...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
Jest miło, świeci słoneczko, a na niebie nie ma chmurek. Dudy przygrywają wesoło w tle, a w stawiku kumkają żabki. Aż tu nagle nadciąga apokalipsa. Tak właśnie zaczyna się nowy materiał włoskiego Humanity Eclipse. Drodzy państwo, proszę zapiąć pasy, ruszamy w świat „Combat Grind Eclipse”.
Muzyka zawarta na krążku znajduje się gdzieś na pograniczu deathgrindu i brutal death metalu, z naciskiem na ten pierwszy.
Nie ma co doszukiwać się tutaj ukrytych znaczeń, chodzi po prostu o ciężki łomot, przy którym połamiecie sobie kark w trakcie headbangingu, a wasz sąsiad będzie darł się głośniej niż Riccardo Squillaci, którego niesamowite, głębokie growle usłyszycie na tej płycie. Gitary tną jak ostrze mechanicznej piły w rękach Leatherface’a, zaś bębny to prawdziwy Blitzkrieg. Zdarzają się gdzieniegdzie wolniejsze fragmenty, jak chociażby końcówka „Escher Straße”, całościowo jednak album to jedna wielka lawina dźwięków.
Co do warstwy tekstowej, choć nie wgłębiałem się w nią zbytnio, to patrząc na to co usłyszałem oraz tytuły utworów, chłopaki nie bawią się w bycie na siłę trve i momentami z delikatnym dystansem pokazują, że muzyka to dla nich przede wszystkim świetna zabawa, na co wskazują czasami mocno sztampowe (dla przykładu kapitalne „Monument of Atonement”) tytuły utworów, a także spora doza muzyki autotematycznej: słowa „grind” i „grindcore” padają tutaj dosyć często.
„Combat Grind Eclipse” przypadło mi do gustu. Przyjemnie mi się tej płyty słucha, łoi jak trzeba. Dostajemy tutaj szaleństwo w czystej postaci. Aż żałuję, że zespół jest z Włoch, bo niestety, ze względu na małą popularność, raczej nie przyjedzie w najbliższym okresie (pomijając już pandemię) do naszego kraju. Na koncertach z pewnością muszą siać pożogę na całego, bo z taką muzyką trudno nie rozwalić budy, w której się gra. Ach, rzuciłbym się w pogo przy takim „Trepanning (Extraction of the Soul of Madness)” czy „Zygrot 24”. Nie będę jednak opiewał albumu w każdym słowie. Nie znajdziemy tu nic zbytnio odkrywczego, ani jakiegoś nadmiernego artyzmu.
Luźne nastawienie chłopaków do owoców swojej twórczości również trochę tu przebija na ich niekorzyść - na ciężkim, metalowym albumie przydałoby się nieco więcej powagi. Nie zawsze potrzebujemy jednak kontaktu z pełnym emocji dziełem, dotykającym naszego serca. Dobrze jest czasem posłuchać po prostu dobrego łomotu, który rozwali każdy głośnik. A tutaj nowy album Humanity Eclipse sprawdza się wręcz idealnie.
Robert Górecki
Dwa lata po płytowym debiucie „ Si Vis Tere, Para Bellum”, który zebrał na scenie bardzo pozytywne, przychylne recenzje wśród fanów, brutale z Sycylii powracają z drugim, pełnym albumem, który podobnie jak jedynkę w Europie firmuje nasza Goressimo Records, zaś w stanach opiekuje się nią Sevared Records. „Combat…” to naturalna kontynuacja i rozwinięcie stylu z „Si Vis…” Ponownie słyszymy tu energetyczny, niszczycielski, brutalnie patroszący Death Metal bardzo głęboko zanurzony w klasycznej, gwałtownej, Grindowej zupie.
Jest krótko, agresywnie, soczyście i po mordzie, choć i technicznych, bardziej powywijanych zagrywek także na tej płytce nie brakuje. Mamy tu więc okrutnie napierdalające beczki, bestialskie riffy, bas wywracający trzewia i ekstremalne wokale o różnym stopniu wkurwienia i nasycenia zgnilizną. Dla podkręcenia atmosfery wrzucono tu odrobinkę branżowych sampli rodem z rzeźni i nieco humorystycznych akcentów, gdzie w roli głównej występuje ta wredna gnida Speedy Gonzalez. Jadą chłopaki soczyście i z werwą, a że produkcja jest ciężka, tłusta i selektywna, toteż wałki tu zawarte spuszczają konkretny wpierdol i nie pytają, czy można? Zawodowy, wściekły Death/Grind.
Na żywca ten materiał z pewnością niszczy, innej opcji nie widzę. Fani delikatnych, ulotnych dźwięków à la Napalm Death, Cattle Decapitation, Cryptopsy, czy pod pewnymi względami Origin i Deicide będą z pewnością usatysfakcjonowani. Zatem moi drodzy, szable w dłoń i napierdalamy!
Hatzamoth
1. Progeny of Sarama 1:11
2. Combat Grind Eclipse 3:59
3. Monument of Atonement 2:41
4. Trepanning (Extraction of the Stone of Madness) 3:38
5. Profession: Meurtrier 2:45
6. Lea the Soup-Maker 2:56
7. Mars' Diaphanoids 1:38
8. Escher Straße 4:21
9. Zygrot 24 3:06
10. Colas de Rata (Brujeria cover) 1:21
11. Ved Noize Ende 2:20
Bass Guitar - Rick Costantino
Drums - Salvatore M. Testa
Guitar, Vocals - Giuseppe Virgillito
Jew's Harp - Salvatore M. Testa (tracks: 1)
Lead Vocals - Riccardo Squillaci
https://www.youtube.com/watch?v=v7nIEMcqTdk
INITIAL SEEDING. SEED 14:30-23:00.
POLECAM!!!
START WIECZOREM...
|