Ex-torrenty.org
Muzyka / Alternatywna
KURWS - ALARM (2017) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2022-08-02 22:16:20
Rozmiar: 92.89 MB
Ostat. aktualizacja:
2022-08-02 22:16:18
Seedów: 3
Peerów: 2


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


Niestandardowa myśl progresywna pojawiła się w ostatnim jak dotąd albumie zespołu Kurws. Alarm nagrano w składzie zmniejszonym o klawiszowca Piotra Zabrodzkiego i różni się on bardzo od dwóch poprzednich albumów. Styl zespołu został zachowany, jednocześnie po raz kolejny rozwinięty. Panowie odeszli od stricte dźwiękonaśladowczego podejścia, które było słyszalne na ich drugiej płycie. Śmiało zbudowali natomiast pewien koncept, który wykracza poza dotychczasowe opowiadanie dźwiękami pojedynczych historii.

Materiał składa się z sześciu utworów, z czego utwór pierwszy stanowi minutowe intro. Cztery z pięciu pozostałych trwają od siedmiu do niemal jedenastu minut. Stanowi to dużą różnicę w porównaniu z poprzednimi wydawnictwami. W zderzeniu z taką INFOrmacją większości nasuną się skojarzenia z nurtem progresywnym, jazzem lub też jednym i drugim jednocześnie. Cóż, jazzu jest u Kurws jeszcze mniej niż ostatnio. Pojawiają się, owszem, freejazzowe wtrącenia saksofonu Oskara Carlsa, jednak bliżej tej muzyce do krautrocka w połączeniu z… math rockiem. Mało tego, krautrockowe wpływy są tu wyraźniejsze i bliższe niż kiedykolwiek w dyskografii zespołu. Nad wszystkim unosi się zaś progresywny koncept. Alarm to bowiem płyta o ucieczce. Prawie w każdym jej momencie słychać gonitwę, mającą w różnych chwilach różne tempa. Największym bohaterem tego albumu jest dla mnie siedzący za zestawem perkusyjnym Dawid Andrzej Bargenda, który wyczynia tu rzeczy niezwykłe. To przede wszystkim on prowadzi nas przez etapy biegu, którego bohaterem jest abstrakcyjny bohater muzyczny złożony z dźwięków wygrywanych przez Kurwsów. Moim zdaniem to coś niesamowicie nowatorskiego, kolejny przejaw stałej ewolucji zespołu.

Każda kompozycja wynika tu z poprzedniej. Każda stanowi niejako rozdział tej czterdziestominutowej gonitwy. Takiej interpretacji sprzyjają także tytuły. Piskliwe intro Oury Jalloh swymi ostatnimi dźwiękami udowadnia, że stanowi tytułowy alarm, który uruchamia ucieczkę. Podjęta zostaje ona w Nagonce. Wypełnia ją nerwowa atmosfera kreowana przez szorstką gitarę i zakręcony bas. Bardziej pogubiony etap gonitwy następuje w Mieć ciastko i zjeść ciastko. Kapitalny utwór, który po prostu trzeba usłyszeć. Dramatyzm wyraźnie tu narasta i osiąga apogeum w Eliminacjach, które brzmią jak muzyczne apogeum jakiegoś polowania albo nawet wojny. Gitara brzmi tu momentami jak karabin maszynowy, a perkusja jak eksplozje. I tak nieprzerwanie przez siedem minut. Następują tu oczywiście chwile wytchnienia dla całej tej instrumentalnej maszyny. Jednak muzyczny bohater za parę chwil zmuszony jest biec ponownie. Często pojawiają się tu repetycje całych fragmentów, co oddaje w pewnym sensie długość i intensywność biegu. Przez wspomniane efekty dźwiękowe odnosi się wrażenie, jakoby ten niepokój nie skupiał się bezpośrednio na bohaterze. Jak gdyby sytuacja, w jakiej się znalazł, była częścią czegoś większego. W Eliminacjach próbuje on zyskać przewagę przed pogonią i schronienie od całego chaosu. Najdłuższy na płycie Triumf niewoli, który rozpoczyna się od marszowego werbla, jest z kolei intensywnie zmieniającą się ilustracją powrotu relacji ścigający-ścigany. Mamy wrażenie, że ucieczka znów jest przed kimś lub czymś konkretnym. Bogactwa zmian w tej kompozycji niesposób OPISać. Kończy się on natomiast dźwiękami gitary z intra oraz wsamplowanym głosem instruktora łowieckiego, który mówi o sygnałach używanych podczas polowania. Trop się urywa – czyżby pogoń została przerwana? Tańce na wulkanie swoim rozedrganym riffem i metalicznym basem dają nam do zrozumienia, że nie. Jeden zły ruch i możemy wpaść do wulkanicznej magmy. Wkracza galopada perkusji i gęstniejąca atmosfera niebezpieczeństwa. Wszystko jednak rozmywa się nagle w nucące monotonnie głosy i… dzwoni alarm. Jakby budzik. Koniec. Czyżby to był tylko zły sen?

Tego nie wiemy, jednak niech ten OPIS wystarczy czytelnikom za zachętę do sięgnięcia po Alarm. To najdojrzalsza płyta wrocławskiej grupy. Rytmiczny majstersztyk. Myślę, że Bargenda jest w stanie zainspirować niejednego perkusistę. Carls fenomenalnie używa saksofonu do podbijania atmosfery napięcia, tworzy swego rodzaju dźwiękowe ostrzeżenia przed kolejnymi niuansami chropowatej gitary i zimnego, rozbieganego jak mrówki basu. Efekty dźwiękowe tworzone przez Majchrzaka i Kostkiewicza są wysoce sugestywne i dodają płycie takiej pełni. Opowiadana przez instrumenty historia jest przebogata, przy jednoczesnym użyciu minimalnej liczby środków wyrazu. Warto, a nawet wypada docenić.

Mateusz Sroczyński


Na artystycznym wkurwie!

Wrocławskie trio, rozrastające się z płyty na płytę (w jednej z kompozycji pojawił się głos Ewy Głowackiej), kazało nam czekać aż trzy lata na swój trzeci album zatytułowany po prostu „Alarm”. Tak się jakoś składa, że stałym współpracownikiem Kurwsów został szwedzki saksofonista Oskar Carls – grał także na ich poprzednim krążku „Wszystko co stałe rozpływa się w powietrzu”, który już kilka tygodni po premierze stał się wydawnictwem tygodnia w prestiżowej, nowojorskiej rozgłośni radiowej WFMU. Piszę też o tym w kontekście światowych poczynań Trupy Trup: właśnie wydali nowy materiał, pt. „Jolly New Song”, i zbierają szereg pozytywnych recenzji w zagranicznych oraz krajowych serwisach muzycznych. Mówienie, że polska muzyka nie ma siły przebicia, jest już przeterminowanym stereotypem. Przy wrocławianach wspomnę też o ich tegorocznej trasie koncertowej po całej Rosji, od Sankt Petersburga, przez Syberię aż do Władywostoku, co poświadcza, że muzyka Kurwsów rozbija nie tylko stylistyczne ograniczenia.

Jak brzmi „Alarm” rozpisany na sześć fragmentów? Brzmi dziko, szaleńczo, nerwowo, dysfunkcyjnie, asynchronicznie i przyjemnie szorstko. Choć to tylko część skojarzeń, jakie przychodzą po pierwszych kilku przesłuchaniach. Ich nagrania mają w sobie silny korzeń krautrockowy, a Can to dobry kierunek do właściwego rozkodowania genotypu rozanarchizowanej twórczości Kurws. Brudna, wydawałoby się zdemoralizowana brzmieniowo, hałaśliwa, grana często w wulgarnym tempie muzyka Kurws dla jednych może być nieprzystępna, zaś dla innych – może dawać poczucie swoistej ekstazy, błądzenia, odnajdywania właściwego ładu i porządku w nawarstwiających się dysonansach. Oczywiście zaliczam się do tej drugiej grupy.

Żyletkowe pochody basu Jakuba Majchrzaka, cierpkie frazy gitary Huberta Kostkiewicza i wijąca się od transowego rytmu perkusja Dawida Andrzeja Bargendy, rozpoławiają przestrzeń na całym longplayu. „Nagonka” urządzona przez Kursów, przy akompaniamencie free jazzowego saksofonu Carlsa, zapędza nas do intymnego, a zarazem mrocznego garażu ze ścianami wymazanymi dźwiękowym brudem, na których widnieje napis „Mieć ciastko i zjeść ciastko” (kapitalny numer!). Po czym wymaą przed naszymi uszami post-punkową pięścią i nacierają zmysły szorstką awangardą („Eliminacje”). Rytmiczny majstersztyk! Domyślam się, że ponad dziesięciominutowy „Triumf niewoli”, to taki artystyczny przytyk lub ironiczne mrugnięcie w stronę „Triumfu woli” Leni Riefenstahl. Początkowe tremolo werblowe rozpoczyna ten szalony marsz ku wolności, stylistycznej rozpusty i rozdygotanego transu z okrzykami w tle. Dajcie się porwać! Po czymś takim pozostają nam tylko „Tańce na wulkanie”.

Bez wkurwu! Bo to jeden z najmilszych „Alarmów” tego świata!

Łukasz Komła


1. Oury Jalloh
2. Nagonka - The hunt
3. Mieć ciastko i zjeść ciastko - You can’t have your cake and eat it too
4. Eliminacje - Eliminations
5. Triumf niewoli - Triumph of the unwill
6. Tańce na wulkanie - Dances on the volcano

The actual recordings took place in Wrocław in the attic of Tranzystor studio during the period 3-5 December 2016 with the simultaneous usage of cassette Dictaphone, digital recorder and studio mixing console. Except for maraca and the choir part no overdubs were used. The first track is entirely based on the sample from the very beginning of the track that follows it.

Bass, Tape, Voice - Jakub Majchrzak
Drums, Maracas, Voice - Dawid Andrzej Bargenda
Guitar, Tape, Voice - Hubert Kostkiewicz
Saxophone, Cowbell - Oskar Carls

special guest:
Ewa Głowacka - voice (6)


https://www.youtube.com/watch?v=Kd-yBes_fpc

'Głupi ludzie wierzą w głupie bzdury,
Mądrzy ludzie wierzą w mądre bzdury'

START WIECZOREM...

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org