Ex-torrenty.org
Muzyka / Rock
RARE BIRD - BEAUTIFUL SCARLET: THE RECORDINGS 1969-1975 (2021) [CD3-EPIC FOREST (1972)] [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2022-03-23 18:40:41
Rozmiar: 147.14 MB
Ostat. aktualizacja:
2022-03-24 12:44:42
Seedów: 4
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


Kolejny Wielki Nieobecny. Któż dziś pamięta o nagraniach tego zespołu. Fani Marillion być może – jeden na trzech potrafią wymówić nazwę tego zespołu, za sprawą w sumie lichej pioseneczki Sympathy. Ale to jak zwykle nisza. Ktoś jeszcze? A tak, napaleńcy, jak ja, którym chciało się ocalić od zapomnienia nagrania zespołów, co znikają z nowych wydań rockowych encyklopedii, bo ich dokonania przykrył kurz zapomnienia. Ach, no i oczywiście jeden prezenter radiowy. Ten jeden na pewno (choć on łapie się również do kategorii wymienionych wyżej), a być może znalazłoby się jeszcze pewnie ze dwóch, którzy między „odpakowywaniem nowych płyt na które czekali” pokręciliby ze znawstwem głową i powiedzieli: „Oooo-ttttaaaaaaak, Rare Bird, znakomita grupa”. Pewnie też trochę czytelników naszego serwisu. I już.

A szkoda. Rare Bird to frapujące brzmienie organów hammonda, z których dziś już prawie nikt nie korzysta, bo wszystkim łatwiej jest wcisnąć kombinację kilku klawiszy w komputerze i kliknąć tu i ówdzie myszką. To harmonie wokalne momentami przypominające klasycznie amerykańskie śpiewanie, które taki sukces odniosło za sprawą nagrań choćby The Eagles czy Kansas (by daleko nie odchodzić od bliskiej nam stylistyki).

Nie chcę tym razem OPISywać wam poszczególnych nagrań. Wyróżniać tego, czy tamtego. Przeciwnie – wydaje mi się właściwe nie wychwalać, ani nie tłamsić żadnego z nich, bo wszystkie nagrania są bardzo dobre i poniżej pewnego poziomu nie schodzą. Już od samego początku płyty dostajemy „pełen wypas” rockowego, przyjemnego grania. Gdzie zespół narzuca szybkie tempo świetną pracą gitar, a wokalista wyśpiewuje słowa z pasją, jakiej nie powstydziliby się mistrzowie muzyki czasów flower – power. Blisko tej muzyce do dokonań Grand Funk Railroad, niedaleko padają te nuty od nieba, po którym krąży aeroplan Jeffersona. Momentami jest nawet ostro, gitary rzężą, perkusja wali, bas narzuca prędkość, a śpiewający na głosy wokaliści ubierają całość w barwne szaty.

Lubię takie nagrania, jak Hey Man, bo ten rodzaj grania daje nam poczuć wiatr we włosach, przestrzeń niekończących się dróg Ameryki i szmer silnika Harleya, którym pomykamy przez puste przestrzenie wolnego świata. I nic mnie w tym pędzie ku wolności nie jest w stanie powstrzymać. Przeciwnie – poszczególne nagrania stanowi będą swego rodzaju „paliwo”, którym napędzimy swój bieg ku światu. I czy to będzie porywający, rozbudowany utwór tytułowy, gdzie ostre, rockowe fragmenty, tak bliskie momentami stylistyce Wishbone Ash przeplatają się z balladowymi zagraniami a’la Led Zeppelin, to jednak pięknie przeżywać będziemy każdą pojawiającą się w głośnikach nutę. Jak choćby w Title No.1 Again (Birdman), tętniącym wręcz gitarowym rockiem, (wręcz hardrockiem nawet), gdzie gitary mkną przed siebie nie pozostawiając nam ani chwili wytchnienia.

Nie chciałem OPISywać poszczególnych nagrań, ale skoro już tak wyszło, że jedna czy druga nazwa utworu wraz z porównaniem się pojawiła, to nie sposób nie wspomnieć o najlepszym na płycie w moim przekonaniu kawałku: Your Lost. Delikatna gra gitar na początku i przejmujący śpiew wokalisty są przyczynkiem do fenomenalnej części instrumentalnej, gdzie zespół rozwija główny temat poprzez improwizację poszczególnych instrumentów. Jest tu miejsce i na akordowe granie a’la The Allman Brothers Band, pojawia się solo gitarowe brzmiące, jakby je nagrań sam Robert Fripp. Instrumenty klawiszowe serwujące nam całą gamę dźwięków, począwszy od manzarkowskiego tła, poprzez jazzująca partię fortepianu, graną z zacięciem godnym … I Wishbone Ash i Cream. I Fleetwood Mac (ten z Greenem rzecz jasna!). Słowem rewelacja. Jedno z tych nagrań, do których będziecie wracać przez lata.
I tyle. Oczywiście na płycie jest znacznie więcej utworów, niż wymieniłem, czy też może wyróżniłem w recenzji. Czy to oznacza, że pozostałe są słabsze? Nie, oczywiście, że nie. Bo to bardzo dobra płyta, godna ze wszech miar polecania. Co niniejszym czynię…

Kris

„I teraz, proszę państwa, będzie taki moment, kiedy poproszę o zgaszenie wszystkich świateł, bo ta muzyka, która zabrzmi, musi zabrzmieć w kompletnym mroku” – mówił Tomek Beksiński w audycji „Trójka Pod Księżycem” 11 października 1998 r., zapowiadając utwory z albumu „Epic Forest”. Pierwszym wówczas zaprezentowanym utworem był, nieprzypadkowo, „Turning The Lights Out”. Tomek Beksiński był łowcą ujmujących ballad sprzed dekad. To między innymi dzięki nim budował niesamowity klimat swoich audycji.

W ostatnich odcinkach „Słucha(ło) się” było nostalgicznie, teraz czas na coś „z zupełnie innej beczki”. Dzięki audycjom „Beksy” poznałam wiele niesamowitych muzycznych „antyków”, często dziś zapomnianych. Niektóre już wtedy za takie uchodziły – poświęcony był im w ramach audycji cykl zwany „nieznanym kanonem rocka”.

Pierwszy raz polscy słuchacze mogli zetknąć się z zespołem Rare Bird w pierwszych latach dekady Gierka, za sprawą wydawnictwa Polskie Nagrania, które wypuściło serię płyt z muzyką brytyjskich zespołów. Materiał, który trafił w ręce polskiego słuchacza, tworzył dość przypadkowo skleconą składankę, ale na tamte czasy dobre było i to.

Grupa powstała w Londynie pod koniec 1969 roku. Początkowo w składzie miała dwóch klawiszowców i ani jednego gitarzysty, co w oczywisty sposób nadało jej charakterystyczny styl, który możemy podziwiać np. w „Sympathy” – najbardziej znanym utworze grupy. Zespół wykorzystał tutaj organy Hammonda – wówczas bardzo modne wśród muzyków rockowych.

Płyta „Epic forest” to trzecie wydawnictwo studyjne Rare Bird – najbardziej znane i najbardziej udane, dopracowane zarówno pod względem kompozycyjnym, jak i produkcyjnym. Album powstał po krótkiej przerwie w działalności zespołu i modyfikacji składu, w wyniku której zniknęły Hammondy, a pojawiły się gitary i pianino elektryczne. Doprowadziło to do zmiany brzmienia i umożliwiło rozwój progresywnego stylu gry.

Zestaw podstawowy płyty zawierał dziewięć piosenek. Kilka tysięcy egzemplarzy pierwszego wydania rozszerzonych zostało o suplement złożony z trzech utworów. Wśród nich znalazł się dziesięciominutowy „You’re Lost”, uważany niegdyś przez fanów za najwybitniejszy utwór grupy. Kompozycja bliższa była wczesnej twórczości Rare Bird. Bonusy dodawano również do późniejszych wznowień albumu. Najbardziej bogata reedycja z 1998 roku zawierała aż sześć bonustracków, m.in. wspomniane „Sympathy” z 1970 roku.

Na przełomie lat 60. i 70. brytyjski rock wpadł w progresywny wir. I taki też był Rare Bird. Album „Epic forest” można postawić na półce obok krążków wczesnego Genesis, The Moody Blues, Procol Harum, powstałego w tym samym roku Wishbone Ash, czy trochę późniejszego The Alan Parsons Project. Słowem – wszystkich zespołów, które budowały wówczas na wyspach nowy gatunek – rock progresywny. Rare Bird umiejętnie żonglują stylami. Ich muzyka to swoisty gatunkowy patchwork utrzymany w ramach rocka progresywnego, które pozwalają tworzyć różnorodne i rozbudowane muzyczne opowieści. Najbardziej jest to słyszalne w tytułowej 9-minutowej minisuicie. Zespół sprawnie buduje „przesmyki” brzmieniowe: od subtelnielnych fragmentów akustycznych do dynamicznych hardrockowych, pulsujących riffów, jak w „Turning the Lights Out” czy „Hey Man”.Gdzieniegdzie obecne są także blues-rockowe motywy, „Hey man” otwiera folk-rockowy fragment, przypominający styl duetu Simon & Garfunkel, natomiast okraszone pianinem „House in the city” lekko jazzuje. Im dalej w „Epicki Las” tym (za sprawą ballad takich jak „Her Darkest Hour”, „Fears of the Night”), robi się bardziej intymnie, nastrojowo, impresyjnie, choć ciągle przewijają się ostrzej brzmiące motywy. Ballady pełne ujmujących detali to największa siła nośna tej płyty i główny powód, dla którego lubię do niej wracać.

Warstwa liryczna przez swoją nieco wzniosłą poetyckość (jak to w prog rocku) i enigmatyczność nadaje płycie tajemniczości. Osobiste, konfesyjne teksty dotyczą samotności i potrzeby znalezienia kogoś bliskiego (jak w „Her Darkest Hour”: Jej najciemniejsza godzina to ta, w której odchodzisz). Wyrażają moment zawieszenia, z którego liryczny bohater próbuje wyjść zmagając się z przeszłością, lękami oraz ranami po nieudanych związkach, jak w „Turning the Lights Out”: Odwracając się ode mnie/Gasisz moje światło. Nie brakuje też bardziej uniwersalnych refleksji o przeszłości, która nieubłaganie odchodzi, jak w „Epic Forest”: czy uwierzysz, że świat umiera?/Leży ranny pod twoimi nogami/I te lasy, o których mówił mój ojciec/Wieki trwania świata zamknięte w liściach. To zresztą jedyna tekstowa wzmianka, którą można traktować jako tłumaczenie tytułu płyty.

Sprawdziłam wiele razy, że „Epic Forest” nadaje się znakomicie na zimowe wieczory. Wiedział o tym także Tomek Beksiński, który przed dwudziestu laty zapuszczał się wraz ze słuchaczami w podobne muzyczne rejony. Kultowa „Trójka pod księżycem”, często przybierała formę nie tyle audycji, co pełnokrwistego słuchowiska. Wcześniej Tomek odkrywał ze słuchaczami muzyczne perełki, m.in. w programie II Polskiego Radia w audycjach: „Nie tylko Ballada”, „Romantycy muzyki rockowej”, „Czas na Rock”, czy „Co nam zostało z tych płyt” w Programie III Polskiego Radia. Sporą ilość tych archiwalnych audycji, niegdyś rejestrowanych przez oddanych słuchaczy na kasetach, można znaleźć dziś w sieci. Świadczy to o ciągle żywym fenomenie audycji, jak i samej postaci Tomka, który ma chyba szansę zdobyć nowych słuchaczy, zważając na trwające od kilku lat duże zainteresowanie losami rodziny Beksińskich.

Adrianna Ryłko


1. Baby Listen (3:20)
2. Hey Man (5:47)
3. House in the City (4:20)
4. Epic Forest (9:08)
5. Turning the Lights Out (4:33)
6. Her Darkest Hour (3:30)
7. Fears of the Night (3:14)
8. Turn It All Around (4:38)
9. Title No. 1 Again (Birdman) (6:01)

Total Time 44:31

Bonus tracks on 7" (1972) & 2007 CD reissue:
10. Roadside Welcome (4:23)
11. Four Grey Walls (3:51)
12. You're Lost (10:00)

Steve Gould - lead & harmony vocals, electric & acoustic guitars, percussion
Andrew "Ced" Curtis - harmony vocals, lead electric & acoustic guitars, percussion
Dave Kaffinetti - piano, electric piano, Farfisa, Hammond, percussion
Paul Karas - bass, shaker, percussion, harmony vocals
Fred Kelly - drums, congas

With:
Nic Potter - percussion (5)
Paul Korda - percussion (5)
Paul Holland - percussion (8,9), co-producer
Chris Kelly - percussion (9)
Ashley Howe - percussion

https://www.youtube.com/watch?v=2HXKyFSHKDg

INITIAL SEEDING. SEED 14:30-23:00.
POLECAM!!!

START WIECZOREM...

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org