...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
...( Opis )...
Bluźnierstwa i herezje, black metal i okultyzm, serce pełne ciemności i szatan w każdej odmianie. O czym mowa? Ano, cytując oficjalne zapowiedzi: "Zorormr powraca z nową ohydną płytą!".
Ohydy w tym powrocie rzeczywiście wiele. Takiej, która w black metalowe serca wpompuje naprawdę solidną ilość wrażeń, bo po trzech kwadransach z "IHS" ochotę na przerwę będą mieli najtwardsi fani gatunku. Twórca Zorormr, wokalista i multiinstrumentalista Moloch, stworzył bowiem najbardziej dojrzały materiał w swojej dotychczasowej karierze. Następca "Kval" z 2010 roku płonie w odtwarzaczu! Chodzi mi przede wszystkim o oprawę instrumentalną krążka. Szalenie agresywną i… zaskakująco logiczną. Album, trochę na kanwie zainteresowań Molocha ambientem, otwiera i zamyka klamra szyta na miarę tych najbardziej mrocznych filmowych wyobrażeń o demonicznej stronie życia. Z jednej strony w "In Hoc Signo/Vinces" odczuć można niepokojąco narastający prolog do właściwiej części albumu, z drugiej zaś w "I Am Become Death" przerażają popiół i zgliszcza, czyli epilog tegoż dzieła.
Pomiędzy tymi dwoma bardzo spójnymi utworami w muzycznej treści "IHS" dzieje się wiele. Krążek zawieszony w na ogół dynamicznych i "żywych" aranżacjach obfituje w rozbudowaną ilość gitarowych riffów i partii perkusji. Całość w bardzo agresywnej blackmetalowej konwencji sprawuje się niemalże jako esencja gatunku w takich utworach jak "Abandon All Hope", "Harrowing of Hell" i "The Sacrifice". Fragmentami można tu odczuć siermiężne patenty ze starej blackmetalowej szkoły, aczkolwiek prym wiodą soczyste i urozmaicone kompozycje. Oczywiście na tyle, na ile w konserwatywnym black metalu na soczystość i urozmaicanie można sobie pozwolić. Moloch się w tej ostrożnej materii odnajduje bezbłędnie. Przy takich utworach, jak w fenomenalnym panzerfauście "At the Heart of Darkness", niemalże melancholijnym "Thy Kingdom Come" oraz wręcz nowoczesnym (post black metalowym?) "Morning Star Rising" paleta bluźnierstw jest szeroka.
Mierząc się z tym albumem nie sposób nie wspomnieć o towarzystwie, które Moloch zdołał na "IHS" zaprosić. Przy partiach wokalnych szaleli tu Cezar, Shadow i Virian, partie gitary akustycznej zarejestrował Roman Bereźnicki, a swój wkład w powstanie tego dzieła miał również Quazarre z Devilish Impressions. Jednak to innemu muzykowi z tego zespołu należą się największe słowa uznania za wkład na "IHS". Chodzi o perkusistę Icanraza. Człowieka, który zarejestrował na tym krążku mnóstwo fenomenalnych bębnów, a ukoronowanie jego pracy należy bez wątpienia upatrywać w świetnym instrumentalu "The Ninth Circle". Jak dobrze brzmią kompozycje z żywym perkusistą, aniżeli generowane sztucznie, nieprawdaż?
W tym miejscu wypada się zatrzymać. Pozwolić black metalowym duszom pochłonąć "IHS". Odkryć to dzieło tak jak najlepiej potrafią. Ja przy słowach podsumowania mogę tylko powiedzieć iż nowy album Zorormr to rzecz ze wszech miar udana. Za warstwę liryczną rozgrzeszenia nie będzie, a za instrumentalną czeka piekło. Polski black metal ma się nieźle.
Konrad Sebastian Morawski
Przyszło. Samo wskoczyło do odtwarzacza i przesłuchało się. Tyle co ja sam musiałem skleić parę zdań. Można powiedzieć -płyta ideał. Dodatkowo, mam wrażenie, że wielu się spodoba.
Nazwa mi znana, chociażby z tego, że recenzowałem debiutancki krążek. Powiem szczerze, średnio go teraz pamiętam, ale wydaje mi się, że spory udział, miała tam elektronika, którą byłem łaskaw określić ambientem, ze względu na wcześnie konotacje Molocha – jedynego odpowiedzialnego za projekt Zorormr. Tak szczerze powiedziawszy, to nie spodziewałem się po „IHS” takiej dawki energii, jaką dostałem, a ta wręcz wylewa się z poszczególnych utworów. Podstawę stanowi tutaj black metal – mało skomplikowany, żeby nie rzec – prosty. Wada? W żadnym wypadku. Daje on całej muzyce energetycznego kopa. Wstawek syntetycznych – że tak się wyrażę – zdecydowanie mniej, niż na debiucie (są jednak słyszalne, vide „The Heart od Darkness”). Dynamiczny i agresywny muzyczny przekaz – to przede wszystkim Moloch poleca na swoim drugim krążku pod szyldem Zoromr. Nie ogranicza się on tylko i wyłącznie do jednego gatunku. Całość spaja zauważalna i przemyślana wizja . Moloch wrzuca tutaj swoistego rodzaju muzycznego bękarta ( mam niejasne wspomnienie, że w przypadku debiutu też tak było) odznaczającego się na tle całej rodziny. Wcale nie gorzej, bo „Show no Mercy!” to kawałek thrashowego mięsa ( w sumie z takim tytułem to czym by mógł być?). Moim prywatnymi faworytami jednak – mam wrażenie że nie tylko moimi – są „Harrowing of Hell” (mocarny kawałek z lirycznym nawiązaniem do tego co działo się z przywódcą pewnej heretyckiej sekty w Wielką Sobotę; a także za grekę na koniec!) i ostatni na płycie „I’m Become Death (jakaż kurwa piękna apokalipsa). Dwa słowa o gościach i brzmieniu. Ci pierwsi robią tutaj sporą robotę. Icarnaz z Devilish odpowiedzialny jest za całą perkusję. Wokalnie udzielili się m.in. Cezar i Shadow. Ten ostatni we wspomnianym „Harrowing of Hell”. Brzmienie „IHS” nie spodoba się muzycznym purystom. Poszarpane, surowe i w żadnym wypadku nie jest krystalicznie. Jednym słowem – brzmienie idealne do tego co Moloch chce nam tutaj przekazać.
Ciekawostką niech będzie to, że pierwsze odsłuchanie płyty mnie kompletnie do niej nie przekonało. Zdała mi się zbyt monotonna i jednorodna. Na szczęście – potem było już tylko lepiej.
8.5/10 (Ef)
...( TrackList )...
1. In Hoc Signo Vinces
2. Abandon All Hope
3. Harrowing of Hell
4. At the Heart of Darkness
5. The Sacrifice
6. Thy Kingdom Come
7. Upon the Blood Red Throne…
8. Show No Mercy!
9. The Ninth Circle
10. Morning Star Rising
11. I Am Become Death
...( Obsada )...
W sesji nagraniowej płyty gościnnie udział wzięli:
– Icanraz (DEVILISH IMPRESSIONS, PIGFACE BEAUTY, ex-CHRIST AGONY, ex-HERMH, ex-ABUSED MAJESTY) – perkusja,
– Cezar (CHRIST AGONY) – wokale w „Thy Kingdom Come”,
– Shadow (BLACK ALTAR) – wokale w „Harrowing of Hell”,
– Quazarre (DEVILISH IMPRESSIONS, CRIONICS, ASGAARD) – inżynier nagrań, gitary solowe w wybranych numerach,
– Roman Bereznicki (LECTER) – gitary akustyczne,
– Virian (LILLA VENEDA) – wokale w „Morning Star Rising”.
Miksem i masteringiem zajął się Wojciech „Flumen” Kostrzewa (ASGAARD).
https://www.youtube.com/watch?v=VsJaZjcZSPI
...( Info )...
NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU!
INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!
START WIECZOREM... 100% Antifascist
|