Ex-torrenty.org
Muzyka / Pop
QUEEN - HOT SPACE (1982/2011) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]

Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2021-11-04 14:37:52
Rozmiar: 101.91 MB
Ostat. aktualizacja:
2023-08-07 13:23:51
Seedów: 0
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


Herezja czy odważny skok w nieznane?

Wydany w 1982 roku album ?Hot Space? cieszy się zarówno wśród krytyków jak i wśród wielu fanów Queen bardzo złą sławą. Zespołowi często zarzuca się przy jego okazji niedociągnięcia produkcyjne, nieznośnie syntetyczne brzmienie a nawet zdradę rockowych korzeni i niegodziwą, komercyjną wycieczkę w stronę święcących wówczas tryumfy disco i synth-popu. Wydaje się jednak, że jest to płyta z gatunku tych, poznawaniu których powinna towarzyszyć pewna refleksja i przede wszystkim ? wyzbycie się uprzedzeń oraz podejście doń niejako w oderwaniu od reszty dorobku brytyjskiej grupy.

To prawda, jest inaczej. Próżno szukać na ?Hot Space? głębokiego brzmienia, patosu i wręcz orkiestrowego rozmachu a także rozpasanej gitarowej ekstrawagancji które stanowiły o niepowtarzalnym brzmieniu Queen w latach 70. Zespół podążył tu raczej ścieżką wytyczoną przy okazji poprzedniego, dość ascetycznego krążka ?The Game?, a którą kontynuował później na mało udanym i chaotycznym (mimo sporej zawartości radiowych hitów) ?The Works?. Tym, co odróżnia ?Hot Space? właśnie od ?The Works? jest konsekwencja i spójność. Słychać, iż mamy do czynienia z przemyślanym projektem i, jakkolwiek jednorazową, próbą przedefiniowania tego, czym może być muzyka Królowej. Można rzecz jasna krzywić się na stylistykę jakiej dali się uwieść muzycy (przede wszystkim Mercury i Deacon), należy jednak docenić, iż poszczególne utwory, z pewnymi wyjątkami, po prostu do siebie pasują.

Dla słuchacza przyzwyczajonego do dźwięków, które Queen produkowało w latach 70, pierwszy kontakt z nowym albumem musiał być szokiem. Taneczny, niemalże funkowy rytm, wiodący syntezator i wcześniej nieobecne w muzyce grupy dęciaki ? oto co stanowi o charakterze otwierającego płytę ?Staying Power?. W podobną stronę podąża ?Dancer?, utwór jakby stworzony na parkiet, ozdobiony dodatkowo krótką, acz wyrazistą solówką Maya. Po tym zaskakującym dla ówczesnych fanów wstępie muzycy nie odpuszczają i prezentują skomponowany przez Deacona klimatyczny i w cudownie świeży sposób popowy ?Back Chat?, którego rytm po raz kolejny powoduje, że nogi same podrygują. Nim słuchacz zdąży ochłonąć po takiej dawce elektronicznej perkusji z głośników wydobywa się charakterystyczny, zagrany przez Mercury?ego na syntezatorze motyw basowy, podlany atmosferą dusznego i parnego erotyzmu. Tak, to już ?Body Language?. Utwór w repertuarze Królowej absolutnie unikatowy nawet jak na standardy ?hotspejsowe?. Niestety, prócz wspomnianej sekwencji, na której jest oparty, nie daje od siebie właściwie nic więcej, zaś w połowie zaczyna zwyczajnie nużyć.

Ciekawej robi się ponownie za sprawą dynamicznego ?Action This Day?, któremu ton nadaje wokalny duet Taylora i Mercury?ego (warto zwrócić przede wszystkim na znakomicie zaśpiewany refren). Natomiast następny utwór musiał z pewnością przynieść ulgę uszom ortodoksyjnego fana (o ile dotarł żywy do tego momentu), gdyż ?Put Out The Fire? to typowy mayowski, gitarowy rocker z chóralnym, antymilitarystycznym refrenem. Dodajmy, rocker dość miałki, sytuujący się raczej w okolicach Królewskiej przeciętnej. W tym nawiązywaniu do własnej tradycji zdecydowanie lepiej poradził sobie Mercury, prezentując skromną ale bardzo urokliwą, fortepianową balladę ?Life Is Real (Song For Lennon), do której, co niezwykle dla Queen rzadkie , tekst powstał przed muzyką.

Jeśli wspomniany ortodoksyjny fan zdołał już odetchnąć z ulgą, że oto wraca stare, kolejna piosenka czyli ?Calling All Girls? musiała wyprowadzić go z błędu. Niestety, jest to jednocześnie najsłabszy moment albumu, gdyż utwór ten wydaje się być dość banalny i wymuszony ? nie wiadomo, czy to do tańca (na co zdaje się wskazywać rytm) czy też po prostu ?do słuchania? (znacząca rola gitar akustycznych). Większych emocji nie budzi również całkiem sympatyczna, ale rzewna ballada Maya ?Las Palabras De Amor (Words Of Love)? gdzie po raz kolejny do głosu dochodzą, tym razem znacznie cieplejsze, syntezatory.

Na szczęście, nie jest to jeszcze koniec albumu. Na sam koniec zespół przygotował prawdziwy Wielki Finał i to w dwóch odsłonach. Najpierw znów mamy do czynienia z Królową niepodobną do samej siebie. ?Cool Cat? przynosi powolny, zniewalający rytm napędzany przez smakowitą zagrywkę gitarową, potężną dawkę zmysłowości i górujący nad wszystkim, wchodzący miejscami w falset, wspaniały wokal. Toż to już prawie soul. Absolutną wisienką na torcie jest zaś ?Under Pressure?, który stał się jednym z trzech singlowych numerów jeden Queen w Wielkiej Brytanii. Całkowicie zasłużenie. Wystarczy wsłuchać się w niezapomnianą partię basu, strukturę daleką od prostego schematu zwrotka-refren i wokalną rywalizację Mercury?ego z Davidem Bowie. Królewska ekstraklasa.

Bliższe przyjrzenie się ?Hot Space? może łatwo spowodować konfuzję u zwolenników tezy o zdradzie korzeni i zaparciu się własnego stylu. Przykładowo, ?Back Chat? jest absolutnie nie-queenowy, zaś ?Put Out The Fire? doskonale w Królewskim stylu się mieści. Cóż jednak z tego, skoro pierwszy z tych utworów jest kompozycyjnym majstersztykiem, zaś drugi ? ot, przeciętną i niczym nie wybijającą się piosenką. Jak widać, ocena tak specyficznego albumu nie jest tak oczywistą kwestią, jak mogłoby się wydawać. Na pewno należy mu dać szansę... a może zaskoczyć naprawdę pozytywnie. W końcu, Queen zawsze szczyciło się swoim eklektyzmem i artystyczną odwagą. ?Hot Space? jest tego doskonałym świadectwem.

Łukasz Bertram

Podczas sesji "Flash Gordon" muzycy Queen dopiero uczyli się wydobywać dźwięki z syntezatorów (i nie wiedzieć czemu, efekty tych prób wydali na płycie), a w trakcie nagrywania "Hot Space" radzili sobie już całkiem nieźle z graniem na nich nieskomplikowanych melodii. Po wielkim sukcesie singla "Another One Bites the Dust" (szczególnie w Stanach), muzycy postanowili nagrać album (prawie) w całości utrzymany w stylistyce funk i disco. Syntezatory są już nie tylko dodatkiem, jak na "The Game", ale podstawowym instrumentem. Gitara Briana Maya została zepchnięta na dalszy plan (zwykle zresztą gitarzysta ogranicza się do typowo funkowego podkładu), John Deacon w kilku utworach w ogóle nie gra na basie, zastąpiony syntezatorem, a Rogera Taylora czasem wyręcza automat perkusyjny. Jedyne, co się w ogóle nie zmieniło, to śpiew Freddiego Mercury'ego, który niezmiennie tak samo zachwyca - chyba, że akurat wspina się na mniej męskie rejestry.

Początek albumu jest nawet nie najgorszy. "Staying Power" (wzbogacony sekcją dętą), "Dancer", a zwłaszcza "Back Chat" naprawdę fajnie bujają i pokazują, że zespół bardzo dobrze odnalazł się w tej nowej stylistyce, nawet jeśli nosi ona znamiona pastiszu. Wiadomo, nie jest to nic choćby w małym stopniu ambitnego, ale sprawdza się w swojej roli muzyki czysto użytkowej. Zdecydowanie mniej udanie wypadają najbardziej syntetyczny, pozbawiony melodii "Body Language" i toporny "Action This Day" (z nieznośnie prostackim automatem perkusyjnym, niepasującym refrenem i nieciekawymi partiami saksofonu). Kolejne cztery utwory bliższe są stylistyki wcześniejszych albumów zespołu. Niby-hardrockowy "Put Out the Fire" i łagodniejszy "Calling All Girls" wypadają okropnie banalnie, wręcz żenująco. Natomiast bardzo lennonowskiej balladzie "Life Is Real", zresztą zadedykowanej zastrzelonemu Beatlesowi, nie można odmówić pewnego uroku. To jeden z bardziej udanych utworów na longplayu. Ale druga ballada, "Las Palabras de Amor", wypada nieznośnie kiczowato i patetycznie (w dodatku jest to właściwie powtórka "Teo Torriatte", tylko tym razem dedykowana nie japońskim, a hiszpańskim fanom). "Cool Cat" to powrót do tanecznej stylistyki z początku albumu, ale jest utrzymany w zbyt leniwym tempie i irytuje falsetową partią wokalną. Na zakończenie pojawia się jedyny, ale naprawdę wielki przebój z tego albumu - słynny "Under Pressure", nagrany wspólnie z Davidem Bowie (na singlu wydany już pół roku przed albumem, a w międzyczasie znalazł się nawet na północnoamerykańskich wydaniach "Greatest Hits"). Choć nigdy za nim nie przepadałem, na tym albumie jest jednym z lepszych momentów.

"Hot Space" to na pewno dziwny album. Pomijając "Flash Gordon", najbardziej odchodzi on od rozpoznawalnych elementów stylu Queen. Choć grupę zawsze cechowała spora eklektyczność, to w jakim stylu by nie grała, od razu można rozpoznać z jakim zespołem mamy do czynienia. W przypadku niektórych utworów z tego albumu, ta rozpoznawalność całkowicie zanika. Można zarzucić muzykom (szczególnie Mercury'emu i Deaconowi, których najbardziej ciągnęło w tym kierunku) pozbycie się własnej tożsamości i zwrot w stronę bardzo popularnej wówczas stylistyki. Ale to właśnie te zupełnie nie-queenowe kawałki wnoszą jakąś nową jakość i w większości należą do najlepszych momentów albumu. Podczas gdy te najbardziej typowe i wtórne z reguły zaliczają się do najsłabszych. Ogólnie, poziom kompozytorski nie jest tu wysoki, wykonanie jest dalekie od porywającego, a brzmienie wyraźnie się zestarzało. "Hot Space" to zdecydowanie jedno ze słabszych dokonań zespołu, choć mające pewne przebłyski.

Paweł Pałasz


1. Staying Power
2. Dancer
3. Back Chat
4. Boby Language
5. Action This Day
6. Put Out The Fire
7. Life Is Real (Song For Lennon)
8. Calling All Girls
9. Las Palabras De Amor (The Words Of Love)
10. Cool Cat
11. Under Pressure (with David Bowie)


Freddie Mercury - wokal, instr. klawiszowe (1,4,5,7,10,11), syntezator basowy (1,4)
Brian May - gitara, syntezator basowy (2), instr. klawiszowe (9), wokal (9), dodatkowy wokal
John Deacon - gitara basowa (3,6-11), gitara (1,3,10), syntezator (3,10) Roger Taylor - perkusja i instr. perkusyjne, gitara (5,8), syntezator (5), wokal (5), dodatkowy wokal

Gościnnie:
Arif Mardin - aranżacja dęciaków (1)
Reinhold Mack - syntezator basowy (5)
Dino Solera - saksofon (5)
David Bowie - wokal i syntezator (11)


https://www.youtube.com/watch?v=BMZJ1OH6NnQ

NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU.

INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!

START WIECZOREM...

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2025 Ex-torrenty.org