...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
OSWAJAŁAM TĘ PŁYTĘ MIESIĄCAMI – NIE TRUDNO JEST JĄ DOCENIĆ OD PIERWSZEGO ODSŁUCHANIA, Z OPISANIEM JEST INACZEJ. WBREWNY TO PRACA FASCYNUJĄCO SKOMPLIKOWANA I ZRÓŻNICOWANA, A JEDNOCZEŚNIE „DUCHOWO” SPÓJNA.
Tegoroczny album Rigor Mortiss porównać można do podróży, do której słuchacz zapraszany jest narastającym hałasem, przeradzającym się w post-metalową, industrialną mantrę: „Dream Catcher”. Chaotyczna (w dobrym sensie!) kombinacja akordeonu z grzmiącą gitarą i marszową perkusją, schowana pod nazwą przedmiotu gwarantującego dobre sny, jest otwarciem drzwi i wejściem w nastrój albumu, który nie ilustruje przyjemnego snu. To raczej jeden ze snów zainspirowanych estetyką gigantycznych lasów z hipsterskich seriali – ujętych z góry, z dołu, z ich jaskiniami i podziemnymi światami, z aurą niebezpieczeństwa. I bezgranicznie pięknych.
Jest we Wbrewnym coś pogańskiego i bardzo „z ziemi” – a może to okładka tak mnie nastawiła? Wnoszą ten klimat elementy folkowego, tradycyjnego grania (akordeon, bęben w „Vires Spatii”, niektóre wokale), których nie uświadcza się często w industrialnej, surowej, sterylnej muzyce. Albo konstrukcja tych utworów niczym mantra („Vires Spatii”) czy religijne obrzędy („Sorgens Stigar”, w którym słychać cierpienie i zgodę z tym cierpieniem w śpiewie Hansa Seveda Akessona). I oczywiście nordyckie wokale, które znów sugerują pewne obrazy i przeżycia: znów te niezbadane lasy, a w nich tajemnicze zgromadzenia i celebracje ciemnej strony naszej planety.
Świetnie balansuje go następujący potem „Last Sirens”, w którym polecam szczególnie dobrze przysłuchać się pracy gitar i basu: podszewce rozdygotanego, hipnotyzującego przesteru połączonego z zaskakująco groovy sekcją rytmiczną, świetnie wpasowanym, subtelnym samplom i fenomenalnie łączących się ze sobą wokali Małgorzaty Florczak i Macieja Stolińskiego. Maciej ma zresztą ciekawie konsekwentną rolę na tej płycie: jego teksty odwołują się na różne sposoby do ludzkiego ego, które albo ironicznie oddaje w powtarzanych fraz w „Last Sirens”, albo dekapituje w „Escape from the Flashback”. Wreszcie wyjście ze snu to magiczna kombinacja zwierzęcych dźwięków, bardzo cichego, oddalonego szeptu (chyba że tylko ja słyszę te głosy?), elektryzujących sampli, subtelnego basu i melodyjnych dla odmiany gitar. Sen nie kończy się łatwo – zdecydowanie nie o to chodziło.
To kombinacja zaskakujących elementów sprawia, że Rigor Mortiss w swoim powrocie na scenę przynosi słuchaczowi industrial na miarę naszych czasów. Jest to muzyka zafascynowana dźwiękiem fabryk i wytworów ludzkich rąk, monumentalnie posługująca się atmosferą i estetyką tych dokonań, ale jednocześnie przyglądająca się z dystansu antropocenowi, który przekształcająca ziemię w coś obcego, i głębiej osadzony w sprzecznościach, jakie ten proces wywołuje: ekologiczny kryzys, globalna bieda, nierówności, katastrofa. To soundtrack do czasów, w których łatwo jest żyć łatwo – i mało komu jest to dane.
Natalia Skoczylas
Płocki Rigor Mortiss to jeden z tych projektów, który doskonale pokazuje umowność, jeśli wręcz nie pustkę muzycznych etykietek. O ile jeszcze oblepienie wydanego trzy lata temu BRUDU nalepkami w rodzaju industrial, ambient czy post punk można było jakoś obronić i mądrze tłumaczyć, o tyle na Wbrewnym muzycy poszli jeszcze dalej w mieszaniu klimatów, emocji i środków ekspresji. Tym niemniej, chociaż można powiedzieć o tym albumie wiele różnych rzeczy, to na pewno nie to, że jest chaotyczny. Wbrewny sprawia wrażenie całkiem nieźle przemyślanego, zarówno, jeśli chodzi o zawartość jak i konstrukcję, choć może się to nie wydawać tak oczywiste od pierwszego odsłuchu.
Jak dla mnie jest to album absolutnie najlepiej brzmiący słuchany w całości, i gdy poświęcimy mu pełną uwagę. Jasne, ambientowy, najdłuższy dziesięciominutowy Vires Spatii może być muzyką tła, ale odnoszę wrażenie, że pojawia się w blisko połowie płyty nie bez powodu, bo Wbrewny zdaje się jest podzielony na dwie części. Pierwsza to trzy kompozycje osadzone mocno w „swansowych” klimatach znanych z The Seer czy To Be Kind. Otwierający Dream Catcher w całym swoim noise’owym, industrialnym chaosie świetnie kontrastuje z mechanicznie uporządkowanym Cyborgernas Bon, gdzie dodatkowego niesamowitego klimatu dodaje głęboki wokal gościnnie występującego Hansa Seveda Akkesona. Trzeci Incantations, dla odmiany prowadzony wysokim wokalem, jeszcze dodatkowo podbija ten transowy klimat.
A potem następuje nagła zmiana, gdzie wspomniany wyciszający Virens Spatii sprawia wrażenie punktu przejściowego przygotowującego na zmianę klimatu. Doskonały Sorgens Stigar wymyka się jakimkolwiek szufladkom i porównaniom. Bo niby mamy tu ambient gdzie rządzą syntezatory i ponownie głęboki, hipnotyzujący głos Akessona, ale duchem jest to kompozycja wręcz folkowa. Rigor Mortiss robi tu pozornie zwrot o sto osiemdziesiąt stopni, przechodząc od fabryki pełnej cyborgów na środek lasu, a mimo to nie brzmi to na zabieg ani wysilony ani przypadkowy. I kiedy wydaje się, że nic już bardziej nie zaskoczy, to wskakuje bujający, praktycznie piosenkowy Last Sirens, prowadzony basem i kontrastującymi wokalami Małgorzaty Florczak i Macieja Stolińskiego.
Bo Wbrewny to właśnie album kontrastów, ale tak umiejętnie dobranych, że doskonale się dopełniają i tworzą razem coś wyjątkowego. Escape from the Flashback najbardziej przypomina mi to, co słyszałem już na BRUDZIE i znowu wraca nieco w swansowe klimaty – może nawet za bardzo. Wrzucenie jeszcze jednego cięższego akcentu pod koniec płyty samo w sobie było słusznym pomysłem, ale utwór jakby nieco odstawał od całości. Tym bardziej że na zakończenie dostajemy znowu piękną i wyjątkową kompozycję, jaką jest spokojny, oparty na basie i syntezatorach Cormorant Island.
Wbrewny jest równie wymagający, co różnorodny i zaskakujący. Inspiracje są tyleż widoczne, co bez znaczenia, bo ciężko mi znaleźć album, który miałby taki właśnie klimat i tak zgrabnie przechodził między pozornie zupełnie odmiennymi muzycznymi światami.
Mikołaj
1. Dream Catcher 7:29
2. Cyborgernas Bon 5:40
3. Incantations 6:21
4. Vires Spatii 10:23
5. Sorgens Stigar 7:13
6. Last Sirens 7:26
7. Escape From The Flashback 5:50
8. Cormorant Islant 7:44
Bass - Maciej Wasilewski
Drums - Jacek Sokołowski
Vocals - Hans Seved Åkesson (tracks: 2, 5)
Vocals, Guitar, Gong - Maciej Stoliński
Vocals, Sampler, Synthesizer, Accordion, Guitar - Małgorzata Florczak
https://www.youtube.com/watch?v=rTnXC-mjJ14
INITIAL SEEDING. SEED 14:30-23:00.
POLECAM!!!
START WIECZOREM...
|