Ex-torrenty.org
Muzyka / Elektroniczna
WĘDROWCY~TUŁACZE~ZBIEGI - BERLINER VULKAN (2020/2022) [EP] [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2022-08-07 21:33:16
Rozmiar: 44.04 MB
Ostat. aktualizacja:
2022-08-07 21:33:13
Seedów: 9
Peerów: 3


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


Poprzednie dokonanie Wędrowców~Tułaczy~Zbiegów – czyli „Marynistyka Suchego Lądu” – niemal natychmiast zyskało miano bodaj najważniejszego w karierze osiągnięcia tego projektu. Od premiery ww. albumu do wydania nowego materiału minęło niespełna 10 miesięcy. Każde z poprzednich wydawnictw W~T~Z pojawiało się w cyklu dwuletnich odstępów. Skrócona przerwa nie wpłynęła jednak na zawartość „Berliner Vulkan”; wydana właśnie EPka to rzecz autonomiczna, bezkompromisowo odważna, kompletna i pozbawiona fałszywych nut.

Wykorzystanie „Nieporozumienia” jako singla było trafną strategicznie decyzją. Utwór stanowi swego rodzaju pomost między światem przedstawionym z „Marynistyki…” a najnowszym dokonaniem. Jednakże już drugi numer z „Berliner…” rzuca nowe światło na album. Liryki są pełne oniryzmu i pewnej ulotnej, niezdefiniowanej duchowości. Na próżno szukać tu ironizowania czy wulgaryzmów, będących przecież przez wiele lat ważną składową swoistej przaśności poprzednich dokonań W~T~Z. Nie oznacza to jednak, że trywializmu nie uświadczymy – pierwsza część trzeciego w kolejności nagrania jednoznacznie kojarzy się dźwiękowo z aurą zakrapianych dancingów z podrzędnych polskich knajp przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku.

„Berliner Vulkan” dystansuje się od poprzednich dokonań W~T~Z w sposób ryzykowny. Sars artystycznie nadal zmierza w kierunku znanym odbiorcy jego twórczości, unikając jednak ścieżki, którą sam dotychczas wydeptywał. Wykorzystane barwy syntezatorów i rytmy z automatu perkusyjnego mimowolnie kojarzą się bardziej z brzmieniami wydobywanymi z sekwenserów Kraftwerk, Władysława Komendarka czy Marka Bilińskiego, niż z wczesnymi melodiami Depeche Mode serwowanymi przez Martina Gore’a. Pełen goryczy romantyzm odbiera się tutaj podskórnie, najlepiej przy przygaszonym świetle bądź w kompletnej ciemności.

Pod każdy nagrany syntezator śmiało można byłoby podłożyć zarówno wokal kojarzący się z Duran Duran, jak i zaśpiewy w stylu Jaza Colemana. Muzyczna zawartość „Berliner Vulkan” plasuje się bowiem gdzieś pomiędzy new romantic wymieszanym niechlujnie z post-punkiem, a poezją śpiewaną i estetyką rodem z filmów noir. Odpowiadający za wokal Stawrogin (m.in.: Odraza, Gruzja) właśnie na tym materiale wspina się na wyżyny swojego, nazwanego przewrotnie w INFOrmacji prasowej, piosenkarstwa. Na „Berliner Vulkan” jego głos rządzi i dzieli – w pięciu nagranych utworach dominuje czysty śpiew o zdefiniowanej, nieprzeciętnej barwie. Nie mogę wyobrazić sobie innego głosu potrafiącego w należyty sposób udźwignąć materię zawartą w tekstach nadwornego tekściarza W~T~Z, czyli Dominika (m.in.: Licho). Jego liryki zestawione z barwą i charyzmą Stawrogina stanowią jedność. Współpraca obu artystów to przykuwająca uwagę symbioza, od której nie sposób się oderwać. Niniejszym, Stawrogin z utalentowanego krzykacza staje się jednym z najbardziej ukształtowanych, świadomych wokalistów aktualnej, trwającej właśnie fali polskiej muzyki alternatywnej.

Wszystkie OPISane powyżej elementy tworzą całość, która zostaje w pamięci na długo. EPka kończy się w chwili, gdy odbiorca jest już całkowicie pochłonięty wykreowanym światem przedstawionym, pozostawiając odpowiednie poczucie niedosytu. Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi nie nagrali dotychczas w trakcie swojej kariery żadnego przeciętnego materiału. „Berliner Vulkan” to prawdopodobnie najlepsze dokonanie W~T~Z i bez wątpienia najważniejsze pięć utworów, jakie przyszło mi dotychczas recenzować – murowany kandydat do tytułu polskiego minialbumu roku.

Hubert Pomykała

Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi lubią zaskakiwać. Ledwie osłuchaliśmy się z bardzo ciekawym materiałem z "Marynistyki suchego lądu", a już muzycy prezentują kolejne, tym razem nieco krótsze wydawnictwo. Berlin, taneczna elektronika, energia, lata 80... o co chodzi tym razem?

Stolica Niemiec przez wielu uważana jest za kolebkę muzyki tanecznej. Znajduje się tutaj ogromna liczba klubów techno, tutaj David Bowie - zachwycony dokonaniami Kraftwerk - nagrał przełomowe albumy i wciąż przybywają tutaj artyści, którzy chcą rozwijać się w tej dziedzinie muzyki. Nic więc dziwnego, że ta kopalnia inspiracji stała się bodźcem twórczym również dla Wędrowców.

Na "Berliner Vulkan" mamy pięć kolejno ponumerowanych piosenek, które z początku mogą budzić konsternację, szczególnie u osób, które znają poprzednie dokonania grupy. Z każdym kolejnym odsłuchem coraz bardziej wchodzą jednak w głowę. Jest inaczej, ale bardzo ciekawie i bardzo chwytliwie i w sumie właśnie taka muzyka idealnie nadaje się na okres wakacyjny. Zespół nagrał ten album w trzyosobowym składzie - muzykę skomponował Sars, piosenki zaśpiewał Stawrogin, a teksty napisał Dominik. Znów mamy zagadkowy tytuł, nieoczywistą muzykę i surrealistyczne frazy. Niepokojące wersy zostały zestawione z bardzo energetyczną, przebojową elektroniką.

Słucha się tego fantastycznie, a jeszcze lepiej się do tego tańczy. To dźwięki, które świetnie sprawdzą się na alternatywnej imprezie, a jednocześnie takie, które skłonią do refleksji i zastanowienia nad kondycją świata, niepewną przyszłością i wzbudzą poczucie zagrożenia. Słuchając "Berliner Vulkan", wyraźnie da się odczuć, że muzycy nie stoją w miejscu. Wciąż szukają inspiracji i nowych, oryginalnych pomysłów, by wyrazić to, co myślą i czują.

Podobnie jak na ubiegłorocznej "Marynistyce Suchego Lądu", mamy do czynienia z wszechobecnym mrokiem, tyle że podanym nieco inaczej, w krótszej, bardziej oszczędnej i zwartej formie. Wykorzystano inne środki wyrazu, ale klimat pozostał właściwie bez zmian. To bardzo przystępny materiał, śmiało nawiązujący do stylistyki lat 80. ubiegłego wieku, ale zachowujący wyjątkowy charakter.

"Berliner Vulkan" pomost pomiędzy retro brzmieniami a współczesną elektroniką, który spodoba się fanom nie tylko post-punkowej i zimnofalowej stylistyki czy dźwięków spod znaku Kraftwerk, lecz także poszukiwaczom mroku, eksperymentów i wszystkim tym, którzy cenią emocje, oryginalność i bezkompromisowość. Wszystko to zostało zabarwione szczyptą dobrego humoru, przywodzącego na myśl działalność Piotra Fronczewskiego w ramach projektu Franek Kimono.

Jedyną wadą tej płyty jest jej długość. Jest treściwie i intensywnie, ale osiemnaście minut to za mało, by w pełni nacieszyć się koncepcją. Album kończy się zdecydowanie za szybko, pozostawiając niedosyt. Z drugiej strony jest to świetna okazja, by zapętlać tę EP-kę w nieskończoność lub wrócić do poprzednich wydawnictw grupy. Po prostu usiąść, odpocząć i posłuchać muzyki na przekór wszystkiemu, co nas otacza.

Soundrive

https://laboratoriummf.com/recenzje/wedrowcytulaczezbiegi-berliner-vulcan/


1. *
2. **
3. ***
4. ****
5. *****

Sars - muzyka
Stawrogin - piosenkarstwo
Dominik - teksty


https://www.youtube.com/watch?v=eQghZlILB8k

'Głupi ludzie wierzą w głupie bzdury,
Mądrzy ludzie wierzą w mądre bzdury'

START WIECZOREM...

Lista plików

Trackery

  • udp://tracker.opentrackr.org:1337/announce
  • udp://tracker.openbittorrent.com:80/announce
  • Komentarze są widoczne dla osób zalogowanych!

    Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
    Copyright © 2024 Ex-torrenty.org