Ex-torrenty.org
Muzyka / Rock
MAGIC PIE - CIRCUS OF LIFE (2007/2017) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2022-03-23 18:35:37
Rozmiar: 148.65 MB
Ostat. aktualizacja:
2022-03-24 12:50:36
Seedów: 2
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


Chciałem napisać tę recenzję już jakiś czas temu, ale po kilku dniach zaznajamiania się z materiałem znienacka usłyszałem: „A nie masz czegoś ciekawego do posłuchania?”. I w ten oto sposób pożegnałem się na przeszło dwa miesiące z ulubionymi składnikami mojej tegorocznej wiosenno-letniej kuchni: Gazpacho, Brodatą Rybą i Magicznym Plackiem właśnie. A bez krążka to z recenzją ani rusz…

Pamiętacie początki The Flower Kings i Spock’s Beard? Wiem, nie było to znowu tak strasznie dawno – ale pytam i dla porządku, i po trosze z ciekawości. Bo dla mnie pierwsze wydawnictwa tych zespołów były prawdziwym odkryciem. „O, bogowie! Tego mi trzeba!” – powtarzałem jak mantrę słuchając raz jednych, raz drugich. Niestety, nic nie trwa wiecznie i panowie zaczęli systematycznie obniżać loty (delikatnie mówiąc). Być może jednak doczekali się następców…

Magic Pie, bo wbrew pozorom o nich tu mowa, to norweski sekstet (Sześciu Panów Nie Licząc Tekściarza i Gości), który niezwykle udanie łączy najlepsze elementy znane z dokonań TFK i SB. Stylistyka w zasadzie ta sama, ciężar gatunkowy zbliżony, charakterystyczne brzmienie gitar, męskich chórków (trzech wiodących wokalistów!) czy klawiszowo-cymbałowo-organowych wariacji. Częste zmiany tempa, luźne nawiązania do klimatów jazzowych, ale i gatunków tętniących mocniejszym rytmem, sporadyczne wykorzystywanie wiolonczeli, puzonu…

No i ta suita. Album Circus of Life to w znacznej mierze nagranie tytułowe, podzielone na pięć części. Odruchowo już chciałem napisać, że rozpoczyna się od króciutkiego intro, ale wówczas Muzykom zapewne opadłyby bezradnie instrumenty. To oni po to się starają i wystosowują eleganckie zaproszenie, pomysłowo nadając mu tytuł Welcome, żeby tu jeden taki nieuważny powielał tematykę intro…

Ale zapowiedź zapowiedzią, i choć nie wypada nie doceniać jej znaczenia, to i przeceniać nie ma co – w pojedynkę satysfakcji ze spektaklu nie zapewni. Na nasze szczęście (a przynajmniej moje) trwająca szkolną godzinę suita jest doprawdy przednia! Umiejętnie skomponowana i przemyślana, czyściutka i bez zbędnych fragmentów. Szczodrze karmi przysmakami z prog-rockowego poletka, sprytnie podmieniając popołudnia i wieczory w czas leniwej sjesty. Po jej wysłuchaniu czuję się zwyczajnie… syty:) Pretensje mam tylko jedną: odrobinę rażą te przerwy i braki płynnego przejścia do kolejnych części, szczególnie pomiędzy What If (najpiękniejszy fragment albumu) i Trick Of The Mind (najdłuższy i najbardziej zróżnicowany).

Zamieszczenie dwóch następujących po suicie utworów jest w pewnym stopniu dyskusyjne – z punktu widzenia spójności materiału – i per saldo obniża ocenę końcową. Co ciekawe, obydwa są zupełnie udane, a Pointless Masquerade – mimo iż jako żywo przypomina album Day For Night Spocks’ów – naprawdę znakomite. Z kolei Watching The Waters wywiązuje się z roli nagrania finałowego, ale średnio mi pasuje do całości. I masz babo… placek:)

Reasumując – powiało optymizmem w tej nieco kostniejącej stylistyce. Pojawił się nowy zawodnik, którego cyrkowe pOPISy przynoszą zaskakująco wiele radości. Czasem mam ochotę przyznać takiej płycie 9 albo i więcej (:D) gwiazdek. Ale nie mogę, naprawdę. Co nie zmienia mojego przekonania, że to świetne wydawnictwo – być może jedno z lepszych w tym roku!

PS. Sięgając do korzeni warto wspomnieć o wyraźnych echach Kansas.

KarolKo


Grupa Magic Pie podbiła progresywny świat wydanym w 2005 roku albumem „Motions Of Desire”. Płyta najbardziej spodobała się w Ameryce, gdzie zespół został dwukrotnie (w 2006 i 2007 roku) zaproszony jako główna atrakcja renomowanego festiwalu Rites Of Spring Festival (ROSFest).

Słuchacze na całym świecie dostrzegli w twórczości tego norweskiego zespołu niezwykłą umiejętność łączenia licznych muzycznych wpływów w celu kreowania atmosfery charakterystycznej dla progresywnych lat 70-tych. Duch minionej epoki unosił się niemalże w każdej pojedynczej nucie albumu „Motions Of Desire”. Nie inaczej jest na nowej płycie.

Wydany 30 kwietnia nowy krążek grupy Magic Pie jest naturalnym krokiem w rozwoju zespołu. Kultywuje on najlepsze elementy znane z poprzedniej płyty oraz w naturalny sposób wprowadza nowe pierwiastki, czyniąc muzykę grupy Magic Pie jeszcze bardziej złożoną, jeszcze bogatszą i brzmiącą jeszcze bardziej przekonywująco. Płyta „Circus Of Life”, choć formalnie podzielona jest na 7 indeksów, składa się zaledwie z 3 kompozycji. Praktycznie cały album kręci się wokół jednego, monumentalnego utworu „Circus Of Life”. Trwa on prawie 50 minut i na dobrą sprawę mógłby śmiało w całości wypełnić tę płytę. Ale nie. Zespół dołożył do kompletu jeszcze dwa utwory, które – śmiem twierdzić – dobrze, że znalazły się w programie tego albumu. Zarówno bardzo spocksbeardowski w swojej wielopiętrowej aranżacji wokalnej „Pointless Masquerade”, jak i umieszczony na samym końcu płyty „Watching The Waters” stanowią doskonałe przykłady nowoczesnego progresywnego grania na najwyższym poziomie. Oba te nagrania, choć zdecydowanie krótsze (trwają one „zaledwie” po 9 minut), stanowią doskonałe uzupełnienie kompozycji tytułowej, wypełniającej przecież lwią część płyty. No właśnie, zatrzymajmy się na chwilę przy tym imponującym utworze. Od razu powiem, że pomimo swoich gigantycznych rozmiarów, ani przez chwilę nie wieje od niego nudą. Czy to sprawa tego, że mnóstwo w nim łatwo zapadających w pamięć melodii, świetnych harmonii wokalnych, wspaniałych partii instrumentalnych, na które składają się tak liczne przecież soczyste gitarowe sola, jak i zapierające dech w piersiach dźwięki organów Hammonda, czy może to po prostu kwestia doskonałej konstrukcji tej kompozycji, ale trzeba przyznać, że słucha się jej z niekłamaną przyjemnością. Utwór „Circus Of Life” zawiera w sobie wszystko to, o co tak naprawdę w dobrym współczesnym prog rocku chodzi. Złożony jest on z 5 części i trzeba przyznać, że pod względem formalnym każda z nich jest diametralnie inna. Lecz razem tworzą niezwykle spójną całość.

Część pierwsza (3 minuty 24 sekundy) stanowi ładny, melodyjny wstęp, po którym następuje druga (6 minut 14 sekund), instrumentalna część, w której Magic Pie pokazuje swoje naprawdę nieprzeciętne możliwości. To jakby demonstracja siły i potencjału, który tkwi w zespole, jakby szaleńcza progresywna jazda bez trzymanki. Część trzecia (8 minut 9 sekund) to zwolnienie tempa i symfoniczno-epicki zestaw wspaniałych brzmień i dźwięków. Po nim mamy czwartą część (21 minut 50 sekund), w której splatają się przeróżne melodyjne wątki, a zespół wznosi się na wyżyny swojego kunsztu, grając wspaniałe melodie układające się w przepiękną suitę. Nie znam innego zespołu, który porwałby się na tak karkołomny plan, jak umieszczenie jednego epiku w drugim. Jedną suitę w drugiej suicie. I do tego wyszedł z tego przedsięwzięcia obronną ręką. Wreszcie jako piąta z kolei (6 minut 7 sekund), całość kompozycji tytułowej wieńczy liryczna część podsumowująca trzy magiczne kwadranse muzyki z okładem. Swoim fantastycznym punktem kulminacyjnym stawia ona prawdziwą kropkę nad „i” tego monumentalnego dzieła. Gdy słucha się tej efektownej pięcioczęściowej kompozycji nie ma czasu na nudę, na jakikolwiek moment dekoncentracji.

Intensywność sposobu gry zespołu Magic Pie swym rozmachem wciska słuchacza w fotel, a zarazem powoduje też, że wraz z dobywającymi się z głośników dźwiękami chce się wręcz odlecieć. Daleko, wysoko, w niewiadomym kierunku. Należy więc przy obcowaniu z tą muzyką mocno trzymać się fotela, bo nie brakuje w niej niezliczonych momentów pełnych wzruszeń, niepowtarzalnych doznań i prawdziwych łakomych kąsków dla uszu sympatyków brzmień spod znaku Spock’s Beard, The Flower Kings, Yes, Uriah Heep, Chicago, Deep Purple, a nawet The Beatles. Ten szeroki przekrój stylistyczny świadczy o tym, że w przypadku najnowszego dzieła grupy Magic Pie mamy z jednej strony do czynienia z niesamowitą dawką wybornego rockowego grania na niezwykle wysokim poziomie, a z drugiej – że nie brakuje w nim licznych ładnych i łatwych do zapamiętania rozwiązań melodycznych. Album „Circus Of Life” to bardzo dojrzała i mocno wysmakowana płyta. Polecam ją każdemu kto kocha dobrą, bardzo dobrą, prog rockową muzykę przez duże M.

Na koniec słów kilka o samym zespole. Magic Pie to sekstet, w którym jest aż trzech wiodących wokalistów. Ich partie przenikają i uzupełniają się wzajemnie, tworząc prawdziwy skarb wokalnej harmoniki. Barwy głosów panów Gilberta Marshalla, Eirika Hansena oraz Allana Olsena różnią się od siebie i te właśnie różnice zespół wykorzystuje w sposób wręcz modelowy. Nie wiem kto za które konkretnie partie jest odpowiedzialny, gdyż nie zaznaczono tego w książeczce, ale wzajemne interakcje i zarówno polifoniczne, jak i monofoniczne partie wokalne budzą najwyższy podziw. Dawno nie słyszałem tak dobrze przemyślanej i dopracowanej pod tym względem płyty. Skład grupy Magic Pie uzupełniają: Jan Torkild Johannesen (dr), Lars Petter Holstad (bg) oraz Kim Stenberg (g). Za niezwykłej urody partie instrumentów klawiszowych odpowiedzialny jest śpiewający Gilbert Marshall.

Artur Chachlowski


I. Circus Of Life
Lyrics By – Kim Stenberg, Tommy Stenberg
Written-By – Kim Stenberg
1. Pt. I - Welcome 3:24
2. Pt. II - Freakshow 6:14
3. Pt. III - What If ... 8:04
4a. Pt. IV - Trick Of The Mind: Act I - Song Decision 21:50
4b. Pt. IV - Trick Of The Mind: Act II - Song Of Anger
4c. Pt. IV - Trick Of The Mind: Act III - Song Of Sharing
4d. Pt. IV - Trick Of The Mind: Act IV - Face To Face
5. Pt. V - The Clown 6:07

II. Pointless Masquerade 8:59
Lyrics By – Kim Stenberg, Tommy Stenberg
Written-By – Kim Stenberg

III. Watching The Waters 9:30
Written-By – Gilbert Marshall


Arranged By [Choir And Cello Arrangements By] – Gilbert Marshall
Bass – Lars Petter Holstad
Drums – Jan Torkild Johannessen
Guest, Cello – Liv Frengstad (tracks: 1, 5)
Guest, Choir – Kor Artig (tracks: 5)
Guest, Trombone – Gøran Dahlberg (tracks: 6)
Guitar [Guitars], Vocals, Sitar – Kim Stenberg
Keyboards, Lead Vocals, Marimba [Marimbas], Harmonica – Gilbert Marshall
Lead Vocals – Allan Olsen, Eirik Hanssen
Voice [Kids On Intro Pt. 1 - Welcome] – Caroline Stenberg (tracks: 1), Marielle Stenberg (tracks: 1)


https://www.youtube.com/watch?v=PQ-crCfYErU

INITIAL SEEDING. SEED 14:30-23:00.
POLECAM!!!

START WIECZOREM...

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org