...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
'obrzydliwy bogu jest czterokrotny śpiew taki
niech będzie przeklęty kto tak śpiewa
niech spadną ptaki
w lekkim śnie usłyszałem
strzeż się abym cię na pół nie przepiłował
nie panie nie
będę chodził tam
gdzie zwierzęta śpiewają
ktoś promienisty trzymał mnie za język
i nie pozwalał'
Nowe W~T~Z to koncept album, a w zasadzie pełnowymiarowe słuchowisko. Każdy utwór to kolejny z aktów tej opowieści (tak sugeruje książeczka-tomik dołączona do wydania LP), a wokaliści częściowo odgrywają tu role aktorskie. Całość otacza stale zmieniający się, korespondujący z tekstami pejzaż dźwiękowy. Obcowanie z wydanym przez Devoted Art Propaganda dokonaniem może budzić skojarzenia z pozbawionym obrazu nagraniem sztuki teatralnej, a powyższe zabiegi mają za zadanie wtórować nakreślonej w lirykach przemianie protagonisty.
Skórnik – bo o nim mowa – to człowiek, który parając się dotychczas pozyskiwaniem skór zwierzęcych, postanawia porzucić swój fach i odrzuca realia otaczającego go świata. W tym celu łączy się z królestwem zwierząt, a następnie staje się zwierzyną per se. Główny bohater „Futuristy” m.in. kilkukrotnie śni, prowadzi wewnętrzny dialog z własnym sumieniem, przeżywa załamanie, błądzi, zwraca się do niebios o pomoc, a także przemawia do ludzi i zwierząt. Wizja człowieka, który neguje w sposób ostateczny otaczającą go rzeczywistość, wybierając całkowite, bezpowrotne zjednoczenie się z naturą, to pomysł co najmniej intrygujący. Doczekał się on udanej, lecz niezwykle trudnej w ocenie realizacji w postaci niespełna trzydziestopięciominutowej płyty.
Zarejestrowane dźwięki muszą wystarczyć do nakreślenia w naszej wyobraźni świata przedstawionego, przy czym nie stanowi to większego problemu, ponieważ „Futurista” to prawdopodobnie najbardziej wyzwalające muzycznie dla projektu W~T~Z osiągnięcie. Korzystając z elektroniki, wyzbyto się ograniczeń i powściągliwości, a zarejestrowane dźwięki i głosy często sprawiają wrażenie zagranych bądź zaśpiewanych na pograniczu tonacji. W trakcie pierwszych odsłuchów można odnieść wrażenie, że cały ten nieporządek powstał naprędce i bez głębszej refleksji. Nic bardziej mylnego – album tworzono przez dwa lata.
Głównymi składowymi, wokół których osadzono cały koncept, są dualizm i asymetria. Dominuje tu mariaż gatunkowy, zaimplementowany dzięki wykorzystaniu przeciwstawnych, nieoczywistych aranżacji. Bywa zarówno pompatycznie, jak i chaotycznie, perkusja przeplata ze sobą etniczne i jazzowe zagrywki, pojawia się dwugłos, melorecytacja oraz czysty, męski śpiew, a gitara potrafi zagrać quasi-bluesowo i po chwili zacząć imitować zimną falę. Narastający, wykreowany niepokój zostaje kilkukrotnie przełamany po to, by napięcie mogło zacząć narastać ponownie. Taką właśnie rozbiórkę budowanego nastroju najłatwiej zaobserwować zresztą w czwartym z ośmiu utworów, a więc mniej więcej w połowie trwania płyty. Jednocześnie, w całym tym bałaganie, nadal jest miejsce na mnogość zaśpiewów rodem z muzyki ludowej, do których W~T~Z zdążyło nas przyzwyczaić.
Mimo wszystko, nowy album nie odbiega zbytnio od poprzednich dokonań Sarsa i kolegów. Wyjątek od reguły stanowi „Berliner Vulkan” – chwytliwych melodii okraszonych syntezatorami rodem z lat 80. ubiegłego wieku ze świecą na „Futuriście” szukać. Nawet niezwykle charakterystyczny śpiew Stawrogina, którego wokal jest jednym z najważniejszych elementów ubiegłorocznej EPki, celowo odsunięto tu na drugi plan. Wszechobecne na niej piosenkarstwo na nowym wydawnictwie pojawia się w charakterze jedynie epizodycznym. Rolę skórnika „zagrał” Paweł F., a za teksty ponownie odpowiada znany z Licha i Gruzji Dominik.
Odnosząc się do osi czasu twórczości grupy, należy dodać, że nowa płyta brzmi raczej jak następstwo „Marynistyki Suchego Lądu” i jakby celowo pomija istnienie „Berliner Vulkan”. Być może to dlatego, że najnowsze dokonanie Wędrowców powstawało w okresie od 2018 do 2020 roku, zaś „Berliner…” stworzono niejako w międzyczasie. Można rzec, że „Futuriście” jest też całkiem blisko do „w Śnialni” Furii, ponieważ oba te albumy to już dryfowanie poza ziemską atmosferą. Przedstawienie losów skórnika z pewnością stanowi całkiem zmyślny eksperyment, jednakże nie podejmę się wystawienia mu konwencjonalnej noty. Łapię się na tym, że myślę o nowym albumie W~T~Z jak o czymś kompletnie nieprzystępnym, by przy następnym odsłuchu w pełni się skupić i zaciekawić. Hojnie utytłany węglem folklor „Futuristy” bez wątpienia wymaga wielokrotnego odtworzenia wszystkich ośmiu aktów tej historii. Ze skórnikiem powinien zapoznać się każdy, kogo choć raz Wędrowcy ochoczo wyprowadzili w szczere pole. Pozostałych odbiorców zachęcam do sprawdzenia tego materiału, wyraźnie jednak zaznaczając, że odbić można się od niego równie łatwo, co dać się mu pochłonąć.
Hubert Pomykała
https://soundrive.pl/pl/article/3793/wedrowcy-tulacze-zbiegi-wymagajaca-przeprawa-pozbawiona-przyjemnosci
1. Futurista I
2. Futurista II
3. Futurista III
4. Futurista IV
5. Futurista V
6. Futurista VI
7. Futurista VII
8. Futurista VIII
Sars - muzyka
Paweł F. - śpiew
Stawrogin - piosenkarstwo
Dominik - śpiew, teksty
Leks - perkusja
Rafał - cała reszta
https://www.youtube.com/watch?v=6TEOWzqgyxY
'Głupi ludzie wierzą w głupie bzdury,
Mądrzy ludzie wierzą w mądre bzdury'
START WIECZOREM...
|