...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
'Piekło jest puste
wszystkie diabły są tutaj'
Nie znałem wcześniej Sothoris. Zespół wręcz wepchnął mi się pod dach, bo gdzie nie zajrzałem w sieci, tam pojawiała się jakaś o nim wzmianka i nie pozostało mi nic innego jak sprawdzić z czym to się je. Nowe wydawnictwo poznańskich metalowców zostanie wydane przez kilka wytwórni 6 stycznia 2022, przez rosyjską More Hate Productions, brazylijską Old Metal Rites, fińską Misantropia Records, a w późniejszym okresie także przez kolumbijską Entropy Records. W Polsce dystrybucją zajmie się Via Nocturna. Muszę przyznać, że robi to na mnie wrażenie, iż Wpiekłoswstąpienie uderzy w świat przy współpracy tylu wydawców. Tu praca promocyjna została należycie skoordynowana i jestem bardzo ciekawy ostatecznych efektów.
Tyle słowa wstępu, czas na muzykę. Sothoris to black metalowa horda pochodząca z Wielkopolski, tworząca mroczną sztukę ubraną w liryki napisane w języku ojczystym. Całościowo zbliża się niewątpliwie do naszej sceny, aczkolwiek muzycznie słyszę tu inspiracje daleko wykraczające poza rodzime rejony. Sztuka prezentowana przez poznaniaków mocno czerpie ze szwedzkiego odłamu sceny, a mianowicie z kapel pokroju Marduk, Dark Funeral czy The Abyss. Do klasycznej nawałki, charakterystycznej dla wymienionych bandów, Sothoris dokłada odpowiednią dawkę atmosfery i co najważniejsze – swoją tożsamość. Nie przesadzałbym tu może ze specjalną oryginalnością, black metal grany na Wpiekłowstąpieniu nie wychodzi poza ogólne ramy gatunku wybranego przez muzyków, ale jak mniemam nie o to tu chodziło. Chodzi za to z pewnością o uderzenie jadowitym, czasem wulgarnym, czarnym diabelstwem i to zostało zrealizowane bez pudła. Czterdzieści dwie minuty trwania albumu łoi skórę bez litości, bez zbędnego owijania w bawełnę i pseudo artyzmu. Klasyczny dla black metalu gniew i nienawiść idą tu w parze z dobrze zaaranżowanymi kompozycjami i mrocznie brzmiącą całością. Wszystko zostało ubrane w dobrze współgrające z muzyką brzmienie wykręcone w Tetra Wave Studio, podobają mi się szczególnie gitary, które w moich uszach mają lekko gorgorothowy sound z czasów Incipit Satan.
Jak dla mnie album ma wszystko, czego w black metalu potrzebuję. Czuję, że to będzie dobre rozpoczęcie premier sceny black i ogólnie polskiej. Mam zamiar obserwować rozkwit kapeli i liczę na pomyślny dla niej rozwój sytuacji.
Brzeźnicki
Ekstremalny metal lubi czasem się wymieszać. Muzycy uprawiający najcięższe gatunki muzyki puszczają wodze fantazji i wplatają w swoją twórczość odmienne, ale równie dobrze pasujące i brzmiące patenty i z tego kociołka może narodzić się coś naprawdę interesującego. Takim zjawiskiem jest nowy album miłosławskiej grupy Sothoris zatytułowany „Wpiekłowstąpienie”.
Po udanym debiucie „Raj Potępiony” i czterech latach od premiery zespół powraca z drugim albumem, na którym znajdziemy osiem kompozycji trwających łącznie czterdzieści minut. To w zupełności wystarczy, aby przenieść słuchacza w mroczne otchłanie i zostawić go na pastwę ekstremalnej i wysokojakościowej muzyki. Za uprzednio wymienionymi cechami idzie również wręcz namacalna surowość brzmienia. Otwierający płytę utwór „Proroctwo” zaczyna się bardzo onirycznie, po czym przechodzi w narastającą falę dźwięków, które nie pozostawiają słuchaczowi złudzeń, z czym będzie miał do czynienia. Muzycy zabierają nas do krainy między światami, gdzie nie ma miejsca na promienie słoneczne i rozkwitającą przyrodę. Stąpamy po jałowych polach, widzimy bezlistne, umarłe drzewa, a nad naszymi głowami przelatują wygłodniałe kruki i wrony. Bardzo sugestywna i mroczna wizja potępienia. Następne utwory, „Potępieniec” i „Człowiek z marmuru” (tu automatyczne skojarzenie z filmem Andrzeja Wajdy), to coraz mocniej rozwinięta fuzja blackmetalowego chłodu z deathmetalowymi wstawkami. Do tego dochodzi swoista poetyckość tekstów w naszym rodzimym języku, co może jeszcze bardziej utożsamić słuchacza z przekazem. Dodatkowo wokal nie jest przytłumiony ani niewyraźny, za co niski pokłon w stronę wokalisty. Śpiewać/ryczeć po polsku trzeba umieć.
Do stylistyki deathmetalowej najbardziej zbliża się moim zdaniem utwór „W cieniu Golgoty”, który rozrywa przestrzeń sunącymi blastami i riffami. Absolutny sztos. Całość albumu kończą rytualnie brzmiący utwór tytułowy oraz „Requiem dla Hien” będący idealnym ciosem na koniec, przy którym głowa sama skłania się do moshowania. A to, jak tekst piętnuje pewne grupy społeczne, to po prostu coś pięknego. Dobra robota!
Odsłuąc tego typu albumy, jak najnowsze dzieło grupy Sothoris „Wpiekłowstąpienie”, jestem po raz kolejny dumny, że polska ekstrema cały czas żyje i ma się świetnie. Ten album trafił w moje gusta i choć nie ma tu niczego zaskakującego ani totalnie powalającego, dostajemy kawał uczciwej muzyki z potężnym tekstowym przekazem. Mam nadzieję, że na kolejnych albumach panowie z Sothoris nie obniżą lotów, bo są na dobrej drodze do tego, aby zaistnieć w umysłach szerokiego grona słuchaczy. Bierzcie i słuchajcie z tego wszyscy!
Michał D.
Druga płyta Sothoris „Wpiekłowstąpienie” znalazła wydawcę, a nawet kilku wydawców. Do mnie dotarł egzemplarz fińskiej Misantropia Records, a jest jeszcze wersja rosyjska i brazylijska, co dla polskojęzycznego zespołu z Wielkopolski z pewnością jest nie lada okazją do rozpropagowania po świecie swojej muzyki. A ta jest szorstkim i surowym black/death metalem, opatrzonym mocnym, chrypliwym growlingiem.
Ale za to zrozumiałym. Teksty Sothoris można łatwo wyłapać nie śledząc wcale książeczki i są one ważnym punktem programu, często układając się we wpadające w ucho i chwytliwe frazy. Właściwie w każdym kawałku jest jakiś zapamiętywalny i spójny z gitarami motyw, który go wyróżnia. Muzyka jest ciężka i zazwyczaj szybka. Zespół często dociska do dechy, co objawia się nie tylko szybkimi riffami, ale i gęstą perkusją czego dobrym przykładem jest furia z jaką wjeżdża „W Cieniu Golgoty”. Występują jednak i bardziej melodyjne fragmenty, jak choćby ten z solówką w „Opus Dei”. W takich momentach pojawia się też więcej melodii, której cały album ogólnie też nie jest pozbawiony. Wolniejszym kawałkiem jest numer tytułowy, ale to też tylko do czasu. Obwieszczają go piekielne bębny i chyba jakieś niebiańskie syreny, bowiem wpiekłowstąpienie jest do nieba. A gdy już do tego dojdzie rozkręcają się zabójcze tempa i porywiste podmuchy.
„Wpiekłowstąpienie” to album, który podoba się coraz bardziej wraz z kolejnymi odsłuchami, gdy jego melodie i wokale coraz lepiej się sklejają i układają w głowie. Płyta jest składna i dopracowana muzycznie. Potrafi uderzyć, ale też połechtać i zaciekawić. Jest dobra pod każdym względem.
Wujas
1. Proroctwo 5:56
2. Potępieniec 4:55
3. Człowiek Z Marmuru 4:48
4. Przykazanie Śmierci 5:30
5. Opus Dei 4:58
6. W Cieniu Golgoty 4:23
7. Wpiekłowstąpienie 6:43
8. Requiem Dla Hien 4:42
https://www.youtube.com/watch?v=2TI7iX4GeVE
INITIAL SEEDING. SEED 14:30-23:00.
POLECAM!!!
START WIECZOREM...
|