem przypadkowo stały się epitafium człowieka, który odcisnął największe piętno na tym albumie, a mianowicie Crissa Olivy.

To co wyczynia ten bardzo niedoceniony i zapomniany gitarzysta, powoduje, ze zapominam o takich tuzach jak Hammett, Friedman, Dimebag czy o 95% innych herosów gitary. W grze Olivy jest mnóstwo pasji, żywiołu, ognia i przepięknych melodii. Jego gra jest bezbłędna technicznie, pełna technicznych fajerwerków, które nie powodują odruchów wymiotnych. Każdy dźwięk wydaje się być wyważony i potrzebny. O ile jeszcze riffy utrzymane są w standardowej konwencji, to solówki ... zabijają to za słabe słowo.

Już otwierający płytę utwór tytułowy - utrzymany w kroczącym tempie, z akompaniamentem pianina pokazuje zespół w pełnym biegu. Stevens jawi się jako wokalista mocnym, zdecydowanym, a zarazem bardzo emocjonalnym glosie - barwa przypomina troszeczkę "brudniejsza" wersje Tony'ego Martina z Black Sabbath. Pomijając fakt, ze utwór ma jedną z piękniejszych melodii jakie dane było mi usłyszeć, to solo Olivy zagrane z rytmem rodem ze szwajcarskiego zegarka wprawia w konsternację. A to dopiero namiastka. "He Carves His Stone" to już prawdziwa eksplozja talentu - najpierw przejmująca melodia w solówce, a kiedy utwór przyspiesza Oliva pokazuje, że gryf jest dla niego za krótki, a gitara ma za mało strun - tappingi gonią wykostkowania, dzieje się tutaj wiele. Niewiele inaczej jest w "Lights Out" ze skandowanym refrenem. Jeśli dodam, ze takie utwory jak mroczny "Degrees Of Sanity", odrobinę balladowy "Follow Me" czy absolutny majstersztyk w postaci "Conversation Piece" z whitesnakowym feelingiem, posiadają tak przejmujące i intrygujące melodie, oraz solówki jedne z lepszych jakie w życiu słyszałem (zwłaszcza "Conversation Piece" - cudeńko) to powinniśmy otrzymać namiastkę obrazu tego albumu. Na krążku mamy także marszowy, ciekawy rytmicznie "Damien", gitarową miniaturkę w postaci "Labirynths", fortepianowe cacko w postaci "Exit Music", balladowe "All That I Bleed" czy absolutnie fantastyczny, akustyczny "Sleep" z piękną melodią i wyciszonym głosem wokalisty.
Nie mam żadnych wątpliwości, ze "Edge Of Thorns" jest szczytowym osiągnięciem zespołu. Stevens świetnie wpasował się w zespół, a utwory pomimo patetyczności nie są w żaden sposób tendencyjne, ckliwe czy wymuszone. Każdy utwór na tym albumie to klasa sama w sobie. I pomimo tego, ze zespół nie wprowadza niczego nowego, nie rewolucjonizuje gatunku, to mało komu udało się przelać tyle emocji na dźwięki a jednocześnie nie pozbawić utworów dynamiki, czadu i melodii. Chociażby to świadczy o tym, ze muzycy Savatage są dobrymi kompozytorami. Oddzielny hołd należy się Crissowi Olivie, który tym albumem ośmieszył gitarzystów wychwalanych przez krytyków pod niebiosa. Solówki choćby z "He Carves His Stone", "Degrees Of Sanity" czy "Conversation Piece" powodują u słuchacza z wrażenia stan przedzawałowy.
Los chciał, ze jeszcze w tym samym roku świat stracił fantastycznego gitarzystę. Criss Oliva zginął będąc potraconym przez pijanego kierowcę. Ci jednak, którzy pamiętają o tym zapomnianym muzyku, są świadomi jego geniuszu.

Harlequin



...( TrackList )...

1. Edge Of Thorns 5:54
2. He Carves His Stone 4:14
3. Lights Out 3:10
4. Skraggy's Tomb 4:22
5. Labyrinths 1:29
6. Follow Me 5:08
7. Exit Music 3:05
8. Degrees Of Sanity 4:36
9. Conversation Piece 4:10
10. All That I Bleed 4:41
11. Damien 3:53
12. Miles Away 5:06
13. Sleep 3:52

Bonus Tracks:
14. All That I Bleed (Acoustic Version) 4:34
15. If I Go Away (Acoustic Version) 3:49




...( Obsada )...

Bass – Johnny Lee Middleton
Drums – Steve 'Doc' Wacholz
Guitar – Criss Oliva
Piano, Keyboards – Jon Oliva
Vocals – Zachary Stevens



https://www.youtube.com/watch?v=xHNVK9NY4JE



NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU!


...( Info )...

INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!

START WIECZOREM... 100% Antifascist

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org