..::OPIS::..
Powrót Benediction z Ingramem na wokalu jest faktem. Reuniony bywają różne, często nie wypalają, ale już drugi album nagrany po come backu jest gwarantem, iż nie był to tylko chwilowy „skok na kasę” i obskoczenie festiwali z koncertami. Ravage of Empires jest następcą mocnego Scriptures (2020) i ukazał się 4 kwietnia tego roku nakładem Nuclear Blast jako dziewiąty w historii zespołu.
Uważam ten band jako jednego z głównych reprezentantów w moim top kapel deathmetalowych i od momentu, kiedy ich poznałem, jeszcze nie było sytuacji, żeby mnie zawiedli. Nie był w stanie mnie zniechęcić nawet okres absencji Ingrama za mikrofonem, wokalista został zastąpiony przez równie utalentowanego Dave’a Hunta z Anaal Nathrakh, który pomimo kilku eksperymentów dosyć dobrze wpasował się w stylistykę brytyjskiej załogi.
Na początek o okładce. Nie da się nie zauważyć, że jest utrzymana w stylistyce wręcz bliźniaczej ze Scriptures i o ile samego coveru bym się czepiał, to jednak, gdy się oba obrazki zestawi, widać podobieństwa. Może nie jest to aspekt jakoś przesadnie zniechęcający, ale można było postarać się o większą rozpoznawalność i indywidualny styl grafiki, by bardziej zachęcić fanów do zakupu nowości muzycznych.
Na początek nadmienię, że nigdy, ale to nigdy nie spodziewam się, iż zespół, który nagrał swoje najlepsze dzieła w latach 90., będzie w stanie w czasach obecnych je przebić. To jest niemożliwe, nigdy nie będzie. Wyjątkowość tamtych rzeczy nie była tylko wyjątkowością muzycznych pomysłów zawartych na płycie, wyjątkowe były czasy, bardziej tajemnicze i magiczne. Do tych albumów czujemy nostalgię i sami je idealizujemy, a z tym nie wygra żaden artysta. Płytę odbieram ze świadomością tego zjawiska i przez jego pryzmat. Zatem jaka jest nowa płyta Benediction? Solidna, silna i jak zwykle przebojowa w deathmetalowym tego znaczeniu. Brytyjczycy zawsze mieli dar do pisania nośnych kawałków, łatwo zapamiętywalnych i chwytliwych. Na nowym albumie utrzymują ten trend, starając się mieszać najlepsze składniki swojego stylu. Zatem mamy tu trochę szybszego materiału nawiązującego do początków kapeli, mamy trochę ciężkiego grania w stylu The Dreams You Dread i mamy nawet utwory bezpośrednio nawiązujące do bardzo hardcore’owego Grind Bastard. Całość spięta growlami Davida Ingrama, który poświęcił swoje niedźwiedzie ryki na rzecz nieco brutalniejszych, niskich growli, co daje mroczniejszy odbiór całości. Jednocześnie wokalista został sobą, dostarczając jak zwykle ultrawyraźne i dobrze ułożone partie.
Album rozpoczyna jeden z bardziej deathmetalowych na płycie, A Carrion Harvest. Stosunkowo prosta budowa nastawiona na atak porywa od samego początku i nastawia pozytywnie względem reszty płyty. Napięcie podtrzymuje startujący z numerem drugim Beyond the Veil (of the Grey Mare), utrzymujący szybkie tempo i zaraźliwą dynamikę. Trójeczka w postaci Genesis Chamber po krótkim wstępie przynosi kolejny pokaz siły i tempa z The Grand Leveller, co na tym etapie daje już dosyć gęstą część płyty, którą delikatnie rozwiewa wchodzący z numerem cztery Deviant Spine z jego dynamiczną zwrotką zbudowaną na miarowym, dwustopowym rytmie, przypominającym kto jest mistrzem groove w death metalu. W podobnym stylu podgryza singlowy Engines of War, który będzie koncertowym killerem. Tak to leci do końca trwania albumu, muzycy nie odpuszczają, uderzają przy okazji każdej kompozycji, udowadniając, że można po tylu latach nadal tworzyć pełną energii sztukę. Zwróciłbym jeszcze uwagę na drugi singlowy utwór, Crawling Over Corpses, który wyjątkowo silnie zabiera nas w czasy Grind Bastard i niszczy ciężarem ze zdwojoną siłą.
Ravage of Empires nie przebija klasyków zespołu, nie uderza oryginalnością, nie kuje stali na nowo, takie są fakty, ale słucha się go wyśmienicie. Jest to album bardzo mocno zakorzeniony w klasycznym stylu zespołu, ubrany w aktualne brzmienie i jedyną w swoim rodzaju energię charakteryzującą Benediction. Pewnie pojawią się głosy, że album jest „typowy”, a ja się wtedy zapytam: a jaki niby miałby być? Kto by chciał tu eksperymentów i nietypowości? Ja na pewno nie, to jest Benediction i to ma napierda… Tylko tyle i aż tyle.
źródło opisu: https://kvlt.pl
..::TRACK-LIST::..
01. A Carrion Harvest.mp3
7.88 MB
02. Beyond the Veil (of the Grey Mare).mp3
12.06 MB
03. Genesis Chamber.mp3
9.60 MB
04. Deviant Spine.mp3
11.04 MB
05. Engines of War.mp3
7.28 MB
06. The Finality of Perpetuation.mp3
9.18 MB
07. Crawling over Corpses.mp3
10.78 MB
08. In the Dread of the Night.mp3
11.14 MB
09. Drought of Mercy.mp3
11.32 MB
10. Psychosister.mp3
7.79 MB
11. Ravage of Empires.mp3
10.91 MB
..::OBSADA::..
Peter Rew Guitars, Songwriting
Darren Brookes Guitars, Songwriting
Dave Ingram Vocals, Lyrics
Giovanni Durst Drums
Nik Sampson Bass
..::DANE-TECH::..
MP3-320kbps
POBRAŁEŚ >>>> PODZIĘKUJ!!!
^
^
^
|