Ex-torrenty.org
Muzyka / Metal
DECAPITATED - CANCER CULTURE (2022) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2022-05-27 12:15:57
Rozmiar: 87.35 MB
Ostat. aktualizacja:
2022-08-26 12:05:16
Seedów: 5
Peerów: 1


Komentarze: 2

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


Lider zespołu, Wacław „Vogg” Kiełtyka tak mówi o tej płycie:

"Nie było tak łatwo wybrać pierwszego singla z "Cancer Culture". Każda kompozycja ma inny klimat, każdą z nich chcielibyśmy Wam zaprezentować jak najszybciej. Ponieważ "Cancer Culture" jest utworem, który otwiera album, uznaliśmy, że będzie to idealny sposób na wprowadzenie Was w naszą nową muzykę. Oczekiwania, jeśli chodzi o nową płytę, były ogromne, nagrywanie jej było więc dla nas olbrzymim wyzwaniem. Ale ciężka praca się opłaca. Mieliśmy okazję zgromadzić niesamowitych ludzi, którzy zajęli się produkcją i pomogli nam osiągnąć jak najlepszy efekt. Jarek Szubrycht ponownie napisał dla nas niesamowite teksty o dysproporcji między marzeniami, ambicjami i aspiracjami ludzkości. Głównym inżynierem dźwięku był Tomasz Zed Zalewski, David Castillo odpowiada za miks, a Ted Jensen nadał całości ostateczny szlif przy masteringu. Okładkę stworzył Fabio Timpanaro, włoski artysta, którego twórczość doskonale oddaje to, co chcieliśmy przekazać. Tytuł albumu ma znacznie szerszy kontekst, niż to może się na pierwszy rzut oka wydawać. Będziecie zaskoczeni”.


W działaniach Vogga i Decapitated zawsze podobało mi się podejście do tworzenia i nagrywania nowego materiału. U nich ten proces zawsze pozbawiony jest sztucznego budowania napięcia, trailerów, studio raportów czy innych strategii w social mediach. Gdzieś tam czasem wycieknie news, że zespół nagrywa, a potem nagle łup i singiel w sieci. Tak dla mnie wygląda metal – konkrety i łomot.
Nowy krążek nazywa się Cancer Culture i wypuszczony będzie już 27 maja przez Nuclear Blast, a w naszym kraju za dystrybucję odpowiedzialny jest Mystic Production.

Przez lata działalności zespół przyzwyczaił nas do zmian, rozwoju. Ich płyty wzbudzały różne uczucia – we mnie również. Na jedne krążki czekałem, inne mniej mnie ekscytowały, ale nigdy nie było tak, że jakiś pozostawił mnie obojętnym. Zdecydowanie jestem fanem okresu starszego, znam band od samego początku. Miałem okazję widzieć go już w okresie promowania Winds of Creation czy Nihility, i czuję się z zespołem w jakiś sposób związany. Prawdopodobnie nie jestem także odosobniony w stwierdzeniu, że najlepszym albumem jak do tej pory jest Organic Halucinosis. Jego dojrzałość, odwaga i zbalansowana technika z klasycznym blastowym hałasem do dziś może się jawić jako coś świeżego. Doceniłem także dalszy rozwój Vogga i nowego składu – po potężnej tragedii, jaka spotkała zespół, niejeden by się poddał. Vogg zrobił inaczej, zamiast schować się w ogranych sferach, poszedł dalej i nagrał album na granicy zrozumienia krajowych fanów (Carnival is Forever). Takimi zagraniami Decapitated wyrobili sobie u mnie duży kredyt zaufania i w przypadku kolejnych pozycji pod ich szyldem zawsze mam pewną dozę dystansu.

Na Cancer Culture czekałem. Wiele wskazywało, że będzie to album wracający do korzeni. Pierwszy singiel, z tytułowym utworem, pokazał to, co zespół potrafi robić najlepiej. Mocne, lekko mechaniczne partie gitarowe obudowane zostały potężnymi blastami Jamesa Stewarta, a aranż został sprowadzony do niezbyt skomplikowanego ciosu, który świetnie będzie sprzedawał się na żywca. Uzupełnieniem kompozycji jest świetna, meszugowa solówka i wokal Rasty, który okazał się nieco niższy i bardziej chropowaty niż wcześniej. Tego chciałem, to był kierunek, na jaki liczyłem, a równocześnie czułem, że utwór ten został wypuszczony właśnie dla takich starych, deathowych wyjadaczy, i że kolejny pokaże inną twarz płyty. Jak się okazało, miałem rację. Hello Death to drugi singiel, w którym gościnnie udzieliła się Tatiana Shmailyuk z zespołu Jinjer. Podszedłem do niego ostrożnie. Szybki, jakby sepulturowy, początek zapowiadał dobrego kopa, który jednak szybko się rozmył za sprawą melodyjnych zaśpiewów Tatiany. Powiem szczerze, nie łapię, o co w tym featuringu chodzi. Lubię eksperymenty, lubię przekraczanie granic, ale tu jakoś to wyszło na siłę i bez polotu. Uważam, że zespół stać na potężniejsze, ciekawsze rozwiązania i singiel ten kompletnie nie był dla mnie przyswajalny.

Jako trzecią prezentację płyty wybrano utwór Just a Cigarette, który jeszcze bardziej zbił mnie z pantałyka. Black metalowe riffy i szepty w Decap? I ten jakby nieco trywialny tytuł, WTF?! Tu już wiedziałem, że czeka mnie ciężka przeprawa, dlatego w momencie otrzymania pełnego krążka od razu zabrałem się za odsłuch całości. Pierwsze odczucia były mieszane, tak jak w przypadku trójki singlowej. Wiele motywów od razu mnie skosiło, ale też tyle samo innych rzeczy mi nie pasowało. Pierwsze trzy odsłuchy to była walka o przetrwanie. Czy podszedłbym do nich jeszcze raz, gdyby zespół nie nazywał się Decapitated? Nie wiem. Wiem jednak, że ta marka zasługuje na odpowiednią ilość czasu na zapoznanie się z materiałem i jej ją dałem.

Uważam, że nie można odbierać tej płyty kierując się konkretnymi kompozycjami. Trzeba ją brać jako całość – jej duże zróżnicowanie tylko jako całość jest w stanie (przynajmniej mi) oddać odpowiednią ilość energii i mocy, jakiej spodziewam się po Decap. Kompozycje, takie jak Cancer Culture, Locked (najlepszy!), No Cure czy Last Supper, buzują na pełnych obrotach krew w żyłach swym charakterystycznym dla marki Decapitated tech death metalem zabarwionym wpływami Meshuggah. Taki Decap lubię, na taki czekałem i takiego mi się dobrze słucha. Do kontrastu z nimi stają w szranki Hello Death i Iconoclast, w których band zbliża się do metalu środka, a gościnne wykony Tatiany i Roba Flynna wchodzą w stopień melodii, jaki kłóci mi się ze stylem Decap, który zawsze uważałem za bardzo wyrafinowany i z głębią. Tu jakby temat został uproszczony i mnie nie przekonał.

Niejeden fan stanie przed pytaniem, czy taki materiał będzie dla niego ok. Ja, patrząc sobie w twarz w lustrze nie mogę odpowiedzieć jednoznacznie. Cancer Culture jest płytą rozrzuconą po stylach bardzo silnie, pod tym względem dzieje się dużo nawet w samych kompozycjach, i były momenty, gdy dochodziłem do wniosku, że brakuje mi tu jakiegoś elementu łączącego czy większego zamysłu. Trochę, jakby te utwory nie były pisane w podobnym okresie, a stanowiły zbiór pomysłów zebranych w ciągu kilku lat. Jak jest w rzeczywistości, nie wiem – ale wiem, że moja ocena musi stać się wypadkową wszystkich utworów i pomysłów znajdujących się na płycie, co daje niestety niską notę, jak na taką markę. Ci, którym eksperyment w postaci Hello Death się spodobał jestem pewny, że łykną album bez popitki.

Brzeźnicki


1. From the Nothingness with Love 01:16
2. Cancer Culture 04:09
3. Just a Cigarette 03:57
4. No Cure 03:26
5. Hello Death 04:55
6. Iconoclast 04:49
7. Suicidal Space Programme 04:59
8. Locked 01:17
9. Hours as Battlegrounds 03:59
10. Last Supper 04:22


https://www.youtube.com/watch?v=IG5nXhGptj4

'Głupi ludzie wierzą w głupie bzdury,
Mądrzy ludzie wierzą w mądre bzdury'

START WIECZOREM...

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org