...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
Chickenfoot to druga po Black Country Communion najgłośniejsza supergrupa ostatnich lat, a trzecia (po Black Country Communion i The Brew) formacja, która wydaje w tym roku doskonale zagrany album wypełniony muzyką nawiązującą wprost do klasycznego rocka.Na płycie dość przewrotnie zatytułowanej „III” (jest to drugi, po wydanym w 2009 roku płytowym debiucie, album tego zespołu. Jeżeli chcesz, drogi Czytelniku, poznać genezę tytułu, przeczytaj ten tekst do samego końca) wyraźnie odżywają echa muzyki legendarnych zespołów pokroju Led Zeppelin, The Who, Black Sabbath czy Van Halen. Nic dziwnego, wszak grupę Chickenfoot tworzą: Sammy Hagar, Michael Anthony, Joe Satriani i Chad Smith – muzycy znani, skądinąd i nie od dziś, jako bardzo doświadczeni rockmani.
Nową płytą swojej formacji przywracają do życia wydawałoby się martwy już, a na pewno niezbyt dzisiaj modny, gatunek, jakim jest klasyczny hard rock. „Postanowiliśmy nagrać album z muzyką, przy której dorastaliśmy, z muzyką, jaką kochamy.” – powiedział w jednym z wywiadów Sammy Hagar. I trudno nie przyznać mu racji. Dziesięć utworów (plus jeden nienazwany, ale za to czadersko wspaniały „hidden track”) to utwory przesiąknięte duchem rocka lat 70. Mocno podszyte bluesem, oparte na energicznych gitarowych riffach (kompozycyjną siłą napędową na płycie jest Joe Satriani i doskonale słychać to nieomal w każdym z nagrań) i posiadające chwytliwe wokalne linie melodyczne. Wykonane przez Hagara z dużym poczuciem „bluesa” i generalnie trzymające klimat najlepszych dla hard rocka czasów. No i opatrzonych w tyleż efektowne, co finezyjne, niekiedy bardzo karkołomne, gitarowe solówki. I co najważniejsze, są to bardzo równe, a zarazem bardzo dobre utwory. Mocne hard rockowe numery, które powodują, że całej tej 50-minutowej płyty słucha się z wypiekami na twarzy i czuje się, jakbyśmy w jakimś magicznym wehikule czasu przenieśli się o 40 lat wstecz. Ale, broń Boże, „III” wcale nie jest płytą dla zramolałych i podtatusiałych słuchaczy. Myślę, że takie soczyste, rockowe i utrzymane na bardzo wysokim poziomie granie znajdzie uznanie nawet wśród najmłodszego pokolenia odbiorców. Bo to przecież szczery, uczciwy, stary, dobry rock and roll…
Na koniec wytłumaczmy tajemnicę tytułu albumu. W wywiadzie dla Metal Hammera wokalista Sammy Hagar śmiejąc się opowiadał tak: „Nazwaliśmy płytę „III”, bo według nas jest znacznie lepsza niż zwyczajowa druga płyta. Po prostu przeskoczyliśmy jeden etap…”. I po chwili z właściwą sobie swadą dodaje: „Chcieliśmy trochę powkurwiać was, dziennikarzy, skoro uważacie już, że wiecie wszystko. Oczekiwaliśmy reakcji w stylu: ”jak to? Umknęła nam gdzieś druga płyta Chickenfoot?” Bawiło nas to. Ale tak naprawdę nudziarstwem byłoby zatytułować album „II”. Stać nas było na coś lepszego i dało o sobie znać nasze dziwaczne poczucie humoru”.
Humor faktycznie dziwaczny, ale muzyka jak najbardziej poważna. Jak i sama płyta – bardzo poważna kandydatka do miana „hard rockowej płyty roku”.
Artur Chachlowski
Po sukcesie pierwszej płyty widać, że Chickenfoot stał się dla czwórki muzyków sposobem na życie (dla Chada Smitha nawet podwójne). Dotarcie się kwartetu na koncertach i poza nimi zaowocowało krążkiem, który podoba mi się bardziej niż debiut ze względu na zgrabne piosenki oraz ewolucję partii akompaniujących Satrianiego. To teraz rodzi się supergrupa i wyraźnie to słychać! Utwory są bardziej spójne, przebojowe – radiowcy będą mieli co grać. Głos Hagara i chórki Anthonyʼego wciąż nieodparcie budzą skojarzenia z Van Halen („Allright, Allright”), a gdy dodamy do tego riffy i zagrywki Satcha (np. „Lighten Up”), to słychać, że kompleks Edka ciągle ciągnie się za Sammym & Co. Wszechstronność Satrianiego daje jednakże grupie swobodę wyboru stylu i kierunku – to luksus, jakiego Hagarowi brakowało w Van Halen. Satch brzmieniowo sięga do tradycji á la ZZ Top („Alright”) do Hendriksa (riff w „Up Next” zerżnięty ze wstępu „Purple Haze”), ale odkrywa też nowe dla siebie terytoria w „Different Devil” i „Come Closer”. Świetnych solówek jest wiele, mnie zapadła w pamięć ta z „Dubai Blues”.
Płyta raczej nie dla małolatów, brawa dla muzyków za profeskę!
Piotr Nowicki
1. Last Temptation 4:02
2. Alright Alright 4:39
3. Different Devil 4:25
4. Up Next 4:33
5. Lighten Up 5:12
6. Come Closer 4:08
7. Three And A Half Letters 4:08
8. Big Foot 3:50
9. Dubai Blues 5:03
10. Something Going Wrong 5:16
11. Soap On A Rope (Live from Phoenix, 2009.09.23) 5:51
Bass, Backing Vocals – Michael Anthony
Drums, Percussion – Chad Smith
Guitar – Joe Satriani
Lead Vocals, Backing Vocals – Sammy Hagar
https://www.youtube.com/watch?v=4d1q3BKUsgo
NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU.
INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!
START WIECZOREM...
|