...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
...( Opis )...
Kult się skończył. I cześć. Tak mogłaby się zakończyć ta recenzja. No, ale pomyślałem o tym na początku, więc na początku się znalazło. Niestety. Teraz jestem równie ciekawy, co zaniepokojony, jak się ona zakończy.
Ja wiem, że Kult to zgrana paczka kolesi, która od lat tworzy piosenki. Wiem też, że wielu ludzi na Kulcie się wychowywało (w tym między innymi ja), więc nie jest to jakaś tam pierwsza lepsza szmelcpaka. Kult to kawał historii polskiego rocka. Dobrego rocka. Dobrego do czasu... Mam przeczucie, że ten kawał skończył się już jakiś czas temu.
Salon Recreativo to zestaw zwyczajnych kultowych piosenek, dla tych, którym zwyczajne, kultowe piosenki i kazikowe paszczowe "aehehe" i "kabum" (choć tu nie pada) się nie znudziły. A może dla tych, którzy szukają dziury w całym albo dla zblazowanych po imprezce recenzentów? Nie wiem! Właśnie, właściwie to dla kogo jest ta płyta?
Kaziu, dla kogo? Kazik ma do wyboru dwie odpowiedzi:
"Nie wiem, nie dbam o odbiorców. Po prostu poczuliśmy z brygadą, że nadszedł czas, w którym powinniśmy się ponownie spotkać żeby sobie pograć i wydać kolejną dojrzałą płytę". Moja reakcja: spotykajcie się bez nagrywania albo nie spotykajcie się.
"Jak to dla kogo?! Stary, zobacz ile ludzi przychodzi wciąż na nasze koncerty. Nasza muzyka żyje i jest potrzebna. Tak mi się wydaje..." Moja reakcja: upewniam się w notatniku, że rozmawiam z Kazikiem Staszewskim, a nie na przykład ze spierdziałym Mickiem Jaggerem.
Nad innymi wersjami się nie zastanawiałem.
Przy okazji, zdając sobie jakby sprawę z popularności i historycznych zasług kapeli, chciałbym zastrzec, że nie chcę nikogo urazić tymi przemyśleniami. Nie wykluczam bowiem możliwości spodobania się albumu. A bo to przecież Kult, liceum, słuchałem tego w młodości, zawsze pozostanę wierny tej kapeli i tak dalej. Rozumiałbym te argumenty, gdyby nie fakt, że na Salonie znajduje się kupa dennych przyśpiewek i nie sposób tego nie zauważać.
W trakcie słuchania płyty nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że większość refrenów, które słyszę, są wymuszone, a przez to trochę denerwujące. "Ludzie kultury i ludzie sztuki rararararara" (ten z "Najbardziej Chcianego Bandyty W Polsce") jest najgorszy. Pomijając ten fakt, niektóre numery są po prostu słabe. "Twój Mój Czas", przeciętna piosnka, nie dorasta do krewniaków z krajowego podwórka traktujących o telewizji: wiekowej Kryzysowej "Telewizji" i Kalibrowych, a właściwie Jokowych "Liter". "Pełniej" byłby nawet niezły, gdyby znowu nie refren. "Uwiąd Starczy" – zero kumacji z mojej strony. No i masa utworów przeciętnych, czyli takich, o których zapomina się w mig i nie ma ochoty do nich wracać. Niestety. Sytuacji nie ratują wyróżniające się na przeciętnym tle płyty, ale same w sobie też nie będące jakimiś wyjątkowymi, "Dla Twojej Miłości", "Łączmy Się W Pary" czy "Henryk Wujek".
To, na co można było liczyć na wydawnictwach z udziałem Kazika, to teksty. Tutaj niestety, jakby dostosowując się do poziomu krążka, również nie są mocnym punktem.
Dotychczas nie wspominałem jeszcze o tym, że Salon Recreativo jest albumem podwójnym. I zastanawiam się, czy jest o czym wspominać. Toż to skupisko beznadziejnych wersji starszych kawałków grupy i przyczyn dołączenia tego CDeka do wydawnictwa wytłumaczyć już nie sposób. Jedyne co mi przychodzi na myśl, to skok na kasę i ostatnie podrygi dojnej krowy jaką stał się Kult. Wycisnąć co tylko się da, bo później może być za późno. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Jedno jest pewne – ta płyta trąci słabizną.
Ale nie to jest zastanawiające. Zastanawiające jest to, że mi się dzisiaj rozjaśnił monitor.
Krzysztof Zakrocki
Płyty zespołu Kult to chyba najbardziej oczekiwane wydawnictwa spośród licznych projektów Kazika, "zalewających" nasz rynek z niesamowitą częstotliwością. Na pewno swoją w tym rolę ma fakt, że przerwy pomiędzy wydawnictwami sygnowanymi nazwą Kult są na tyle długie, że mogą wywoływać pewien niedosyt na najbliższą sercom fanów Staszewskiego muzykę. Zresztą wspomniana wyżej pracowitość Kazika, podobnie jak "lenistwo" innych tuzów naszej rodzimej i nie tylko sceny, zasługuje na odrębną, dość obszerną rozprawę. Przyznam szczerze, że już od jakiegoś czasu się do niej przygotowuję.
Wróćmy do najnowszej płyty Kultu, bo o nią tu chodzi. Ukazujące się 1 października (oficjalna data) wydawnictwo już w zapowiedziach wyglądało niebywale atrakcyjnie. Którego fana nie skusi posiadanie egzemplarza z pierwszego, piętnastotysięcznego nakładu, zawierającego dodatkową płytę z ponad 70 minutami muzycznych ciekawostek - nowych wersji starych i nowych nagrań, odrzutów z najnowszej sesji itp.
Kult to dojrzały zespół i taka jest ta płyta. Pierwszą oznaką dojrzałości jest już okładka. Przyznam szczerze, że nigdy nie potrafiłem zrozumieć dlaczego polscy wykonawcy tak mało uwagi przywiązują do tego, co według wszelkich prawideł marketingu odgrywa niebagatelną rolę przy promocji produktu. Faktem jest, że było kilka wyjątków, jednak uogólniając, większość polskich okładek to dno (patrz choćby ostatnie wydawnictwa zespołów Myslovitz, Dezertera, Dżemu czy nawet "undergroundowych" Pogan). Powoli, powoli można jednak już zauważyć poprawę, czego przykładem okładkowe winiety Smolika, Ścianki czy właśnie Kultu.
Ta tendencja dała już o sobie znać na Kazikowej płycie z piosenkami Kurta Weila. Nowa okładka Kultu to przepełnione odcieniami brązu prace Andreasa Torneberga. Ładna, wyciszona, emanująca spokojem i dojrzałością, mogąca naprawdę przykuć uwagę.
Jednak najważniejsza jest treść...
Na pewno będą wygłaszane sprzeczne opinie na temat zawartości albumu. Dla mnie skrajność tych opinii to najlepsze określenie ducha płyty. Bo tak, jak do warstwy tekstowej nie można mieć pretensji, tak sama muzyka może wzbudzać rozmaite emocje. Ta muzyka nie połechta ucha fanów rozmiłowanych w melodyjnych, często przepełnionych ludową nutą utworach znanych z wcześniejszych płyt. Gdyby oceniać to wydawnictwo pod takim kątem, to noty nie przekraczałyby zwyczajowej średniej. Nie ma tu przebojów na miarę ostatnich "Gdy nie ma dzieci" czy "Komu bije dzwon". Nawet punkowy "Pełniej" - chociaż nie można powiedzieć o nim nic złego - nie dorównuje chociażby "Poznaj swój raj" czy "Po co wolność".
Dla mnie ta płyta bardziej skłania się ku modnej ostatnio transowości w muzyce, większą uwagę skupiając na aranżacji, technice i brzmieniu. W swoim gatunku zrobił to ostatnio Tool. Na polskim podwórku, w ramach własnego od dawna wypracowanego stylu, próbuje robić to Kult - a przynajmniej stara się zmierzać ku temu. Świadczą o tym chociażby takie utwory, jak "Brooklyńska Rada Żydów" z niesamowicie, marszowo wręcz kłębiącym się zaśpiewem czy mantrowy w podkładzie "Piotr Pielgrzym", który mógłby trwać bez końca. Kończący płytę "Amulet" to trans w ciężko rockowym wydaniu z leniwie rozjaśniającym się brzmieniem gitary grającej główny riff.
Pośród tych szesnastu nagrań jest też kilka nawiązujących bardziej do "starego" Kultu, jednak przyozdobionych całkiem nowym podejściem aranżacyjnym i brzmieniowym. Dodatkowy plus należy się tu dla realizatora Sławka (Słabka) Janowskiego.
Do wyróżniających się nagrań na pewno zaliczyć trzeba "Łączmy się w pary, kochajmy się", w którym chyba pierwszy raz w historii zespołu pojawiła się śpiewająca w chórkach pani (nie liczę Violetty Villas, która jest jakąś tam "gwiazdą" i wystąpiła na płycie Kultu w duecie z Kazikiem).
Właściwie jedynym niepotrzebnym elementem tego wydawnictwa jest przeróbka starego nagrania Beatlesów zaśpiewana przez Tomka Goehsa (chociaż z opisu się tego nie dowiadujemy).
Pośród tych wszystkich plusów i minusów należałoby wymienić jego głównego bohatera, czyli Krzysztofa Banasika - to on od jakiegoś czasu jest głównym muzycznym inspiratorem grupy.
Płyta dodatkowa nie jest już niestety pozycją obowiązkowym. Praktycznie wszystkie przeróbki starych numerów to tylko zwykłe chlapanie błotem po ładnie wymalowanych ścianach. Jedynym miłym zaskoczeniem jest początek "Wódki". Myślę, że gdyby cała zapodana była w tak oszałamiającym tempie jak sugeruje wstęp, można by było mówić o naprawdę niezłym, świeżo i energicznie zagranym kawałku. To samo dotyczy "odpadów" z ostatniej sesji. Jedyne, co można o nich powiedzieć, to stwierdzenie, że są to faktycznie "odpady". I tak, jak to się tyczyło starych nagrań, tutaj również jest jeden wyjątek. Chodzi o tytułowy "Salon Recreativo", który tak naprawdę powinien siłą być upchnięty na pierwszą z omawianych płyt - zobowiązuje do tego już sam tytuł nagrania.
Można powiedzieć, że nowa propozycja Kultu wytrzymała próbę oczekiwań, zapewniając dodatkowe wrażenia i zaskoczenia. Jednak tak naprawdę liczy się jedynie krążek numer jeden, który próbowałem tu ocenić. To on świadczy o dzisiejszym obrazie zespołu.
Artur Maszota
...( TrackList )...
CD 1:
Dla Twojej miłości
Twójmój czas
Brooklyńska Rada Żydów
Łączmy się w pary, kochajmy się
Najbardziej chciany bandyta w Polsce
Pełniej
Piotr Pielgrzym
Henryk Wujek
Forum internetowe
With a little help from my friends
Dokąd uciekasz?
Uwiąd starczy
Ogrodzenie
Sen Bruna S.
Ze mną się bracie nie napijesz?
Amulet
CD 2 - Bonus:
To nie jest wasz dom – nasz on
Großßtanz
Konsument
Radio Tirana
Wódka
Artyści niezależni
Generał Ferreira / Rząd oficjalny
Złodzieje w Wejherowie
Wanilia
Amulet (wersja Kazika)
Forum internetowe (wersja Kazika)
Najbardziej chciany bandyta w Polsce (wersja Kazika)
Salon Recreativo
...( Obsada )...
Bass Guitar [Gitara Basowa] – Wereński
Guitar [Gitara], French Horn [Waltornia], Keyboards [Klawisze], Sampler, Baglama [Saz], Sampler [Próbki], Flute [Flet], Voice [Głos] – Banasik
Percussion [Perkusja] – Goehs
Trumpet [Trąbka] – Zdunek
Voice [Głos], Saxophone [Saksofon], Sampler, Sampler [Próbki], Keyboards [Klawisze] – Staszewski
Guitar [Gitara] – Morawiec
Guest [Gościnnie], Clarinet [Klarnet] – Sławek Pietrzak
Guest [Gościnnie], Voice [Głos] – Marta Żurek
https://www.youtube.com/watch?v=hFLzyX38kJg
NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU!
...( Info )...
INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!
START WIECZOREM... 100% Antifascist
|